Nowe kierownictwo CBA opublikowało we wtorek informację o wynikach działalności za ubiegły rok. Ostro krytykuje w niej poprzedników. Materiał "Czarno na białym".
W "Informacji o wynikach działalności Centralnego Biura Antykorupcyjnego w 2015 roku" pojawiają się zarzuty pod adresem poprzedniego kierownictwa instytucji. Padają oskarżenia, m.in. dotyczące "świadomego działania i zaniechania kierownictwa CBA skutkującego odsunięciem Biura od weryfikacji projektów, w których zaangażowane są znaczne środki publiczne" oraz zarzut "zachowawczej postawy kierownictwa Biura w przypadkach wskazujących na poważne zagrożenia korupcyjne z udziałem osób sprawujących najważniejsze funkcje publiczne".
Reporter TVN24 rozmawiał z b. szefem CBA Pawłem Wojtunikiem, którego zarzuty dotykają osobiście. - Z zarzutem zachowawczości czy świadomego unikania jakichkolwiek tematów absolutnie się nie mogę zgodzić i jest to zarzut niczym nie poparty - powiedział.
Opublikowana we wtorek informacja, to tylko przedsmak. Wkrótce opublikowane mają zostać wyniki audytu w CBA, zarządzonego po przejęciu rządów przez PiS. Na razie jest tajny, ale są przecieki medialne. Mówi się o tym, że w CBA miał być zakaz zajmowania się sprawami warszawskiego samorządu, albo że szef CBA w sposób nieuprawniony przyznał sobie dodatek podwyższający pensję.
- To ma na celu obrzydzenie mnie w oczach opinii publicznej, w szczególności funkcjonariuszy - stwierdził Wojtunik w rozmowie z TVN24.
"CBA jest potrzebne"
CBA od samego początku swojego istnienia bywało centrum politycznych sporów. Pojawia się więc pytanie, czy Biuro jest nadal potrzebne.
- Biuro udowodniło to, że jest potrzebna taka instytucja do zwalczania korupcji - powiedział Marek Opioła, przewodniczący sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych i poseł PiS. Zgadza się z nim także Wojtunik.
Patrząc na statystyki, to CBA w pierwszym roku swojej działalności zajmowało się niespełna 300 sprawami operacyjnymi i postępowaniami przygotowawczymi. Dwa lata później to już ponad 1 tys. spraw, niewiele mniej pracy funkcjonariusze mieli w kolejnych latach. Statystyki mówią także, że dzięki pracy CBA średnio ponad pół tysiąca osób dostaje zarzuty związane m.in. z korupcją. Coraz więcej spraw (obecnie ok. połowa) kończy się także aktem oskarżenia.
Dekada CBA
Centralne Biuro Antykorupcyjne powstało w 2006 roku i było flagowym projektem PiS-u, popartym wówczas także przez PO. Do służby przyjęto młodych policjantów, którzy mieli tropić korupcję w kręgach władzy. - Ten pierwszy okres był bardzo intensywny, żywiołowy - powiedział Wojciech Cieśla, dziennikarz "Newsweeka". - To była sprawa doktora G., sprawa posłanki Sawickiej.
O kontrowersjach związanych z funkcjonowaniem CBA mówi także dziennikarz śledczy "Superwizjera" TVN Jarosław Jabrzyk. Jego zdaniem zasady operacyjne polegały na "wypuszczeniu ogarów w las i niech coś przyniosą". - To nie były prowokacje na podstawie czytelnych sygnałów o możliwej korupcji w danym resorcie bądź przy danym przetargu, tylko to było szerokie zarzucanie sieci, a nuż ktoś w nią wpadnie - wyjaśnił.
Zdaniem Marka Opioły (PiS), w każdej instytucji - tak też i w CBA - zdarzają się porażki. Jednak według Pawła Wojtunika, sprawy dotyczące przekraczania uprawnień przez funkcjonariuszy długo były obciążeniem dla CBA. - Trudno było bardzo tłumaczyć, że Biuro jest instytucją apolityczną, kiedy pewne sprawy miały wydźwięk polityczny - podkreślił.
"Biuro wegetowało"
Do niewątpliwych porażek Wojtunika trzeba zaliczyć to, że jego rozmowy zostały podsłuchane w restauracji. Ma też jednak sukcesy, m.in. śledztwo ws. tzw. infoafery związane z informatyzacją najważniejszych polskich instytucji.
- Biuro wegetowało - twierdzi jednak Opioła. - Biuro ma nowe kierownictwo, został przygotowany nowy budżet, są nowe cele mówiące o tym, że ma być przyjętych więcej funkcjonariuszy. Biuro ma zacząć realnie działać.
Wojtunik zmuszony do odejścia
Po przejęciu urzędu premier Beata Szydło zmieniła szefów cywilnych służb i - na wniosek ministra obrony - wojskowych. Wymienieni zostali szefowie ABW, AW, SKW i SWW. W innej sytuacji był szef CBA Paweł Wojtunik, którego przed natychmiastowym odwołaniem chroniła ustawa. Kadencja Wojtunika upływała za 2 lata. On sam początkowo twierdził, że nie zamierza odejść.
Pod koniec listopada ub.r. nowy szef ABW wszczął postępowanie dotyczące certyfikatu bezpieczeństwa szefa CBA, który umożliwiał mu dostęp do informacji niejawnych. W efekcie Wojtunik sam podał się do dymisji, którą potem przyjęła premier Beata Szydło. Na stanowisku zastąpił go Ernest Bejda.
Autor: pk/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24