Zygmunt K., szef warszawskiej prokuratury apelacyjnej w latach 2001-2004 został zatrzymany we wtorek przez Centralne Biuro Antykorupcyjne - dowiedział się "Superwizjer" TVN. W czwartek na wniosek Prokuratury Krajowej sąd aresztował go na trzy miesiące.
Razem z byłym prokuratorem apelacyjnym zatrzymana została jego córka. Jak dowiadujemy się nieoficjalnie, oboje usłyszeli zarzuty oszustwa. Informację o zatrzymaniu potwierdziliśmy w dwóch niezależnych źródłach, w tym u rzecznika Centralnego Biura Antykorupcyjnego Roberta Sosika. Biuro nie udziela jednak dalszych informacji, odsyłając nas do Prokuratury Krajowej. Ta jednak jak na razie milczy.
To nie pierwsze problemy prokuratora K. W 2018 roku postawiono mu zarzuty oszustwa na szkodę SKOK Wołomin. Dziennik "Rzeczpospolita" informował, że kilka lat wcześniej były śledczy zaciągnął kredyt, którego nie spłacał, chodziło o 100 tys. zł. W dodatku miał poświadczyć nieprawdę w dokumentach kredytowych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ TEKST ROBERTA ZIELIŃSKIEGO I MACIEJA DUDY Z 2018 ROKU: "Zarzut dla prokuratora w aferze SKOK Wołomin"
Kiedy prokurator K. był szefem warszawskiej Prokuratury Apelacyjnej, ta nadzorowała najgłośniejsze sprawy, choćby tzw. aferę Rywina czy zabójstwo szefa policji generała Marka Papały.
"Największa kadrowa pomyłka" Lecha Kaczyńskiego
Zygmunt K. uznawany był za protegowanego Lecha Kaczyńskiego w czasie, gdy ten był ministrem sprawiedliwości. Prokuratorem apelacyjnym został w 2001 roku, a Lech Kaczyński docenił go za nadzór nad sprawą tzw. inwigilacji prawicy. Szybko jednak zmienił zdanie, nazywając Zygmunta K. "największą kadrową pomyłką". Zygmunt K. podał się do dymisji w kwietniu 2004 roku.
W tym samym roku K. stał się także bohaterem mediów, gdy został rzekomo napadnięty przez nieznanych sprawców, którzy mieli ukraść mu notatnik zawierający zapiski na temat śledztwa w sprawie zabójstwa Papały, a także postępowania dotyczącego próby sprzedaży spółki Orlen. Było to tuż po tym, jak na polecenie prokuratury zatrzymano byłego szefa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego.
Problemy Zygmunta K. i jego córki nie są ich pierwszymi. W 2016 roku oboje zostali oskarżeni przez śledczych z Białegostoku o podrabianie dokumentów firmy należącej do córki i brata byłego prokuratora.
Źródło: "Superwizjer" TVN
Źródło zdjęcia głównego: CBA