- Mamy do czynienia z aferą państwa i partii rządzącej, bo okazuje się, że sercem systemu jest spółka, którą można zarządzać poza trybem prawnym, obyczajowym - mówił w "Kropce nad i" w TVN24 były minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz, odnosząc się do sytuacji przedstawionej na tak zwanych taśmach Kaczyńskiego, których treść opublikowała "Gazeta Wyborcza".
Platforma Obywatelska i Partia Razem w ubiegłym tygodniu złożyły wnioski do Centralnego Biura Antykorupcyjnego o kontrolę oświadczeń majątkowych składanych przez prezesa PiS. Miało to związek z treścią opublikowanych przez "Gazetę Wyborczą" tak zwanych taśm Kaczyńskiego. Nagrane rozmowy dotyczyły między innymi planów budowy w Warszawie wieżowca przez powiązaną z Prawem i Sprawiedliwością spółkę Srebrna. - Jeśli nie wygramy wyborów, to nie zbudujemy wieżowca w Warszawie - mówił na nagraniach prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
"Mamy do czynienia z aferą państwa i partii rządzącej"
O sytuacji przedstawionej na tzw. taśmach Kaczyńskiego mówił w "Kropce nad i" w TVN24 były minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz. Pytany, co pomyślał po usłyszeniu nagrań z udziałem Jarosława Kaczyńskiego, odpowiedział "że polska polityka się bardzo zmienia, że okazuje się, że taśmy są w stanie sięgnąć każdego".
- Mamy do czynienia z aferą państwa i partii rządzącej, bo okazuje się, że sercem systemu jest spółka, którą można zarządzać poza trybem prawnym, obyczajowym - ocenił.
Mówił także o tym, jak jego zdaniem w rzeczywistości wygląda sprawowanie władzy w spółce Srebrna.
- Niezależnie od tych formalnych członków fundacji (Fundacja im. Lecha Kaczyńskiego jest głównym udziałowcem spółki - red.) i całego tego konglomeratu Srebrna, w imieniu tego konglomeratu negocjacje biznesowe prowadzi, tak jakby to była jego własność, pan prezes Kaczyński - tłumaczył.
Były szef MSW stwierdził, że "sytuacja, w której partia rządząca posiada schowaną za sobą fundację, niesie za sobą ryzyko, że została naruszona równowaga finansowania partii politycznych". - Istnieje ryzyko, że te pieniądze służyły do działań politycznych (...) Jeśli temu służyły, to mamy zachwianą równowagę polityczną - dodał.
"To jest cena układu zamkniętego"
Bartłomiej Sienkiewicz komentował także reakcję premiera Mateusza Morawieckiego, który w tym samym dniu, w którym "Gazeta Wyborcza" opublikowała taśmy, mówił, że "opisany w tej rozmowie Jarosław Kaczyński zachowuje się absolutnie uczciwie".
- Podwładni, którzy wystawiają świadectwo swojemu szefowi, to nie jest najsilniejsze świadectwo, jakie można złożyć publicznie. Raczej bym to zrzucił na karb strachu i oportunizmu - ocenił. - Premier już rozstrzygnął. To jest taki typowy odruch podwładnego: "mój szef jest czysty".
Sienkiewicz zwrócił uwagę, że "problemem jest tutaj to, kto ma prowadzić działania wyjaśniające".
- Prokuratura, która jest absolutnie upolityczniona i jest w ręku ministra Ziobry, którego stanowisko zależy od jednego słowa Jarosława Kaczyńskiego; Centralne Biuro Antykorupcyjne, gdzie część funkcjonariuszy pracowało w spółce Srebrna, czyli CBA będzie badało samo siebie? - dopytywał.
- To jest cena układu zamkniętego. Jeśli całość państwa jest w ręku jednego człowieka, to w finale wszyscy podwładni tego człowieka działają na jego rzecz - stwierdził Sienkiewicz.
Były szef MSW stwierdził, że "nawet jakby działali (urzędnicy prowadzący śledztwo - red.) zgodnie z prawem, to my mamy prawo nie wierzyć w te ustalenia, ponieważ faktyczna władza w tych sprawach jest poza państwem".
- Ich szefem jest człowiek, który nie pełni żadnej funkcji państwowej, oprócz tego, że jest posłem, ale jest ich faktycznym, politycznym przełożonym, a jego tak naprawdę ta afera dotyczy - mówił. Ocenił, że "na tym właśnie polega kryzys państwa".
"Cisza kluczowych urzędników państwowych jest po prostu przerażająca"
Bartłomiej Sienkiewicz odniósł się także do zeznań, jakie w czwartek przed komisją weryfikacyjną złożył Robert Nowaczyk, znany prawnik zaangażowany w proces reprywatyzacji nieruchomości w Warszawie. Od lutego 2017 do sierpnia 2018, przebywał w areszcie w związku z prokuratorskimi zarzutami związanymi z reprywatyzacją w Warszawie. Wyszedł po wpłaceniu miliona złotych kaucji.
Nowaczyk opowiadał między innymi o znajomości z Jakubem Rudnickim, byłym wiceszefem Biura Gospodarki Nieruchomościami stołecznego ratusza oraz o jego związkach z ludźmi służb.
O jego zeznaniach Sienkiewicz powiedział, że "to jest tak naprawdę publiczne złożenie zawiadomienia o przestępstwie" - Dosłownie parę godzin później (po tych zeznaniach - red.) powinien się zebrać zespół prokuratorów, który powinien wszcząć oficjalnie śledztwo w tej sprawie - mówił.
- Nic nie wiemy, czy takie śledztwo zostało wszczęte. Nie mamy żadnych informacji jak się zachowuje w tej sprawie minister sprawiedliwości, prokurator generalny. Nie wiemy, jak się zachowuje minister spraw wewnętrznych, który też ma pewne narzędzia do wyjaśnienia - wyliczał.
Ocenił, że "ta cisza kluczowych urzędników państwowych jest po prostu przerażająca".
- Jak przychodzi prawdziwy kryzys, to słyszymy albo przestraszone głosy podwładnych, albo mamy kompletne milczenie - podkreślił Sienkiewicz.
Autor: mjz/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24