Była kandydatka na prezydenta Białorusi Swiatłana Cichanouska jest przeciwna idei utworzenia rządu na wygnaniu. Opozycjonistka powiedziała o tym w wywiadzie dla niezależnego portalu TUT.by.
Pytana o scenariusze przezwyciężenia kryzysu, jakie słyszy, Cichanouska odpowiedziała, że jednym z nich jest pomysł, by stworzyć rząd na wygnaniu. - Ale jesteśmy temu przeciwni, to rozwiązanie już się nie sprawdzi. Potrzebujemy czegoś oryginalnego, nowego i kreatywnego. Nasza sytuacja jest niestandardowa, takie powinno być także nasze podejście – powiedziała.
Opozycjonistka poprosiła, by nie traktować jej przedstawicieli w różnych sferach jako rządu na wygnaniu. - Prawie wszyscy znajdują się na Białorusi, to są po prostu grupy robocze – zaznaczyła Cichanouska. Dodała, że przedstawicieli proponuje zainicjonowana przez nią wcześniej opozycyjna Rada Koordynacyjna lub członkowie jej zespołu, ale wyłącznie za zgodą każdego z nich, muszą oni bowiem zdawać sobie sprawę, jakie ryzyko podejmują.
Nie ma rozłamu
Cichanouska zaprzeczyła doniesieniom, jakoby w łonie białoruskiej opozycji rysował się rozłam. W szczególności wspomniała o swoich relacjach z członkiem prezydium Rady Pawłem Łatuszką, który - jak stwierdził TUT.by - "pozostał na uboczu". - Dzwonimy do siebie, mniej więcej raz na tydzień, a kiedy przyjeżdża do Wilna na spotkania, widzimy się – podkreśliła opozycjonistka. Zaznaczyła, że między nią a Łatuszką nie ma żadnych niedomówień. - Wiemy, że on ma polityczne ambicje, jesteśmy wobec siebie absolutnie szczerzy. Ale teraz ma dokładnie taki sam cel, jak my wszyscy: nowe wybory - mówiła Cichanouska.
Była rywalka Łukaszenki w wyścigu o najwyższy urząd w państwie dodała, że także Weranika i Waler Capkałowie (niezarejestrowany kandydat w sierpniowych wyborach prezydenckich i jego małżonka - red.) odbywają mnóstwo spotkań w innych państwach, gdzie opowiadają o sytuacji na Białorusi.
Opozycjonistka podkreśliła, że "niekoniecznie trzeba działać ramię w ramię w sensie dosłownym, najważniejsze, aby wszyscy pracowali na rzecz osiągnięcia jednego celu".
Pytanie o powrót do kraju
Tuż po wyborach prezydenckich, które odbyły się 9 sierpnia, Cichanouska wyjechała na Litwę. Pytana o możliwy powrót do kraju odpowiedziała, że będzie to możliwe po zapewnieniu jej bezpieczeństwa na szczeblu państwowym.
- Omawialiśmy w naszym zespole także wcześniej tę kwestię, zastanawialiśmy się, jak najlepiej wrócić (do kraju - red.), rozważaliśmy różne opcje. Ostatecznie zapadła decyzja, że jeszcze nie nadszedł czas, musimy przynajmniej zacząć jakiś dialog z władzami, potem można będzie wracać - stwierdziła Cichanouska.
I dodała: - Wszyscy rozumiemy, że jak tylko wrócę, natychmiast znajdę się w więzieniu, zwłaszcza teraz. Nie ma w tym większego sensu. Jeszcze nie, na razie nie wrócę, na razie trzeba mówić na arenie międzynarodowej o nas, o Białorusi. Wiadomości szybko się zmieniają, musimy być stale na porządku dziennym, dopóki jest zainteresowanie naszym krajem.
Oficjalna wygrana Łukaszenki
W wyborach prezydenckich, które odbyły się 9 sierpnia, Alaksandr Łukaszenka otrzymał oficjalnie 80 procent poparcia. Swiatłanę Cichanouską miało poprzeć zaledwie 10 procent głosujących. Wyników tych nie uznała zarówno białoruska opozycja, jak i szereg państw europejskich, a także USA, Unia Europejska i Parlament Europejski. Na Białorusi od sierpnia trwają antyrządowe protesty. Ich uczestnicy domagają się usunięcia Łukaszenki i rozpisania nowych, demokratycznych wyborów prezydenckich.
Źródło: PAP, TUT.by