Łódzka policja zatrzymała dwóch 16-latków, którzy z okna jednego z bloków strzelali z wiatrówki do przechodniów. Tłumaczyli, że robili to dla zabawy. Ranne zostały trzy osoby.
O strzelaniu do przechodniów poinformowali policję lokatorzy jednego z bloków przy ul. Rydla w Łodzi.
Idąca ulicą 51-letnia kobieta poczuła w pewnym momencie najpierw ukłucie, a później ból w nodze. Zauważyła na jednym z pięter budynku młodego chłopaka w wieku około 13-14 lat.
Zabrał ojcu wiatrówkę
Policja ustaliła, że jeden z lokatorów budynku przy ul. Rydla ma wiatrówkę. Podejrzenia padły na jego 16-letniego syna. - Mężczyzna potwierdził, że jego syn przebywał w tym czasie w domu - poinformował asp. Radosław Gwis z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Jak dodał, po rozmowie z funkcjonariuszami chłopak przyznał się, że wraz z kolegą "bawili się w snajperów, strzelając z okna w kierunku boiska i ulicy".
- 16-latek przyznał również, że strzelali w kierunku nie tylko przedmiotów, ale i do żywych osób - mówił Gwis.
Policja zabezpieczyła wiatrówkę - była to broń długa, wyposażona w lunetę. Jednak, jak wskazują wstępne ekspertyzy, na jej posiadanie nie było potrzebne żadne zezwolenie. - Broń oczywiście będzie jeszcze przebadana przez ekspertów z zakresu balistyki - zapewnił policjant.
Oprócz kobiety, nastolatkowie zranili jeszcze dwie inne osoby: 11-letniego chłopca oraz 20-letniego mężczyznę. Wszyscy pokrzywdzeni trafili do szpitala, gdzie usunięto im śruciny.
Nastolatkami zajmie się Sąd Rodzinny, który zadecyduje o dalszym losie nieodpowiedzialnych chłopców.
Jak zaznaczył Gwis w tej chwili policjanci ustalają, "czy nie ma więcej ofiar domorosłych snajperów".
Autor: rf,dp//gak,tka / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | TVN24