Wicepremier Piotr Gliński przekonuje, że Beata Szydło ma "potrójny mandat" do zasiadania w Radzie Muzeum Auschwitz-Birkenau. - Pani premier Szydło pochodzi z Ziemi Oświęcimskiej, jest muzealnikiem i jest wybitnym polskim politykiem, więc ja, gdybym był dyrektorem instytucji, w radzie której zasiada taka osoba, to bym się cieszył i czuł się dowartościowany - podkreśla wicepremier. Jego zdaniem rezygnacje części członków gremium upolityczniają całą sytuację.
Podczas sobotniej wizyty w Muzeum Tatrzańskim w Zakopanem wicepremier oraz minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotr Gliński został poproszony o odniesienie się do rezygnacji kilkorga członków Rady Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Chodzi między innymi o dyrektora placówki Marka Lasotę i byłą wicedyrektor Krystynę Oleksy. Ich decyzje zapadły po tym, gdy do gremium powołana została była premier i europosłanka Prawa i Sprawiedliwości Beata Szydło.
"To zawsze było gremium zajmujące sprawami historycznymi, konserwatorskimi, a nie polityką" - oświadczył tuż po rezygnacji Lasota.
- Ubolewam nad tym, że są tego rodzaju działania, bo one raczej upolityczniają tą sytuację. Nie jest prawdą, że w radach tego typu muzeów, także i tego muzeum, nie zasiadają politycy, zwłaszcza politycy, którzy mają potrójny mandat do tego, żeby w takiej radzie zasiadać. Pani premier Szydło pochodzi z Ziemi Oświęcimskiej, jest muzealnikiem i jest wybitnym polskim politykiem, więc ja, gdybym był dyrektorem instytucji, w radzie której zasiada taka osoba, to bym się cieszył i czuł się dowartościowany, bo na pewno jest to osoba, która może pomóc w rozwoju i funkcjonowania tej instytucji - mówił wicepremier.
Zaznaczył, że rady różnych instytucji nie kierują bezpośrednio nimi, ale mają charakter doradczy i jest to ważna rola.
- Nie wiem kto to upolitycznia, bo na pewno nie powołanie osoby, która ma demokratyczny mandat do bycia deputowaną europejską, a jeszcze niedawno była polskim premierem. Myślę, że za dużo tu jest emocji i niepotrzebnie wprowadza się tu wątek polityczny do instytucji, która od polityki powinna być dość daleko, ponieważ jest ważną instytucją o znaczeniu światowym. To jest miejsce dziedzictwa światowego - zakończył Gliński.
W podobnym tonie o powołaniu Beaty Szydło w skład Rady Muzeum premier Gliński wyraził się w piątkowym oświadczeniu. O jego treści informowaliśmy na tvn24.pl. Wicepremier ocenił w nim, że "tego rodzaju nieuzasadnione, wykluczające gesty upolityczniają dyskusję wokół najważniejszego w Polsce muzeum martyrologicznego, miejsca światowego dziedzictwa".
Radę Muzeum powołuje minister kultury
Rada Muzeum jest ciałem opiniodawczym powołanym przez ministra kultury, w którym zasiadają przedstawiciele różnych środowisk. Sprawuje nadzór nad wypełnianiem przez placówkę jego powinności wobec zbiorów i społeczeństwa. Opiniuje też roczny plan działalności i ocenia jego wykonanie.
W piątkowym oświadczeniu Gliński podkreślił, że "powołanie członków Rady jest natomiast wyłączną prerogatywą ministra kultury, który ma demokratyczny, konstytucyjny mandat do sprawowania swojej funkcji". Zdaniem Glińskiego "ustawowo zagwarantowany pluralizm i różnorodność" Rady "stanowią rękojmię właściwego sprawowania nadzoru" nad działalnością muzeum. "Powołana przeze mnie Rada zdecydowanie spełnia ten wymóg. Nie jest też prawdą, że w Radzie Muzeum Auschwitz nigdy nie zasiadały osoby zaangażowane politycznie" - przekonywał minister.
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 roku, aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 miliona ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24