- Sankcje nigdy nie rozwiązują sprawy, ale sankcje są tym, co może być początkiem, katalizatorem zmian w gospodarce agresora - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 europoseł Koalicji Obywatelskiej Bartłomiej Sienkiewicz. Odniósł się do działań Donalda Trumpa oraz Rosji, która "zaczyna ledwo dyszeć wobec rozmiaru pieniędzy, jakie musi płacić swoim obywatelom za udział w wojnie".
Donald Trump został w poniedziałek zaprzysiężony na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jeszcze zanim to się stało, na początku stycznia tego roku niejednokrotnie podkreślał, że nie może zapewnić wykluczenia działań militarnych lub ekonomicznych jako środków przy usiłowaniu przejęcia kontroli m.in. nad Kanałem Panamskim i terytorium Grenlandii.
Prowadzący program Piotr Marciniak spytał, czy w związku z takimi wypowiedziami Trumpa "Moskwa i Pekin mogą się uznać za uprawnione do Ukrainy i Tajwanu". - Niestety trochę tak. Ta niepewność i zburzenie dotychczasowego porządku stało się faktem. To był proces pełzający, powiedzmy sobie otwarcie, Rosja nie ponosi konsekwencji takich, jakie powinna za najbardziej drastyczne złamanie suwerenności innego kraju od czasu drugiej wojny światowej w Europie - odpowiedział eurodeputowany.
W ocenie Sienkiewicza "Donald Trump prowadzi politykę symboli niepewności i gróźb, ale równocześnie też prowadzi politykę negocjacji z Moskwą w sprawie porozumienia pokojowego (z Ukrainą - red.)".
Sienkiewicz: Rosja zaczyna ledwo dyszeć
Sienkiewicz odniósł się do tego, że rynek europejski jest większy niż amerykański pod względem ludnościowym i konsumpcyjnym. - Coraz głośniej słychać na różnych spotkaniach brukselskich, że to jest zagrożenie - to, co się dzieje, ale to jest równocześnie szansa, żebyśmy zredefiniowali w ogóle pojęcie wspólnej Europy - powiedział.
Został również zapytany o skuteczność sankcji nakładanych na Rosję oraz o jej stan gospodarczy i społeczny. - Sankcje nigdy nie rozwiązują sprawy, ale sankcje są tym, co może być początkiem, katalizatorem zmian w gospodarce agresora - odpowiedział Sienkiewicz.
Jako jeden z przykładów podał to, że "Rosja zaczyna ledwo dyszeć wobec rozmiaru pieniędzy, jakie musi płacić swoim obywatelom za udział w wojnie". - Moim zdaniem doskonale to wyczuli Amerykanie, stąd ta inicjatywa prezydenta Trumpa: "no to my wam teraz obniżymy cenę ropy" - zauważył.
W ocenie Sienkiewicza ta groźba podziałała na Putina. - Nie jest przypadkiem, że dosłownie parę dni potem Putin powiedział, że jest absolutnie gotowy natychmiast (...) do rozmów dotyczących rozbrojenia atomowego - zauważył były szef MSWiA.
- Rosja wyjdzie z tej wojny zdewastowana na bardzo długi czas, ale z gwarancją być może, że Ukraina nigdy nie wejdzie do NATO. Tego chyba się już nie da załatwić. Amerykanie o tym już mówią wprost. Putin się tego domaga. Jesteśmy świadkami negocjacji, w których wygląda na to, że nie będziemy brali udziału. Polska nie będzie siedziała przy stole. - ocenił Sienkiewicz. Jak dodał, "prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, chociaż będzie częścią procesu, to nie najważniejszą".
"2025 rok nie będzie rokiem ani pokoju, ani pewności, ani równowagi w świecie"
Europoseł został zapytany również o działania Trumpa względem Chin i o możliwość nawiązania sojuszu z Putinem przeciw nim. - On nie chce wojny z Chinami. On chce zastraszyć Chiny, chce je pozbawić finansowania (…). To jest mocarstwo, które ma globalne ambicje i tam zrobi wszystko, żeby je ograniczyć - odpowiedział. Zwrócił uwagę, że "Europa z Chinami ma bardzo podobny problem".
Sienkiewicz odpowiedział też na pytanie, czy 2025 rok będzie rokiem zwiększania bezpieczeństwa, czy może jego zmniejszania. - 2025 rok nie będzie rokiem ani pokoju, ani pewności, ani równowagi w świecie. A wręcz przeciwnie, dlatego tak jest kluczowe, żebyśmy się nie wahali robić to, co uważamy w Polsce za stosowne. Większe zbrojenia, nakłady na granice i obronę granic - wymieniał.
Odniósł się także do incydentów na Morzu Bałtyckim, m.in. do obecności statków floty cieni i "przypadkowych zawadzeń linii przesyłowych". - Reakcja na Bałtyku w tej sprawie, jeśli chodzi o Europę, jest wręcz wzorowa. W momencie kiedy już nabraliśmy absolutnej pewności, że mamy do czynienia z wojną hybrydową na Bałtyku, zostały powołane siły, które już są w morzu, już działają, już są dyżury - powiedział Sienkiewicz.
- To jest bardzo wyraźny sygnał, że takie rzeczy nie będą uchodzić sucho - zaznaczył.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Flota cieni" straszy na Bałtyku. Czym jest i jak działa?
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24