Około 9 na 10 Polaków chce ograniczenia finansowania partii z budżetu, a 8 na 10 uważa, że należy im zabronić wydawania pieniędzy na kampanie reklamowe w telewizji – wynika z sondażu GFK Polonia dla "Rzeczpospolitej".
Za zmniejszeniem partyjnych subwencji opowiada się aż 88 proc. ankietowanych (o 5 punktów procentowych więcej niż w grudniu), a przeciwne zdanie wyraziło zaledwie 7 proc. respondentów. Ponad połowa (56 proc.) ankietowanych uważa, że partie powinny się utrzymywać ze składek swoich członków. 19 proc. dopuszcza też datki od sympatyków.
– Nic dziwnego, że w dobie nasilającego się kryzysu ludzie uważają, że należy ciąć fundusze politykom. Nie jest przecież tajemnicą, że generalnie politycy nie cieszą się zaufaniem społecznym - mówi gazecie dr Jacek Kloczkowski, politolog z krakowskiego Ośrodka Myśli Politycznej.
Nie dla reklam telewizyjnych
Polacy mają też wyrobioną opinię na temat zakazu wydawania przez partie pieniędzy na kampanie telewizyjne. Aż 79 proc. badanych nie życzy sobie, by politycy reklamowali się za pieniądze, które otrzymują z budżetu państwa.
Akceptujemy za to fakt, że partie za budżetowe środki organizują spotkania z wyborcami, utrzymują swoje biura i pracowników czy przeprowadzają sondaże i badania opinii publicznej.
Cięć przed eurowyborami nie będzie
Jednak mimo szumnych zapowiedzi PO nie ma szans, żeby przed wyborami do europarlamentu finansowanie partii z budżetu zostało ograniczone. Powód? Nawet jeśli Sejm uchwali przygotowane przez Platformę Obywatelską przepisy ograniczające finansowanie partii z budżetu państwa, to zawieszenie wypłacania tych środków nie nastąpi od razu, a najwcześniej latem.
27 mln dla partii
Obowiązujące przepisy mówią, że minister finansów wypłaca środki z budżetu uprawnionym do tego ugrupowaniom w czterech równych ratach, po zakończeniu każdego kwartału. W kwietniu za pierwszy kwartał tego roku partie dostaną odpowiednio: PO ponad 10 mln zł, PiS – prawie 9,5 mln zł, a PSL i SLD – po ponad 3,5 mln zł.
Ich wypłacie nie zagrożą dwa projekty dotyczące ograniczenia finansowania partii, które już trafiły do marszałka Bronisława Komorowskiego. Wynika to z kalendarza prac sejmowych. Najbliższe posiedzenie Sejmu zaplanowano na marzec. Nawet jeśli już wtedy projektami zajmą się posłowie, jest praktycznie niemożliwe, by prace nad nimi zakończyli w miesiąc – pisze "Rzeczpospolita".
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: PAP