- Rodziny smoleńskie raczej oczekiwałyby, żeby tego typu prace odbywały się w spokoju, a nie w formie politycznego show - powiedział w programie "Kropka nad i" Ryszard Petru, lider Nowoczesnej. Jego zdaniem z nową komisją ds. katastrofy smoleńskiej trudniej będzie dojść do prawdy.
MON wznowiło 4 lutego badanie katastrofy smoleńskiej. Przy Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego została powołana podkomisja, która - jak zapowiedział minister Antoni Macierewicz - zbada "całość tragedii smoleńskiej". Jej pierwsze posiedzenie zaplanowano na początku marca.
"Serial smoleński z procesami pokazowymi"
- Chciałbym usłyszeć od pana ministra Macierewicza, jakie to nowe fakty spłynęły od momentu, kiedy zakończyła prace komisja Millera - powiedział Petru. Dodał, że jego zdaniem "rodziny smoleńskie raczej oczekiwałyby, żeby tego typu prace odbywały się w spokoju, a nie w formie politycznego show"
Zdaniem Petru "istnieją poważne obawy, w kontekście też tego, co pisał rzecznik MON, że Macierewicz chce przepisać swój raport jako raport komisji". - Będziemy mieć serial smoleński z procesami pokazowymi, który będzie transmitowała telewizja Jacka Kurskiego, żeby cała Polska widziała, kto jest odpowiedzialny za ten zamach - przewiduje lider Nowoczesnej.
Petru ocenił, że Macierewicz "raczej nie jest najbardziej wiarygodnym politykiem do tego, aby taką komisję powoływać", bo wypowiadał się w tej sprawie jednostronnie. - Macierewicz i prawda to dwie przeciwstawne idee - dodał. Jego zdaniem minister obrony narodowej "nie słucha, mówi, co ma napisane w swoim raporcie i będzie się starał to udowodnić".
"Sięgnąłbym do błędów popełnionych przez MON za rządów PiS"
- Obawiam się, że polskie rządy nie wyciągnęły wniosków z tego, co się wydarzyło - stwierdził Petru. - Jakby już badać, to sięgnąłbym również do rządów PiS, lata 2005-2007, i sprawdził, jakie błędy zostały popełnione przez MON w tamtym czasie, które doprowadziły do dwóch strasznych wypadków - CASY i Tu-154 M - dodał.
Zdaniem lidera Nowoczesnej popełnione w tamtych latach błędy doprowadziły do tego, że piloci nie byli szkoleni, fałszowali statystyki lotów, a polska obsługa tupolewów nigdy nie była przygotowana do wożenia głów państwa. - Obawiam się, że to będą konsekwencje polityczne tylko wobec jednej strony całego przedsięwzięcia - stwierdził na temat prac nowej komisji. - Obawiam się, że będzie trudniej dość prawdy - dodał.
"Kaczyński nie rozumie dylematów polityki zagranicznej"
Ryszard Petru skomentował też działania polskiego rządu w polityce zagranicznej. - Nie rozumiem, skąd ten eurosceptycyzm nagle polskiego rządu. Nie sądzę, aby Polacy byli tak eurosceptyczni jak rząd Beaty Szydło. Polski rząd niestety nieświadomie wzmacnia wyłącznie w negocjacjach David Camerona (premiera Wielkiej Brytanii - red.), nic za to nie otrzymując. My jesteśmy wykorzystywani trochę za frajer. On tu przyjechał, wzmocnił swoją pozycję negocjacyjną w Europie, a potem Polacy z tego nic nie mają, a Jarosław Kaczyński lezie w to jak w lep i nie rozumie, jak to działa. W ogóle nie rozumie dylematów polityki zagranicznej - powiedział.
Zdaniem Petru zbliżanie się Polski do Wielkiej Brytanii "osłabia naszą pozycję w UE i skazuje nas na peryferie". - W Wielkiej Brytanii w przyszłym roku będzie referendum w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej i jest 50/50. Czemu Polska staje ramię w ramię w sprawach politycznych z krajem, który rozważa wyjście z UE? - pytał lider Nowoczesnej.
"Rodzina 500 plus to kiełbasa wyborcza"
Ryszard Petru odniósł się też do programu Rodzina 500 plus. Sejm odrzucił we wtorek wniosek Nowoczesnej dotyczący odrzucenia projektu w całości w pierwszym czytaniu. Opowiedział się natomiast za przyjęciem wniosku Prawa i Sprawiedliwości o jego skierowanie do dalszych prac w komisji polityki społecznej i rodziny.
- Głosowaliśmy przeciwko ustawie Rodzina 500 plus, bo po pierwsze, nie ma na nią środków - tłumaczył w ""Kropce nad i" lider Nowoczesnej. - Po drugie, jest to trzeci program socjalny, prorodzinny w Polsce, po becikowym oraz ulgach podatkowych na dzieci - dodał.
Zdaniem Petru nie ma natomiast żadnego programu nakierowanego na zwiększenie dzietności Polaków. - Polacy nie mają więcej dzieci chociażby dlatego, że kobieta, która rodzi, ma potem problem z powrotem do pracy, jest gorzej traktowana na rynku pracy - mówił.
- Rodzina 500 plus jest kiełbasą wyborczą, jest niefinansowalny - ocenił Petru.
Zauważył też, że w ramach realizacji programu "tworzona jest armia 7 tys. urzędników, podczas gdy nie ma pieniędzy na pielęgniarki". Zaapelował do Polaków, aby sprawdzali, jakie będą nowe podatki, które pomogą sfinansować program Rodzina 500 plus.
Zdaniem Petru powinien zostać przeprowadzony "coroczny przegląd, czy program trafia tam, gdzie trzeba, czy są zrealizowane cele". Skomentował też alternatywny program, który zaproponowała Platforma Obywatelska. - Przeraża mnie to, że PO oderwała się od rzeczywistości. 8 lat rządzili, a teraz próbują przebić licytację z PiS, kto da więcej. To jest skrajnie nieodpowiedzialne - powiedział.
"Chcę zaproponować demonstrację polityczną"
Petru zapowiedział również, że chce "zaproponować demonstrację pokojową z hasłami politycznymi w Warszawie bądź innym mieście".
- Będzie kilka spraw razem połączonych, nie będę tego ogłaszał z wyprzedzeniem. Muszę mieć gwarancję, czy np. ta demonstracja może się odbyć - dodał.
Zapowiedział, że zostanie na wspomnianą demonstrację zaproszony Komitet Obrony Demokracji. - KOD jest formą aktywności społeczeństwa obywatelskiego, nie chce przejąć władzy, nie ma zamiaru być partią polityczną. W związku z tym jest forum do tego typu inicjatyw. Uważam, że przyszedł czas na demonstrację stricte polityczną, tak jak robił to swego czasu Jarosław Kaczyński i PiS - powiedział.
Celem demokracji ma być "wyrażenie niezadowolenia i pokazanie, że jest nas dużo". - W ten sposób buduje się podstawę pod przyszłe przejęcie władzy - stwierdził Petru.
Autor: mart/kk / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24