- Eksplozja była przyczyną zawalenia się budynku w Bielsku-Białej - powiedział Roman Szybiak z bielskiej policji. Do zdarzenia doszło w nocy z poniedziałku na wtorek. W gruzy zamieniła się połowa budowanego domu wielorodzinnego. Nikt nie został poszkodowany.
- Ustaliliśmy, że doszło do wybuchu. Eksplozja była przyczyną zawalenia się budynku. W tej chwili nie jesteśmy jednak w stanie powiedzieć, co eksplodowało: czy był to ładunek wybuchowy, czy butla z gazem. Nie wiemy też jeszcze, czy przyczyniły się do tego osoby trzecie, czy był to przykładowo wynik jakichś zaniedbań - powiedział policjant.
Jak podkreślił, dopiero po odgruzowaniu zwałowiska biegli rozpoczną oględziny. Po ich zakończeniu będzie można powiedzieć coś więcej o przyczynach wybuchu. - Dziś się to nie zacznie - powiedział. Szybiak dodał, że we wtorek na miejscu zdarzenia przebywali prokuratorzy, którzy nadzorują wszystkie czynności. Byli także funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji.
Zawalony budynek
Do wybuchu doszło w nocy. - O godzinie 3.41 otrzymaliśmy informację o zawaleniu się tego budynku. Strażacy po przyjechaniu na miejsce zastali zawalony trzykondygnacyjny budynek, niezamieszkały, w trakcie budowy. Z informacji osób dozorujących wynika, że w środku nie przebywały żadne osoby - relacjonował starszy brygadier Grzegorz Piestrak ze straży pożarnej w Bielsku-Białej.
Maria Przybyła z Powiatowego Nadzoru Budowlanego w Bielsku-Białej zapewniła, że "nie ma zagrożenia zawaleniem pozostałych budynków znajdujących się w pobliżu".
Przeszukują gruzowisko
Jak wyjaśniał strażak, na miejsce przyjechała grupa poszukiwawczo-ratownicza z Jastrzębia-Zdroju i przeszukiwała gruzowisko.
- Zostały wprowadzone dwa psy poszukiwawcze, które nie wykryły zapachu osób żywych. Ratownicy używają też kamer wziernikowych. Grupa sprawdziła to gruzowisko w dostępnych miejscach, teraz prowadzą nasłuch przy użyciu geofonu - dodał Piestrak.
Strażacy zakończyli akcję poszukiwawczo-ratowniczą i nie zarejestrowali żadnych odgłosów, które mogłyby wskazywać, że pod gruzami znajdują się jakieś osoby.
Zgłaszający słyszał wybuch
Jak poinformował Polską Agencję Prasową dyżurny bielskiej straży pożarnej aspirant sztabowy Tomasz Grabczewski, "zgłaszający mówił, że przed zawaleniem słyszał dwa wybuchy".
Strażacy, po przybyciu na miejsce, musieli ugasić mały pożar śmieci w sąsiednim budynku. W jego obrębie znajdowała się butla z propanem-butanem.
Aspirant sztabowy Roman Szybiak z bielskiej policji poinformował, że jesienią ubiegłego roku na tej samej budowie ktoś podpalił maszyny budowlane.
Ostrzeżenie na kartce
Dodał też, że wówczas nieznany sprawca pozostawił tam kartkę, na której znajdowało się zdanie: "Odejdźcie stąd. Zostawcie tę ziemię w spokoju. To pierwsze i ostatnie ostrzeżenie". Sprawę badała policja, ale sprawców nie wykryto. Szybiak podkreślił, że obecnie śledczy muszą zakończyć wszystkie działania, a dopiero później będą mogli stawiać tezy, czy wtorkowe zdarzenie można wiązać z tym sprzed kilku miesięcy.
Policjant poinformował także, że z budynku stojącego obok zawalonego wyniesiono 11-kilogramową butlę gazową i dodał, że "na gruzowisku nie ujawniono na razie żadnej butli".
Autor: ads/kw/now/kw/b / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24