"Być może wrócę kiedyś do Polski, by pomóc odbudować nasz przemysł lotniczy" - mówił w rozmowie z "Super Expressem" Wacław Berczyński, były szef podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej.
Na pytanie dlaczego uciekł z Polski Berczyński odpowiedział: "nie uciekłem i nigdzie się nie ukrywam".
"Bilet do USA kupiłem pod koniec lutego tego roku. Moja "ucieczka" była planowana na 13 kwietnia. "Uciekłem" do domu, w którym mieszkam od 1987 roku. Chciałem spędzić Wielkanoc z rodziną. A to chyba nie przestępstwo" - powiedział w rozmowie z "Super Expressem".
"Być może wrócę kiedyś do Polski"
Pytany o wgląd do dokumentów w sprawie przetargu na caracale powiedział, że miał do wglądu dokumenty, w których były zapytania ofertowe. Dodał, że wszystkie miały najniższą klauzulę tajności. "Te, które miałem do wglądu, nie wymagały przechowywanie w sejfie" - stwierdził.
Powiedział też, że był poinformowany o dokładnej procedurze dostępu do dokumentów. "Miałem do niedawna Security Clearence, czyli autoryzację dostępu do tajnych informacji w USA, gdyż pracowałem nad projektem dla armii amerykańskiej, więc te procedury doskonale znam. Byłem w tym zakresie szkolony zarówno w USA, jak i w Polsce. O czym panowie Siemoniak, Tomczyk i Kierwiński wiedzą doskonale. Ale udają zaskoczenie, czyli rżną głupa" - stwierdził.
Przyznał, że przyjedzie do Polski i udzieli wyjaśnień jeśli zostanie wezwany do prokuratury. Wyjaśnił też, że źle ocenił caracale, bo "są przeciętne i były dwa razy za drogie". "Jeszcze zanim PiS doszedł w Polsce do władzy, mówiłem, że to był przekręt na co najmniej miliard dolarów i od tego czasu zawsze to twierdziłem" - dodał.
Mówiąc o swojej dymisji wyjaśnił, że chciał "oddzielić pracę podkomisji smoleńskiej od siebie jako Berczyńskiego". "Być może wrócę kiedyś do Polski, by pomóc odbudować nasz przemysł lotniczy" - mówił w rozmowie z "Super Expressem".
Dworczyk: do wpływu na negocjacje offsetowe jest bardzo daleka droga
Wywiad Berczyńskiego dla "Super Expressu" skomentował wiceminister obrony narodowej Michał Dworczyk.
- Parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej twierdzili, że ten artykuł potwierdza wszystkie nieprawdziwe tezy, które przez ostatnie tygodnie są przekazywane mediom i opinii publicznej. Ja przeczytałem ten wywiad i ten wywiad potwierdza jedno, że doktor Berczyński nie miał dostępu do dokumentacji offsetowej. Nie miał żadnego dostępu do dokumentacji związanej z zakupem samolotów do VIP-ów, że nie miał żadnego dostępu do negocjacji offsetowych i tyle. Wszystkie inne twierdzenia są próbą manipulacji i kłamstwem. Uderzają de facto w bezpieczeństwo państwa polskiego, bo powodują zamęt i chaos wokół MON-u - powiedział Dworczyk. Zdaniem Dworczyka "Berczyński daje dowody na to, że nie uciekł z kraju, jak twierdzili posłowie Platformy Obywatelskiej, tylko z miesięcznym wyprzedzeniem była to zaplanowana podróż, był zakupiony bilet". - Po drugie daje dowód na to, że nigdzie się nie ukrywa, jest dostępny dla każdego - stwierdził Dworczyk. - Mówi, że krytycznie oceniał kontrakt na caracale i tyle. Od krytycznej oceny kontraktu na caracale do wpływu na negocjacje offsetowe jest bardzo daleka droga - podsumował wiceminister Dworczyk.
Berczyński "wykończył" caracale?
W połowie kwietnia ówczesny szef podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej Wacław Berczyński w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" przyznał, że to on "wykończył" caracale. Przedstawiciele rządu i politycy PiS zapewniali, że Berczyński nie miał nic wspólnego z negocjacjami offsetowymi. Po wywiadzie Berczyński zrezygnował z kierowania podkomisją smoleńską i przewodniczenia radzie nadzorczej Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1 w Łodzi, gdzie według zapowiedzi Airbusa miała powstać linia montażowa carcali. Według Macierewicza rezygnacja Berczyńskiego wynikała "ze względów osobistych, głównie rodzinnych i zdrowotnych".
Po wypowiedzi Berczyńskiego o "wykańczaniu" caracali PO zawiadomiła Prokuraturę Regionalną w Szczecinie o możliwości popełnienia przez niego przestępstwa. Od listopada 2016 roku prowadzone jest tam pod nadzorem Prokuratury Krajowej śledztwo dotyczące organizacji postępowania przetargowego na śmigłowce i odstąpienia od zawarcia kontraktu na zakup maszyn. Prokurator krajowy Bogdan Święczkowski komentował wówczas, że jest "bardzo zdziwiony wystąpieniem posłów partii opozycyjnej, dlatego że przecież prokuratura w ramach wielkiego śledztwa dotyczącego przetargów na caracale zajmuje się także tym niewielkim wątkiem związanym z odstąpieniem od negocjacji offsetowych".
Siemoniak: przetarg był rzetelny, warunki były takie same
Pierwotnie śledztwo wszczęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która uchyliła decyzję z 2015 roku o odmowie wszczęcia śledztwa po zawiadomieniu złożonym przez PiS. Posłowie tej partii uważali, że wymagania przetargowe jednoznacznie wskazywały wyłącznie na wybór Airbusa. Według polityków Prawa i Sprawiedliwości przestępstwa mogli się dopuścić ówczesny szef MON Tomasz Siemoniak, wiceminister obrony narodowej Czesław Mroczek (dziś posłowie PO) oraz osoby im podległe. Siemoniak wiele razy podkreślał, że przetarg był rzetelny, a warunki dla wszystkich oferentów były takie same.
W lutym 2017 roku MON rozpisało postępowanie na 16 śmigłowców - po osiem w wersjach bojowego poszukiwania i ratownictwa (CSAR) dla Wojsk Specjalnych oraz do zwalczania okrętów podwodnych (ZOP), wyposażonych dodatkowo w sprzęt medyczny pozwalający na prowadzenie akcji poszukiwawczo-ratowniczych.
MON rozpoczyna negocjacje
Pod koniec marca resort obrony poinformował, że zamierza kupić osiem śmigłowców dla Wojsk Specjalnych oraz cztery (z opcją na cztery następne) maszyny do zwalczania okrętów podwodnych, zdolnych także do prowadzenia akcji ratowniczych na morzu. W poniedziałek Inspektorat Uzbrojenia MON informował, że ocenił wstępne oferty w postępowaniu na śmigłowce dla sił specjalnych, które resort zamierza pozyskać w pierwszej kolejności, i rozpoczyna negocjacje ze wszystkimi oferentami: konsorcjum PZL Mielec i Sikorsky Aircraft Corporations (należące do amerykańskiego koncernu Lockheed Martin), WSK "PZL-Świdnik" (należące do włoskiej grupy Leonardo) oraz konsorcjum Airbus Helicopters i Heli Invest. Te same podmioty konkurowały w postępowaniu, w którym wybrano caracale.
Autor: mart/sk / Źródło: Super Express, PAP