- Jest jałowa, szkodliwa i nie ma żadnego sensu - tak Stefan Niesiołowski (PO) mówi o propozycji ministra Michała Boniego, by powołać rządową radę przeciw mowie nienawiści. Wcześniej do słów swojego ministra z piątkowego poranka odniósł się premier, kwestionując sens powołania takiej rady.
Minister administracji i cyfryzacji zapowiedział - m.in. w programie "Jeden na Jeden" w TVN24 - powstanie rządowej rady monitorującej przejawy mowy nienawiści, ksenofobii oraz agresji i dyskryminacji w życiu publicznym.
"Niechcący"?
Jak zaznaczył były marszałek Sejmu, Boni prawdopodobnie wystąpił z pomysłem nietypowej rady "niechcący", bo "to jest porządny człowiek".
- Ale przyczyna dramatycznej sytuacji wewnętrznej w Polsce, zimnej wojny domowej, nie leży w żadnej mowie nienawiści tylko w diagnozie politycznej PiS-u, obozu PiS-owsko-radiomaryjnego, który nie uznał wyników wyborów i który kilka lat temu sformułował taką tezę, którą zaostrza, że rzadzą Polską mordercy, zdrajcy, zbrodniarze, że Polska jest kondominium niemiecko-rosyjskim, ubekistanem, rywinlandem i że rząd nie ma żadnego mandatu, żadnego prawa do sprawowania władzy, bo jest rządem morderców i trzeba go obalić - wyliczał Niesiołowski. Właśnie takie wypowiedzi polityków PiS tworzą "klimat, który powoduje, że się rodzą pomysły mordowania dziennikarzy, itd." - argumentował. I dodał: - Przyczyna leży w tym, że premier jest nazywany mordercą, prezydent zdrajcą, agentem, ze obóz PiS-owsko-radiomaryjny, który nie uznał wyniku wyborów, chce zmienić ten wynik przez awantury uliczne.
"Mój język jest za ostry, ale co z tego?"
Niesiołowski pytany był też o komentarz do wypowiedzi ministra administarcji i cyfryzacji, który w programie "Jeden na jeden" w TVN24 przyznał, że za pomocą rady przeciw mowie nienawiści chciałby wpływać na polityków, w tym Stefana Niesiołowskiego, żeby unikali tego typu języka.
- O czym ja mam z Bonim rozmawiać? Powinien wysłuchać tego i wycofać się z tego pomysłu, bo on nic nie daje, jest jałowy - stwierdził. I poradził: - Niech porozmawia z Kaczyńskim, żeby odwołał te brednie smoleńskie, żeby powiedział, że tam nie było zamachu, żeby odwołał tezę, że rządzi nami morderca, żeby odwołał tezę, że Tusk ma krew na rękach, itd. - wyliczał polityk PO. - To przecież jest przyczyną dramatu w Polsce, a nie to, że ja powiedziałem "cymbale" do Macierewicza - dodał. Niesiołowski przyznał, że rzeczywiście jego "język jest za ostry", ale - jak pytał - "co z tego wynika?". - Nie ja jestem problemem polskiej polityki, tylko teza, że PO to mordercy i zdrajcy - powiedział.
Jak dodał, używa tego języka "incydentalnie i nie formułuje tezy że PiS to mordercy i zdrajcy". - W najmniejszym stopniu nie poczuwam się do winy - powiedział. Zapewnił jednak, że może się zmienić, a nawet stara się o to.
Premier też "nie jest przekonany"
Pytany o propozycję Boniego premier powiedział, że podziela intencje szefa MAC w sprawie walki z tzw. mową nienawiści, nie jest jednak przekonany, że potrzebna jest rządowa rada monitorująca przejawy takiej mowy. Ma zamiar rozmawiać o tej sprawie z ministrem. - Będziemy podejmować działania, ale nie będziemy ich przesadnie instytucjonalizować - stwierdził Donald Tusk. - Wcale nie jestem przekonany, że jest potrzebna jakakolwiek instytucja, jakakolwiek rada - dodał. Jak powiedział, wątpi, czy "jakikolwiek urząd czy instytucja będzie w stanie wychować tych Polaków, którzy zabierają głos publicznie czy w internecie, czy pod nazwiskiem" tak, by zaprzestali mowy nienawiści. - Nie chcę robić złudzeń, że możliwa jest jakaś oficjalna akcja, która to wyeliminuje - zaznaczył premier. Ocenił, że często agresja słowna - szczególnie w sieci - "jest na granicy przestępstwa". - I nie chodzi tu o ataki polityków na innych polityków, ale o to byśmy skutecznie chronili przed nienawiścią mniejszości, nie po to by zmienić naturalne proporcje. Nie chodzi o to, że nie wiem, czym jest większość, a czym jest mniejszość - zaznaczył szef rządu. Premier zauważył, że poziom zaawansowania cywilizacyjnego mierzy się po tym, jak dana społeczność "chroni słabszych przed silniejszymi", a nienawiść obecna w języku bywa "takim narzędziem opresji na równi z uderzeniem pałką czy pięścią".
Inni też nie popierają pomysłu
Wygląda na to, że minister administracji, bez wsparcia premiera, został ze swoim pomysłem sam. Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin mówi pytany o sprawę rady: - To nie jest dobry pomysł.
Marszałek Sejmu Ewa Kopacz rozwija myśl: - Gdyby to ode mnie zależało, to ja bym wolała, żeby czymś takim zajmowali się eksperci spoza polityki - mówi.
Pomysł krytykuje także opozycja. Witold Waszczykowski mówił w "Faktach Faktach", że "z Bonim zawsze było tak, że jak się gdzieś waliło-paliło to był minister Boni". - Jak powołano ministerstwo cyfryzacji, które nie wiadomo, czym się zajmuje to też posłano tam Boniego. A teraz on zareagował dość przewidywalnie, bo jak nie wiadomo, co zrobić to się proponuje radę albo komisję. A ta komisja to kolejny kaganiec cenzury - ocenił poseł PiS.
Tadeusz Iwiński zgodził się z tą opinią, uznając że "Boni jako jeden z najinteligentniejszych ludzi w rządzie" często "był lekiej na całe zło", ale ta sytuacja jest poważna i jego propozycja "jest pomysłem dziwaczym".
Autor: mon//kdj / Źródło: TVN24, PAP, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24