Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli Saudi Aramco zapłaciło o 7 miliardów 200 milionów złotych mniej za część Lotosu, niż była ona warta - wynika z ustaleń Łukasza Frątczaka i Dariusza Kubika z magazynu "Czarno na białym", którzy dotarli do najnowszego raportu NIK. Izba wskazuje także, że Jacek Sasin wnioskował o wyrażenie zgody przez Radę Ministrów na fuzję Orlenu z Lotosem, chociaż nie widział umów, jakie wynegocjował Orlen, i nie wiedział, że Saudi Aramco będzie miało prawo weta.
W lipcu 2023 roku Najwyższa Izba Kontroli sporządziła raport dotyczący m.in. fuzji Orlenu z Lotosem po kontroli w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Dziennikarze "Czarno na białym" Łukasz Frątczak i Dariusz Kubik dotarli do nadal nieopublikowanego dokumentu.
Szersze omówienie całego raportu, do którego dotarli reporterzy TVN24, łącznie z wyjaśnieniami Jacka Sasina już we wtorek, 23 stycznia w "Czarno na białym" na antenie TVN24 o 20.30 a także w TVN24 GO.
Poniżej dwa z szeregu wniosków i uwag przedstawionych w raporcie.
Lotos na przecenie
Z raportów giełdowych Orlenu wiemy, że płocki koncern sprzedał 30 proc. udziałów w gdańskiej rafinerii za 1 miliard 74 miliony złotych. W raporcie natomiast kontrolerzy NIK przedstawili własne oszacowanie, ile warte były te udziały – ich zdaniem aż 4 miliardy 600 milionów złotych.
Co więcej, Saudi Aramco poniżej wartości kupiło nie tylko rafinerię. Według kontrolerów NIK cała paczka transakcyjna – 30 proc. udziałów w rafinerii, cała spółka zajmująca się hurtową sprzedażą paliw i 50 proc. udziałów w spółce produkującej paliwa lotnicze - były warte 9 miliardów 400 milionów złotych. Orlen sprzedał je natomiast za nieco ponad 2 miliardy 200 milionów.
Fuzja bez kontroli
Kontrolerzy NIK krytycznie odnieśli się także do działań ówczesnego ministra aktywów państwowych Jacka Sasina i jego kontroli i nadzoru nad procesem sprzedaży Lotosu. Ich zdaniem "minister nie miał wiedzy i nie starał się jej pozyskać (…) o warunkach transakcji dokonywanych przez PKN Orlen". Co doprowadziło kontrolerów do takich wniosków?
Przypomnijmy, w grudniu 2022 roku ujawniliśmy w "Czarno na białym" zapisy umowy pomiędzy Orlenem a Saudi Aramco. Jednym z najważniejszych jej punktów jest prawo weta, jakie zagwarantowane mają Saudyjczycy. Pytany o nie Jacek Sasin wyjaśniał kontrolerom, że nie wiedział o prawie weta, bo nie widział umowy, jaką wynegocjował i podpisał Orlen.
To fragment raportu opisujący wyjaśnienia Jacka Sasina, złożone przed kontrolerami Izby: "Minister Aktywów Państwowych wyjaśnił, że nie miał wglądu do umów lub dokumentów, w tym w zakresie szczegółowych rozwiązań dotyczących tzw. klinczu decyzyjnego pomiędzy partnerami biznesowymi lub ich przedstawicielami. Minister Aktywów Państwowych nie miał także wiedzy, czy przyznanie uprawnień Aramco (w zakresie ładu korporacyjnego) było odzwierciedleniem środków zaradczych uzgodnionych z Komisją Europejską, czy też był to efekt negocjacji PKN Orlen z potencjalnymi partnerami w procesie wyłaniania nabywców aktywów zbywanych".
"Proces połączenia PKN Orlen i Grupy Lotos (...) zrodził istotne ryzyko dla bezpieczeństwa paliwowego w sektorze naftowym" – ocenili kontrolerzy NIK.
"Afera, która zasłużyła na komisję śledczą"
Dla przypomnienia - fuzja Orlenu i Lotosu podzielona była de facto na dwa etapy. W pierwszym Orlen przejął całą Grupę Lotos. Musiał mieć na to zgodę Rady Ministrów, bo Skarb Państwa - przypomnijmy - był większościowym udziałowcem Lotosu. W drugim etapie Orlen sprzedawał wybranym kontrahentom części Grupy Lotos.
- W moim przekonaniu to jest o wiele większa i głębsza afera aniżeli np. afera wizowa, która już zasłużyła na komisję śledczą – komentuje nasze ustalenia prof. Tomasz Siemiątkowski, ekspert z zakresu prawa handlowego w Polsce.
Źródło: "Czarno na białym"