Wybory do europarlamentu odbędą się 26 maja. Joachim Brudziński wystartuje jako "jedynka" z listy Prawa i Sprawiedliwości w okręgu numer 13 (Zachodniopomorskie - Lubuskie).
ZOBACZ PEŁNĄ LISTĘ "JEDYNEK" I "DWÓJEK" PIS >
Brudziński: jakbym chciał doposażyć rodzinę, trafiłbym do państwowej spółki
O swojej kandydaturze minister spraw wewnętrznych i administracji mówił w piątek w Radiu ZET.
Na pytanie prowadzącej rozmowę, czy względy finansowe zadecydowały o jego starcie do Parlamentu Europejskiego, minister Brudziński odparł: - Jakbym chciał doposażyć rodzinę, to nie byłbym parlamentarzystą, tylko trafiłbym do zarządu jakiejś dużej spółki skarbu państwa.
Dopytywany, czy w takim razie będzie "politycznym oficerem prezesa w Brukseli", dodał: - Jestem politykiem, czuję się osobą absolutnie lojalną wobec mojego lidera, szefa Jarosława Kaczyńskiego.
Podkreślił, że decyzję o jego kandydowaniu do PE podjął Komitet Polityczny PiS.
Szef MSWiA poruszył też kwestię swojego ewentualnego urlopu na kampanię wyborczą. - Na moich ramionach spoczywa odpowiedzialność za organizację pracy służb. (...) Po konsultacji i po rozmowie z premierem, jeżeli sytuacja w państwie i w resorcie na to pozwoli, będę prosił, aby wykorzystać zaległe dni urlopu, żeby na czas ostatnich, intensywnych dni kampanii z tego urlopu skorzystać - odpowiedział minister.
"Śmianie się w nos opinii publicznej"
- To jest pokazanie aroganckie, że "wszystko możemy i co chcemy, to zrobimy" - komentował słowa Brudzińskiego Tomasz Siemoniak z Platformy Obywatelskiej. Jego zdaniem ta wypowiedź to "śmianie się w nos opinii publicznej".
Szef Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział na konferencji w Sejmie, że "chciałby bardzo podziękować ministrowi Brudzińskiemu".
- Bo on postawił sprawę jasno, kawa na ławę, jaśniej się nie da powiedzieć, po co idą politycy PiS-u do [spółek - przyp. red.] skarbu państwa. Nie żeby podnosić zyski tych spółek, budować lepszą pozycję gospodarki, tylko żeby zarabiać gigantyczne pieniądze - dodał szef PSL.
Czarnecki: proszę nie łapać ministra za słówka
Europoseł PiS Ryszard Czarnecki przyznał, że w spółkach skarbu państwa "zarabia się pieniądze, które są wyższe lub znacznie wyższe niż zarobki parlamentarzystów".
- Mieliśmy już do czynienia z posłami, którzy rezygnowali z bycia parlamentarzystą, z mandatu poselskiego, przechodząc do skarbu państwa - i było tak zarówno za poprzednich rządów, jak i za obecnych sądów - wskazywał.
Zaapelował jednak, żeby "nie łapać ministra za słówka". - Oczywiście jest tak, że ludzie, którzy tam [do spółek państwowych - przyp. red.] trafiają, muszą mieć stosowne kompetencje - zastrzegł Czarnecki.
"Ależ poruszenie u totalnych"
Szef MSWiA Joachim Brudziński po południu zareagował na Twitterze na komentarze polityków opozycji.
"Ależ poruszenie u #totalnych. Wraży 'pisor' na pytanie internauty czy wybiera się do #PE dla pieniędzy, żartem odpowiedział, że w niektórych #SSP (spółkach skarbu państwa-red.) zarabia się więcej. I zaczęło się #Misiewicze, Teraz k... my. Czy wszyscy muszą myśleć tak jak Grad z #PO albo Staszek z PSL?" - napisał.
"Odkolegować się" od SOP-u
Brudziński w rozmowie w Radiu ZET odniósł się również do sytaucji w Służbie Ochrony Państwa. We wtorek resort spraw wewnętrznych i administracji poinformował o rezygnacji komendanta SOP, generała brygady Tomasza Miłkowskiego. Minister został zapytany o powody tej decyzji.
- Dlatego, że podał się do dymisji, ja tę dymisję przyjąłem - odpowiedział.
- To jest dobra okazja i dobry moment, żeby bardzo gorąco zaapelować, a szczególnie do tych, którzy kiedyś pełnili funkcje kierownicze w Biurze Ochrony Rządu, żeby "odkolegowali się" od Służby Ochrony Państwa - stwierdził Brudziński.
Dopytywany, kogo ma na myśli, odparł, że "tych wszystkich, chociażby za kadencji których dochodziło do tragedii wręcz niewyobrażalnych". - Za kadencji których zginął prezydent Rzeczypospolitej, a dzisiaj są uzdrowicielami, mają setki pomysłów, jak uzdrowić SOP - dodał szef MSWiA.
"Dajmy funkcjonariuszom pracować w spokoju"
Brudziński w ten sposób prawdopodobnie odniósł się do opinii generała Mariana Janickiego, byłego szefa Biura Ochrony Rządu, który w TVN24 w czwartek oceniał sytuację w Służbie Ochrony Państwa. Były szef BOR komentował między innymi ustalenia tvn24.pl, według których do ochrony premiera trafiło trzech funkcjonariuszy SOP po 10-miesięcznym szkoleniu. Powiedział, że to "skandal".
- Za czasów moich poprzedników, czyli generała [Grzegorza - przyp. red.] Mozgawy, generała Mirosława Gawora, 10 miesięcy to było szkolenie wstępne. Następnie funkcjonariusz przez dwa-trzy lata pełnił służbę zewnętrzną - poznawał ludzi, poznawał specyfikę służby, przechodził stosowne egzaminy i jeżeli przełożeni stwierdzili, że ma kompetencje do tego, żeby chronić najważniejsze osoby w państwie, to oczywiście rozpoczynał tę służbę - tłumaczył Janicki.
Generał Marian Janicki ocenia sytuację w SOP
Brudziński powiedział w piątek w Radiu ZET, że "to, co się dzieje od kilku dni z udziałem również byłych skompromitowanych dowódców Biura Ochrony Rządu, jest skandalem".
- Próbuje się wywołać destabilizację (...) w służbie newralgicznej, która chroni najważniejsze osoby w państwie i chroni znakomicie - komentował minister spraw wewnętrznych i administracji.
- Dajmy funkcjonariuszom pracować w spokoju - zaapelował.
Autor: ads,js//now / Źródło: PAP, Radio Zet