Jeżeli doszłoby do weta, to ono będzie miało ogromny koszt wizerunkowy dla Polski – powiedziała we "Wstajesz i wiesz" profesor Katarzyna Pisarska, dyrektor Europejskiej Akademii Dyplomacji. Jak dodała, w przypadku jego braku "będzie to zwycięstwo wszystkich". Według Marcina Zaborowskiego z Res Publica Nowa awantura o unijny budżet "od początku była nieco niepotrzebna, szczególnie dla Polski".
Na czwartek i piątek zaplanowany jest szczyt Rady Europejskiej w Brukseli, na którym najważniejszymi tematami rozmów będą unijny budżet i fundusz odbudowy oraz negocjacje z Wielką Brytanią w sprawie umowy po brexicie.
Polska i Węgry nie zgadzają się na zaakceptowane przez ambasadorów pozostałych 25 państw UE rozporządzenie dotyczące mechanizmu powiązania dostępu do środków unijnych z kwestią praworządności. W związku ze sprzeciwem wobec rozporządzenia premierzy obu krajów zgłosili gotowość do zawetowania budżetu UE na lata 2021-2027 wraz z funduszem odbudowy. Rozporządzenie akceptowane jest kwalifikowaną większością głosów państw członkowskich, decyzje w kwestii budżetu UE oraz funduszu odbudowy wymagają jednomyślności.
"Jeżeli dzisiaj polskiego i węgierskiego weta nie będzie, to będzie zwycięstwo wszystkich"
We "Wstajesz i wiesz" profesor Katarzyna Pisarska, dyrektor Europejskiej Akademii Dyplomacji, zwróciła uwagę, że rozporządzenie o powiązaniu środków z praworządnością jest tym samym, które było wynegocjowane latem z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego. - Pozostaje również najważniejszy zapis, czyli że decyzja o jego uruchomieniu jest zależna od kwalifikowanej większości w Radzie Unii Europejskiej – powiedziała.
- Na poziomie Rady Europejskiej jest interpretacja, która bardzo wyraźnie mówi o tym, kiedy ten mechanizm będzie używany, że będzie używany jedynie w sytuacjach powiązanych bezpośrednio z finansami Unii Europejskiej, więc nie z ogólnie pojętą praworządnością – zwróciła uwagę.
- Kwestie praworządności zostały już ustanowione w traktacie lizbońskim w 2009 roku. (…) Tutaj są to przepisy bardzo wyraźnie związane z tym, aby te środki nie były defraudowane, aby były wydawane zgodnie z celowością, na co wszystkim powinno zależeć, bo budżet Unii Europejskiej jest również budżetem polskich podatników – dodała.
Według profesor Pisarskiej, "jeżeli dzisiaj polskiego i węgierskiego weta nie będzie, to będzie zwycięstwo wszystkich". - Europa nie tylko potrzebuje nowego budżetu, ale też potrzebujemy tego funduszu odbudowy – mówiła.
Jeżeli jednak doszłoby do weta, "to ono będzie miało ogromny koszt wizerunkowy dla Polski". - Nie chodzi już tylko o osoby, które spotykają się dzisiaj w Brukseli, ale dla wielu innych osób jest kompletnie niezrozumiałe, co Polska i Węgry robią. Obywatele Unii zdają sobie sprawę, że to zablokuje środki, które są dla nich. Ten koszt wizerunkowy jest nie tylko kosztem na szczeblu politycznym, ale także na szczeblu społecznym – wskazała.
"Awantura od początku była nieco niepotrzebna, szczególnie dla Polski"
Pytany o możliwy kompromis w sprawie unijnego budżetu, Marcin Zaborowski z "Res Publiki Nowej" zwrócił uwagę, że "nie ulega wątpliwości, że stanęło na rozwiązaniu, które forsowała prezydencja niemiecka, a Polska i Węgry grożąc wetem, w istocie nic konkretnego nie uzyskały". - Awantura od początku była nieco niepotrzebna, szczególnie dla Polski. Od początku chodziło o zabezpieczenie interesów finansowych Unii Europejskiej, czyli o sprawy związane z korupcją, a nie praworządnością. Polska ma nieporównywalnie mniejsze problemy z korupcją niż Węgry - powiedział.
- Nas przestraszyło słowo "praworządność" i rząd był w tym aspekcie niezwykle wyczulony, obawiając się, że będzie próba ingerowania w wewnętrzne sprawy związane z reformą wymiaru sprawiedliwości w Polsce – mówił Zaborowski.
Dopytywany o to, jak postrzega ewentualne porozumienie się państw UE, odpowiedział, że "to najlepszy scenariusz od czasu, kiedy rząd w Warszawie i Budapeszcie zdecydował się na podjęcie konfrontacji z resztą Unii Europejskiej". - Mamy państwa członkowskie, które nie mają najmniejszego problemu, żeby powiązać kwestie zabezpieczenia interesów finansowych Unii Europejskiej z budżetem Unii Europejskiej. Wśród tych państw są na przykład: Bułgaria, Rumunia czy Grecja, w których jest większy problem z korupcją niż w Polsce – dodał.
Gość TVN24 zwrócił jednak uwagę, że "nie wiadomo jeszcze, czy ten kompromis, który się kształtuje, nie będzie zablokowany na przykład przez Holandię". - Prezydencja niemiecka ma też problem z drugiej strony, ze strony państw tak zwanych skąpców, które czekają na jakiś pretekst, żeby jednak ten budżet zablokować. Ten budżet oznacza dla Holandii czy Szwecji, że więcej do niego wpłacają. Polska i Węgry z budżetu więcej uzyskują, niż do niego wpłacają, a to jednak te dwa kraje miały problem – mówił.
Źródło: TVN24