Samolot polskich linii lotniczych LOT Boeing 767 wylądował awaryjnie na warszawskim Okęciu. Na pokładzie było 231 osób. Nikt nie został ranny. Maszyna musiała lądować awaryjnie, po tym jak nie wysunęło się podwozie. Mimo to, pilot bezpiecznie posadził maszynę na pasie lotniska. Bohaterem jest kapitan Tadeusz Wrona. Podczas lądowania pojawił się niewielki ogień, ale służby lotniska natychmiast go stłumiły.
- Wszyscy myśleli, że wylądowaliśmy bez szwanku, ale później - ja siedziałam koło skrzydła - pokazały się iskry i dym. I wtedy, kto pierwszy ten lepszy do wyjścia - mówiła po wylądowaniu kobieta, która była na pokładzie samolotu.
To była perfekcyjna robota, widziałem tylko niewielki ogień - przyznał po lądowaniu Piotr Lipiński pilot, który na antenie TVN24 komentował sytuację na warszawskim Okęciu. Dodał, że awaryjne lądowanie, to manewr, który zawsze jest zakończony znakiem zapytania. - Ale tym razem zostało to zakończone tak jak powinno. Ten manewr był fenomenalny. Ale nigdy nie sądziłem, że zakończenie może być inne. Wiedziałem, że to dobrze się skończy - mówi.
Lipiński nie chciał w chwili rozmowy zdradzić nazwiska pilota, który awaryjnie posadził maszynę. Ujawnił tylko, że jest on bardzo doświadczony. Jak się szybko okazało bohaterem jest kapitan Tadeusz Wrona. - Kapitan wylatał co najmniej 15 tysięcy godzin, spędził wiele lat za sterami. Cała załoga jest bardzo doświadczona. Zawsze spokojni i opanowani - stwierdził. I ocenił, że właśnie te trzy elementy - doświadczona załoga, dobry samolot i pogoda - odgrywały bardzo ważną rolę przy lądowaniu. I raz jeszcze powtórzył: "Pilot zrobił coś naprawdę kapitalnego".
Samolot Boeing 767 leciał z Newark do Warszawy. Według informacji TVN24, podwozie się nie wysunęło. - Nie mogło się wysunąć z powodu awarii zasilania - mówi Leszek Chorzewski, rzecznik LOT.
Boeing miał wylądować na Okęciu o 13.35. Jednak przez ponad godzinę maszyna krążyła nad lotniskiem. Jak mówił na antenie Tomasz Szewczak, kontroler ruchu lotniczego "piloci musieli przygotować pasażerów i maszynę do awaryjnego lądowania".
Straż czeka w pogotowiu
Na lotnisku im. Fryderyka Chopina w pogotowiu czekało kilka wozów straży pożarnej. Strażacy rozlali pianę na płytę lotniska.
Jak mówił rzecznik straży pożarnej Paweł Frątczak, warszawskie lotnisko było dobrze przygotowane do przyjęcia maszyny w trybie awaryjnym. Pas startowy, na którym awaryjnie lądował samolot został zabezpieczony przez jednostki lotniskowej straży pożarnej warszawskiego portu lotniczego jak i 10 jednostek PSP.
Jak mówił Frątczak, przed awaryjnym lądowaniem samolot powinien zrzucić jak najwięcej paliwa.
Lotnisko zostało zamknięte dla innych samolotów. Maszyny mające lądować w Warszawie skierowano na inne lotniska.
Lotnisko zamknięte, komisja wyjaśnia
Lotnisko na Okęciu będzie zamknięte do czwartku do godz. 4 rano. Powołano już specjalną komisję do wyjaśnienia okoliczności zdarzenia. Wynik jej prac powinien być znany za miesiąc.
Po wstępnych oględzinach pasa stwierdzono, że nie ma uszkodzeń w nawierzchni. Samolot uszkodził za to około 10 lamp oświetleniowych.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Kontakt24/Łukasz Szurmiński