Tomczyk o Siewierze: współpracownicy Dudy próbują ułożyć sobie życie

24 2000 bez kitu cl-0004
Wiceminister Cezary Tomczyk o Jacku Siewierze
Źródło: TVN24

- Andrzej Duda przestaje być prezydentem Polski, a jego współpracownicy w taki czy inny sposób próbują sobie ułożyć życie, również pewnie życie zawodowe, więc nie byłoby to jakimś ogromnym zaskoczeniem - powiedział w piątek w programie "#Bez kitu" w TVN24 wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk, komentując nieoficjalne ustalenia dziennikarzy "Faktów" TVN oraz TVN24.pl.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Jak udało się dowiedzieć Arlecie Zalewskiej ("Fakty" TVN) oraz Robertowi Zielińskiemu (tvn24.pl), Jacek Siewiera, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, może opuścić stanowisko jeszcze przed majowymi wyborami i przed końcem kadencji prezydenta Andrzeja Dudy.

CZYTAJ TEŻ: Nieoficjalnie: Jacek Siewiera chce odejść z BBN

Tomczyk odniósł się do dotychczasowej współpracy Siewiery z rządem. - Powiedzmy sobie wprost, wiemy też, jak działa ten system. Wiele spraw musi być uzgodnione między rządem a prezydentem. Bardzo się cieszę, że w tych sprawach bezpieczeństwa często mówiliśmy jednym głosem - stwierdził. Tomczyk przyznał, że szef BBN pełnił pod tym względem "rolę łącznika".

- Andrzej Duda przestaje być prezydentem Polski, a jego współpracownicy w taki czy inny sposób próbują sobie ułożyć życie, również pewnie życie zawodowe, więc nie byłoby to jakimś ogromnym zaskoczeniem - dodał.

"Mamy żelazny sojusz ze Stanami Zjednoczonymi"

Wiceminister pytany o relacje Polski ze Stanami Zjednoczonym po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa, wspomniał o pierwszych kontaktach rządu z amerykańską administracją. - Radosław Sikorski przed chwilą kontaktował się z sekretarzem stanu Stanów Zjednoczonych, czyli z panem Rubio, który podkreślał ten żelazny sojusz między Polską a Stanami Zjednoczonymi - powiedział.

Odniósł się przy tym do komentarzy polityków PiS, którzy po wygranej Trumpa sugerowali, że rząd Donalda Tuska powinien podać się do dymisji.

- PiS czasami o tym zapomina, ale my naprawdę jako kraj, nie jako ten czy inny rząd, mamy żelazny sojusz ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki i powinniśmy ten sojusz pielęgnować. I takie wypowiedzi, jak te pana Błaszczaka albo posłów PiS-u, nam w tym bardzo przeszkadzają - zaznaczył.

- Słyszałem, że politycy PiS drukowali specjalne listy, które przekazywali gdzieś politykom republikańskim i to jest chyba, po prostu nazywa się donoszenie. Myślę, że donoszenie w ogóle w takiej naszej konwencji kulturowej jest odebrane bardzo źle, więc to pokazuje taką gigantyczną hipokryzję tego obozu - podkreślił Tomczyk. 

"Unia Europejska musi zainwestować w swoje bezpieczeństwo"

Cezary Tomczyk wspominał o konieczności inwestowania w bezpieczeństwo Europy. - Mówiliśmy o stumiliardowym budżecie, który powinien powstać w Unii Europejskiej, trochę na wzór KPO. Ja uważam, że Unia Europejska musi zainwestować w swoje bezpieczeństwo - powiedział.

- NATO musi opierać się na tych dwóch filarach. To są Stany Zjednoczone i to jest Europa. I te dwa filary muszą być odpowiednio dociążone. Mamy przecież potęgi atomowe na terytorium Europy, takie jak Francja albo Wielka Brytania, czyli kraje, które mają broń atomową. Kraje, które mają wielką armię i które mogą dać z siebie dużo więcej - dodał.

Podkreślił przy tym wydatki polskiego MON na obronność. - Budujemy projekt Tarczy Wschód na granicy z Rosją, na granicy z Białorusią i na granicy z Ukrainą. My się przygotowujemy na każdy scenariusz - żebyśmy sobie zdali sprawę ze skali zagrożeń. Rosja przestawiła całą swoją gospodarkę na tory wojenne. I jeżeli Rosja się w tym momencie zatrzyma, coś z tą gospodarką będzie musiała zrobić. Będzie przygotowywała się do następnego skoku za trzy, cztery, pięć lat - ocenił.

bk 2
bk 2
Źródło: TVN24

CZYTAJ TEŻ: Ruszyły prace w ramach Tarczy Wschód. "Pierwsze roboty przy granicy z Rosją"

Tomczyk o zagubionych minach przeciwpancernych

Wiceminister tłumaczył też szczegóły związane z zaginięciem transportu min przeciwpancernych z Hajnówki do Mostów. Prokuratura potwierdza, że prowadzi postępowanie w związku z takim incydentem. - Tutaj system zadziałał dobrze, ale rzeczywiście doszło do bardzo poważnej nieprawidłowości - stwierdził Tomczyk.

- To znaczy doszło do przestępstwa, do złamania prawa na poziomie ludzi, którzy zajmowali się transportem do składów bojowych i wykrycie nastąpiło na poziomie ministra obrony narodowej, bo to najbliżsi współpracownicy premiera Kosiniaka odkryli ten fakt, zawiadomili Żandarmerię Wojskową i zawiadomili prokuraturę - wyjaśnił.

Tomczyk porównał także sprawę do zdarzenia z 2022 roku, kiedy przypadkowo odnaleziono szczątki rakiety w lesie pod Bydgoszczą. - Różnica jest zasadnicza, bo wtedy to żołnierze wykryli niezidentyfikowany obiekt powietrzny, który przemierzał Polskę - a minister obrony, pan Błaszczak, robił wszystko, żeby ta sprawa nie wyszła na jaw i oskarżył o to żołnierzy. Czyli mamy dokładnie odwrotną sytuację, tuszowanie sprawy i zrzucenie winy na wojsko - ocenił.

bk 3
bk 3

CZYTAJ TEŻ: Wojsko zgubiło miny przeciwpancerne. Odnalazły się w magazynie sklepu

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: