Słowa Jarosława Kaczyńskiego o "dawaniu w szyję" przez kobiety i niskim poziomie dzietności w w Polsce komentowała we "Wstajesz i weekend" na antenie TVN24 Beata Sadowska. Słowa prezesa Prawa i Sprawiedliwości nazwała "rynsztokowymi". - To jest dramatyczne - oceniła.
W weekend podczas spotkania w Ełku Jarosław Kaczyński stwierdził, że "jeżeli na przykład utrzyma się taki stan, że do 25. roku życia dziewczęta, młode kobiety, piją tyle samo co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie". Dodał, że nie jest zwolennikiem "bardzo wczesnego macierzyństwa, bo "kobieta musi dojrzeć do tego, aby być matką". - Ale jak do 25. roku życia daje w szyję to, trochę żartuję, ale nie jest to dobry prognostyk w tych sprawach - ocenił.
Beata Sadowska jest jedną z pierwszych kobiet w przestrzeni publicznej, która głośno odniosła się do tych słów w swoich mediach społecznościowych. "Nie daję w szyję. I mam dwoje dzieci" - 6 listopada zaczęła swój wpis dziennikarka i prezenterka telewizyjna.
Słowa prezesa PiS skomentowały także inne znane Polki, w tym między innymi Anna Lewandowska, Monika Olejnik, Ewa Chodakowska oraz popularna wśród młodzieży wokalistka Young Leosia.
"Określenie wręcz rynsztokowe"
Dziennikarka Beata Sadowska zapytana została o to, co najbardziej ją poruszyło w wypowiedzi prezes PiS. - Dużo rzeczy mnie poruszyło, styl mnie najpierw poruszył. Kiedyś się mówiło o narkomanach, że "dają w żyłę", to kobiety "dają w szyję" - powiedziała dziennikarka. - Określenie wręcz rynsztokowe - oceniła.
Sadowska dodała, że gdyby Jarosławowi Kaczyńskiemu naprawdę zależało na rozwiązaniu problemu alkoholizmu, to nie mówiłby o nim takim językiem, nazywając to zjawisko "dawaniem w szyję".
Dziennikarka zwróciła uwagę na to, że przytaczane przez Jarosława Kaczyńskiego tezy i zjawiska mają charakter anegdotyczny, nie podaje on źródeł i dat badań. - Żadne z badań nie potwierdza statystyk, które przytacza Jarosław Kaczyński - powiedziała Sadowska. - Nieznajomość faktów albo celowa manipulacja faktami - oceniła.
Walka o potomstwo
Sadowska opowiedziała także własna historię o macierzyństwie w wieku 38 i 41 lat. Wskazała na mnogość czynników, jakie wpływają na decyzje o posiadaniu potomstwa - rolę mężczyzny, znalezienie na to odpowiedniego czasu w życiu kobiety, chęci samorealizacji czy też brak wsparcia państwa w postaci np. braku refundacji zabiegu in vitro.
- To jest heroiczna walka przyszłych rodziców o to, żeby mieli kogo przytulić - powiedziała dziennikarka. Mówiła także o swojej przyjaciółce, starającej się o dziecko przez siedem lat. - I to jest sprowadzane do pijaństwa, do takiego rynsztokowego języka, do słów rzucanych na wiatr, w eter. To jest dramatyczne - dodała.
"Mamy dwoje uszu i jedne usta, by dwa razy więcej słuchać niż mówić"
Dziennikarka zaznaczyła, że kwestie zarówno płodności, jak i samej decyzji o posiadaniu potomstwa zależą od dwóch stron, także od mężczyzny. Wskazała, że to nie pijaństwo wśród kobiet jest w tym zakresie głównym problemem i wskazała na stres oraz niezdrowy tryb życia mężczyzn. - Jest mnóstwo par w Polsce, to są rzesze, które walczą o posiadanie dziecka. To nie jest wina kobiet, że walczą, to jest gdzieś pośrodku - dodała.
Na koniec Beata Sadowska przytoczyła jedną ze swoich ulubionych zasad, pochodzącą z filozofii stoickiej. - Mamy dwoje uszu i jedne usta, by dwa razy więcej słuchać niż mówić - powiedziała, adresując te słowa do polityków.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24