Sąd, uzasadniając w maju decyzję o aresztowaniu bombera z Wrocławia stwierdził, że Paweł R. dopuścił się zbrodni i – przypuszczalnie – "zostanie mu wymierzona surowa kara". - Podejrzany od samego początku podejmował działania mające na celu utrudnienie jego identyfikacji i ustalenia tożsamości – tłumaczył sąd. Dziennikarz portalu tvn24.pl dotarł także do pozostałych argumentów.
Paweł R. dwukrotnie przyznał się do podłożenia ładunku wybuchowego 19 maja, w autobusie wrocławskiej linii 145. Było to 25 maja przed prokuratorem i następnego dnia w trakcie posiedzenia aresztowego w sądzie.
Poza przyznaniem się, nie chciał wyjawić, dlaczego zostawił ładunek we wrocławskim autobusie. W trakcie obu przesłuchań odmówił składania wyjaśnień.
Prokuratura i policja do tej pory nie znają jego motywów.
"Zostanie mu wymierzona surowa kara"
Sąd, wydając 26 maja decyzję o aresztowaniu mężczyzny na trzy miesiące, stwierdził m.in., że "charakter zarzucanej podejrzanemu zbrodni, okoliczności jej popełniania, a także wysoki stopień społecznej szkodliwości, charakter chronionych dóbr, uzasadnia przypuszczenie, że zostanie mu wymierzona surowa kara pozbawienia wolności w rozumieniu art. 259 par 2 kodeksu postępowania karnego" – czytamy w uzasadnieniu sądu.
Przepis ten mówi, że sąd nie może zastosować tymczasowego aresztu, jeżeli "na podstawie okoliczności sprawy można przewidywać, że sąd orzeknie w stosunku do oskarżonego karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania lub karę łagodniejszą albo że okres tymczasowego aresztowania przekroczy przewidywany wymiar kary pozbawienia wolności bez warunkowego zawieszenia".
Ukrywał swoją tożsamość
Dalej, w majowej decyzji o aresztowaniu Pawła R. czytamy: "sąd uznał, że podejrzany od samego początku swoich działań podejmował działania mające na celu utrudnienie jego identyfikacji i ustalenia tożsamości".
I dodał: "w ocenie sądu wszystkie te okoliczności uzasadniały i czyniły realną obawę jego ucieczki i ukrycia się w rozumieniu art 258 par. 1 pkt 1 kpk". Według tego przepisu, jedną z przesłanek za tymczasowym aresztowaniem jest m.in. "uzasadniona obawa ucieczki lub ukrywania się oskarżonego, zwłaszcza wtedy, gdy nie można ustalić jego tożsamości albo nie ma on w kraju stałego miejsca pobytu".
Przegrana obrony
W poniedziałek wrocławski Sąd Okręgowy odrzucił zażalenie obrońców na areszt dla Pawła R. Mężczyzna, decyzją sądu, zostanie w areszcie.
- Z uwagi na charakter zarzutów sąd utrzymał decyzję o tymczasowym areszcie - powiedział nam Paweł Wójcik, pełnomocnik 22-letniego studenta, który podejrzany jest o to, że 19 maja podłożył własnoręcznie skonstruowany ładunek wybuchowy we wrocławskim autobusie. Po wyniesieniu pakunku z autobusu na przystanku doszło do eksplozji.
W jej wyniku ranna została 82-letnia kobieta.
Chciał sobie "zrobić prezent"?
Ponieważ R. nie składa wyjaśnień, śledczy nie wiedzą, jakim kierował się motywem. Policja jedynie operacyjnie dowiedziała się, że motywem mogło być "zrobienie sobie prezentu". Miał to powiedzieć policjantom tuż po zatrzymaniu. Jednak nie może to być wykorzystane jako dowód procesowy.
W jaki sposób 22-latek miałby zrobić sobie prezent? Przed podłożeniem ładunku policja odebrała telefon od anonimowego szantażysty, który zmienionym głosem zagroził detonacją bomby, jeżeli nie otrzyma 120 kg złota.
7 czerwca wrocławska prokuratura wydała postanowienie o ogłoszeniu Pawłowi R. uzupełniających zarzutów. Tego samego dnia mu je ogłoszono. R. został podejrzany o "usiłowanie wymuszenia rozbójniczego". Policja i prokuratura zdobyły dowody, że to student chemii dzwonił z żądaniem 120 kg złota.
Szukali go pięć dni
Pawła R. szukano przez pięć dni. Do stolicy Dolnego Śląska ściągnięto kilkuset dodatkowych policjantów, którzy mieli wytropić mężczyznę zarejestrowanego przez kamery monitoringu. Mężczyznę znaleziono w domu rodzinnym w Szprotawie (woj. lubuskie). Był zdziwiony wizytą policjantów. Po zatrzymaniu przewieziono go do Wrocławia.
Usłyszał zarzut popełnienia przestępstwa o charakterze terrorystycznym, usiłowania zabójstwa wielu osób przy użyciu materiałów wybuchowych i zarzut spowodowania zdarzenia, które zagrażało życiu i zdrowiu wielu osób. 22-latek przyznał się do zarzutów. Jednak wyjaśnień składać nie chciał.
Obrona bombera twierdzi jednak, że R. mógł nie zrozumieć pytania śledczych. I do zarzutów wcale się nie przyznał. Pełnomocnicy wnioskowali o uchylenie aresztu, bo jak dowodzili, nie zachodzi obawa matactwa i ucieczki podejrzanego.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl) / kk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Policja / TVN24