Po śmiertelnym potrąceniu dwóch pieszych w Białymstoku prokuratura postawiła trzem kolejnym osobom zarzuty nieudzielenia pomocy poszkodowanym. To znajomi sprawcy wypadku, którzy jechali za nim drugim samochodem. Policja podejrzewa, że oba auta mogły się ze sobą ścigać.
Do wypadku doszło w niedzielę nad ranem na ulicy Antoniukowskiej w Białymstoku, w pobliżu przystanku przy skrzyżowaniu z ulicą Świętokrzyską.
Dotychczasowe ustalenia wskazują, że kierowca volkswagena Adrian K. jechał od centrum miasta i - wskutek nadmiernej prędkości - po przejechaniu przez skrzyżowanie stracił panowanie nad samochodem i śmiertelnie potrącił dwie osoby: 23-letnią kobietę i 38-letniego mężczyznę.
Oboje zginęli na miejscu. Kierowca uciekł z miejsca wypadku. Kilkaset metrów dalej zatrzymali go taksówkarze. 28-latek przyznał się, że to on prowadził samochód, ale odmówił składania wyjaśnień. Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ postawiła mu zarzuty spowodowania wypadku, w którym śmierć poniosły dwie osoby, ucieczki z miejsca wypadku i nieudzielenia pomocy poszkodowanym.
Zarzuty dla znajomych kierowcy
W miniony wtorek zarzuty nieudzielenia pomocy ofiarom wypadku usłyszała również pasażerka auta. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że po uderzeniu w ludzi samochód zatrzymał się, wtedy właśnie kobieta wysiadła i uciekła z tego miejsca. Na policję zgłosiła się po kilku godzinach.
W środę podobne zarzuty prokuratura postawiła trzem kolejnym osobom, białostoczanom w wieku dwudziestu kilku lat.
Jak powiedział szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ Maciej Płoński, okazało się bowiem, że w miejscu wypadku był też drugi samochód, ze znajomymi pary, która jechała volkswagenem. Przed skrzyżowaniem kierowca volkswagena wyprzedził to auto, potem doszło do uderzenia w pieszych.
Trzy osoby jadące tym drugim samochodem nie zatrzymały się i odjechały, po czym telefonicznie skontaktowały się z pasażerką volkswagena i zabrały ją ze sobą.
Wobec całej trójki, której w środę postawiono zarzuty nieudzielenia pomocy poszkodowanym, prokuratura zastosowała dozór policyjny.
Ścigali się z Adrianem K.?
Jak relacjonował z Białegostoku w środę reporter TVN24, policja podejrzewa, że samochód, którym jechały te trzy osoby, mógł ścigać się z volkswagenem Adriana K.
Sam Adrian K. został w poniedziałek doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszał zarzut spowodowania wypadku komunikacyjnego ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia oraz nieudzielenia pomocy. Mężczyzna przyznał się do winy, nie składał wyjaśnień. Grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności.
Tragiczny wypadek
Informacja o wypadku wpłynęła na policję w niedzielę około godziny 4.30. W rozmowie z TVN24 przebieg wydarzeń relacjonował jeden z taksówkarzy, który próbował pomóc ofiarom. Według jego relacji, kiedy zatrzymał się, kobieta już nie żyła.
- Za rondem zobaczyłem, że na prawym pasie jakiś worek leży duży - opowiadał Jacek Dąbrowski, kierowca. - Myślę, ominę go, ale przyhamowałem i zobaczyłem, że jakaś osoba leży. Wyszedłem z samochodu, pasażerowie również wysiedli ze mną i zobaczyłem, że to kobieta. Przewróciliśmy ją na plecy, bo leżała na brzuchu, sprawdziliśmy tętno, niestety, nie było żadnego pulsu - dodawał.
- Zadzwoniłem na policję, kątem oka zwróciłem uwagę, że po prawej stronie za przystankiem ktoś jeszcze leży. Podbiegłem i zobaczyłem, że mężczyzna leży. Piszczel połamany, twarz zakrwawiona. W tym czasie przyjechał też patrol policji. Razem z policjantem zaczęliśmy reanimację tego chłopaka - dodał w rozmowie z TVN24 taksówkarz.
Taksówkarz zablokował drogę
Gdy trwała reanimacja, inny taksówkarz, który widział wypadek, pojechał za domniemanym sprawcą. Jak poinformował reporter TVN24, podejrzewany skręcił w ulicę Gajową, uderzył prawdopodobnie w jakiś przydrożny słupek i nie mógł jechać do przodu. Wtedy taksówkarz zajechał mu drogę i zablokował drogę ucieczki.
Autor: azb,pk//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24