Beatyfikacja Jana Pawła II nie zadziała mechanicznie, nie wpłynie na klasę polityczną, ani społeczeństwo. Będzie miała znaczenie tylko dla praktykujących katolików - uznali goście "Faktów po Faktach", odnosząc się do dnia, kiedy zostanie ogłoszony błogosławionym.
Według publicysty Cezarego Michalskiego, beatyfikacja Jana Pawła II będzie oddziaływać jedynie na jednostki. - Nie zadziała w sposób mechaniczny: pozytywny, ani negatywny na klasę polityczną i społeczeństwo. Tak samo, jak nie zadziałała żałoba, z którą wielu z nas wiązało ogromne nadzieje - ocenił Michalski.
- Kilka miesięcy później dwie "papieskie" postsolidarnościowe, prawicowe partie wygrały wybory na fali pobudzenia żałobą papieską, i urządziły nam polityczne piekło, które trwa sześć lat - dodał.
"Papież wysoko zawieszał poprzeczkę"
Również publicysta Tomasz Wołek podkreślał, że nie wierzy w mechaniczne działanie beatyfikacji. Bezsprzecznie jednak - jak podkreślił - to, co robił Jan Paweł II za życia oddziaływało na Polaków. - Zdziałał wielki cud, ale nie w kategoriach paramedycznych, tylko cud przebudzenia polskiego społeczeństwa w 1979 r., cud przyłożenia ręki i to w sposób niebywały do zmiany ustroju, końca komunizmu - powiedział Wołek.
Ks. Henryk Zieliński, naczelny tygodnika "Idziemy": - Czuł się ojcem narodu polskiego i przemian w naszym kraju. Strofował nas, ale pochwalał też zmiany, które zaszły, choć może nie idealnie. Dodawał zachęty, aby iść dalej.
Wołek zwrócił uwagę, że papież nigdy do końca nie był zadowolony z Polaków. - Wysoko zawieszał poprzeczkę oczekiwań. Pamiętam pielgrzymkę na początku lat 90., kiedy nie tyle rugał, co strofował Polaków, bo wiedział, że chwytanie świeżo odzyskanej wolności nie idzie łatwo - powiedział Wołek.
I dodał: - Okazało się, że mnóstwo nauk poszło w niepamięć. Choć papież wiele oczekiwał od Polski, którą tak ukochał. Myślę, że teraz ten ton byłby jeszcze surowszy.
Zdaniem ks. Zielińskiego, gdyby Jan Paweł II żył, wszystkim równo dostałoby się po głowie za to, co dzieje się teraz w Polsce, m.in. za ostre polityczne spory i podział społeczeństwa.
- Na poziomie religijnym pamięć o papieżu będzie jeszcze oddziaływać, bo na poziomie politycznym i społecznym nie oddziałuje - stwierdził Michalski.
"Tylko deklarują się jako katolicy"
Ks. Zieliński zwrócił uwagę, że właśnie ze względu na to, beatyfikacja, jako fakt w sensie religijnym, będzie miała znaczenie jedynie dla wierzących i praktykujących katolików.
- Dla innych może to być forma promocji polskości, bo wiadomo, że tego dnia (1 maja - red.) oczy świata będą zwrócone na Polskę. Praktykujących katolików mamy w Polsce dwadzieścia kilka procent, inni tylko deklarują się jako katolicy. Jeśli więc nie żyją życiem katolickim, beatyfikacja nie ma do nich większego znaczenia - zaznaczył naczelny tygodnia "Idziemy".
mac/tr
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24