Agent Centralnego Biura Antykorupcyjnego został zwolniony ze służby, gdy na jaw wyszło, że podczas nocnego dyżuru zaprosił do siedziby Biura prostytutkę. Teraz jednak wrócił do pracy, a nowe kierownictwo CBA wyrzuciło przełożonego, który go na tym nakrył - dowiedział się portal tvn24.pl.
Incydent, który potwierdziliśmy w kilku niezależnych od siebie źródłach, miał miejsce jesienią we wrocławskiej delegaturze Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Nocny dyżur pełnił Agent (prawdziwego imienia i nazwiska podać nie możemy, bo dane są chronione ustawą). Najpierw rozmawiał przez telefon z kobietą, potem przyjął ją w biurze. Byli sami przez kilka godzin.
- Kamery monitoringu zarejestrowały odwiedziny u nas jakiejś pani. Jak się później okazało, to była prostytutka - mówią zgodnie nasi rozmówcy.
Dziewczyna i przeciek
O nocnych odwiedzinach błyskawicznie dowiedział się Zbigniew Stawarz, wówczas szef delegatury. Uznał, że Agent złamał wewnętrzne przepisy i wszczął wobec podwładnego postępowanie dyscyplinarne. W delegaturze znajdują się tajne dokumenty, w związku z czym wizyty osób z zewnątrz wiążą się z procedurami bezpieczeństwa. W tym przypadku, według Stawarza, zostały one złamane.
- Dodatkowo Agent od dłuższego czasu znajdował się pod lupą wydziału wewnętrznego, który tropił przecieki z naszej służby - mówi nasz rozmówca.
Zgromadzone przez tę komórkę materiały ówczesny szef CBA Paweł Wojtunik zdecydował się przesłać do prokuratury. Sprawa trafiła do wydziału przestępczości zorganizowanej i korupcji warszawskiej Prokuratury Apelacyjnej. - Prowadzimy śledztwo. Nikt nie ma jeszcze przedstawionych zarzutów - usłyszeliśmy oficjalnie w kierownictwie prokuratury. Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że sprawa nie dotyczy nocnych odwiedzin, a podejrzenia, że Agent dokonywał sprawdzeń w bazach z tajnymi danymi CBA dla osób z zewnątrz.
Sprawa nocnej wizyty prostytutki w doniesieniu do prokuratury nie została ujęta. - To nie przestępstwo, a delikt dyscyplinarny - tłumaczy nam wysoki rangą oficer CBA.
Tajne/poufne
Jak poinformowała w swoim wrocławskim wydaniu we wtorek "Gazeta Wyborcza", z Agentem do prokuratury na przesłuchanie w związku z tą sprawą przyszedł Ernest Bejda. Dziś jest szefem CBA, wtedy był adwokatem pracującym dla Prawa i Sprawiedliwości, a także dla indywidualnych klientów.
- Ernest z Agentem znają się od lat. Agent trafił do biura już w 2006 roku, gdy tworzył je Mariusz Kamiński, a jego zastępcą był właśnie Bejda - tłumaczy jeden z naszych rozmówców.
W prokuratorskim śledztwie Agent nie ma przedstawionych zarzutów. Takie decyzje dopiero przed warszawskimi śledczymi. Jednak równolegle prowadzone postępowanie dyscyplinarne związane m.in. z wizytą prostytutki zakończyło się decyzją o wydaleniu Agenta ze służby. Podjął ją jeszcze Paweł Wojtunik jako szef CBA.
Zwrot akcji
Beznadziejnie wyglądająca sytuacja Agenta - sprawa w prokuraturze, wydalenie ze służby - zmieniła się nagle w ostatnich dniach listopada, gdy rząd PiS zdecydował się odwołać szefa CBA Pawła Wojtunika, mimo że ustawa gwarantowała mu jeszcze dwa lata kadencji. Pretekstem było wszczęcie postępowania kontrolnego dotyczącego jego certyfikatu bezpieczeństwa.
W efekcie Wojtunik złożył dymisję, a jego następcą został właśnie Ernest Bejda. - Agent odwołał się od decyzji o wydaleniu dyscyplinarnym. Skutecznie, bo 11 grudnia wrócił do pracy - ujawniają nasi rozmówcy. Wysłaliśmy serię pytań do zespołu prasowego Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Zapytaliśmy o incydent z prostytutką, postępowanie dyscyplinarne wobec Agenta, a także o to, kto podjął decyzję o przywróceniu agenta do służby. "Uprzejmie odpowiadamy, że CBA nie informuje o personaliach funkcjonariuszy. Nie udzielamy także informacji o toczących się lub nie postępowaniach wewnętrznych" - brzmi odpowiedź.
Wariograf dla dyrektora
W kilka dni po dymisji Wojtunika do centrali służby wezwano bezpośredniego przełożonego agenta Agenta. Dyrektor Zbigniew Stawarz został poddany wielogodzinnemu badaniu na wariografie. Eksperyment wykazał, że działał uczciwie, prowadząc postępowanie dyscyplinarne wobec Agenta. Pomimo to szef CBA Ernest Bejda zdecydował o odwołaniu Stawarza z zajmowanego stanowiska, przesunięciu go do rezerwy kadrowej i w efekcie o zwolnieniu ze służby.
- Nie mogę wypowiadać się na tematy związane ze swoją pracą w CBA – ucina nasze pytania Stawarz.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl