Czy podejrzany o podpalenie swego domu i zabicie pięciu członków rodziny rodziny Dariusz P. z Jastrzębia Zdroju jest poczytalny? Eksperci mają wątpliwości i poprosili prokuraturę o kolejne cztery tygodnie obserwacji psychiatrycznej. Wcześniej nie udało im się dojść do jednoznacznego wniosku. Śledczy są tymczasem zdania, że Dariusz P. był poczytalny - powiedział w rozmowie z TVN24 Michał Szułczyński z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Prokuratura prowadzi śledztwo ws. podpalenia i pozbawienia życia pięciu osób w pożarze w maju 2013 roku, jaki miał miejsce w Jastrzębia Zdroju. Jedynym podejrzanym w sprawie jest Dariusz P.
Prokuratura miała dostać w ostatnich dniach raport biegłych, którzy badali przez ostatni miesiąc podejrzanego, jednak - jak powiedział Szułczyński - "taka opinia nie zostanie sporządzona, albowiem biegli mają dalej wątpliwości co do poczytalności Dariusza P.".
Prokuratura: osiem tygodni musi starczyć
Biegli skierowali więc do sądu prośbę o dodatkową obserwację i ten udzielił zgody na spędzenie przez podejrzanego kolejnych czterech tygodni pod okiem specjalistów. Po tym czasie - jak dodał przedstawiciel prokuratury - śledczy będą już oczekiwali określenia stanu psychicznego Dariusza P. w momencie popełniania zarzucanego mu czynu, a także jego obecnego stanu.
- Nie znam przypadku, w którym biegli po ośmiu tygodniach nie są w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie i myślę, że w tym przypadku będzie ona też jednoznaczna - ocenił Szułczyński.
Dariusz P. w przeszłości niepoczytalny
Dodał, że eksperci mają dostęp do dokumentów z poprzednich postępowań toczących się przez lata wobec Dariusza P. Ten był badany psychiatrycznie również w czasie, gdy oskarżano go o niespłacanie kredytów i długów. Wtedy został uznany za niepoczytalnego.
- Czasami zdarza się tak, że osoba niepoczytalna po jakimś czasie staje się osobą poczytalną - nie przesądza jednak sprawy Szułczyński tłumacząc, że w tej chwili biegli mogą, ale nie muszą uwzględnić poprzednich opinii ekspertów w trakcie wydawania własnej.
Przedstawiciel prokuratury zaznaczył, że w przypadku, w którym zostanie stwierdzona niepoczytalność Dariusza P., eksperci będą też musieli określić to, czy stanowi on zagrożenie dla bezpieczeństwa innych osób. Jeżeli w ich opinii tak nie będzie - wtedy prokurator umorzy postępowanie "i mężczyzna zostanie na wolności".
- Miejmy jednak nadzieję, że wyniki tej obserwacji będą takie, jakie my generalnie uważamy, że powinny być (…) czyli, że jest (Dariusz P.) poczytalny, a w najgorszym wypadku, że jego poczytalność jest ograniczona - stwierdził Szułczyński.
Zginęła żona i czworo dzieci podejrzanego
Pożar, który miał spowodować Dariusz P. wybuchł 10 maja ub. roku w domu jednorodzinnym, w którym mieszkała 7-osobowa rodzina. Powierzchnia pożaru była niewielka - ok. 15 m kw. Jego ognisko znajdowało się na piętrze, paliła się część schodów i szafa. W wyniku pożaru zmarło pięć osób. Jak wykazała sekcja zwłok, przyczyną śmierci ofiar było zatrucie tlenkiem węgla.
Na miejscu zginęła 18-letnia najstarsza córka, a druga, czterolatka, zmarła w trakcie udzielania pomocy. Potem w szpitalach w Jastrzębiu Zdroju i Cieszynie zmarli kolejno: 10-letni chłopiec i 40-letnia matka dzieci oraz 13-letnia dziewczynka. Cała piątka spoczęła w jednym grobie na cmentarzu w Jastrzębiu Zdroju.
Jednym z dowodów w sprawie jest opinia biegłego z zakresu pożarnictwa, jednoznacznie wskazująca na podpalenie. Ogień podłożono w mieszkaniu w sześciu miejscach. Żaluzje domu były zamknięte i zablokowane w taki sposób, by nie można ich było otworzyć. W domu nie było też śladów włamania.
W kwietniu tego roku prokuratura zarzuciła mężczyźnie zabójstwo pięciu osób, a także usiłowanie zabójstwa szóstej osoby - najstarszego syna.
Motywem miała być chęć uzyskania pieniędzy z ubezpieczenia. Dariusz P. miał na krótko przed tragedią wykupić polisy ubezpieczeniowe na członków rodziny. Według mediów P., który prowadził zakład produkujący meble, miał poważne długi.
Autor: adso/kka / Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24