Trzymane na mrozie psy były zakołtunione i zapchlone. A dwa z nich doprowadzono - jak twierdzą obrońcy zwierząt i śledczy - do "stanu bezpośrednio zagrażającego ich życiu". Właśnie zakończyła się sądowa batalia w sprawie pseudohodowli pekińczyków z miejscowości Barki (województwo lubelskie). Właścicielka zwierząt usłyszała prawomocny wyrok sześciu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.
- Zgłoszenie dostaliśmy w grudniu 2016 roku. Pojechaliśmy tam z policją. Okazało się, że maleńkie, przerażone i zziębnięte psy "kanapowe" trzymane były na mrozie w zupełnie nieprzystosowanych i nieocieplonych budach. Zwierzęta stały w błocie, wokół walały się odchody - mówi Marta Włosek, prezes Fundacji Na Rzecz Ochrony Zwierząt EX LEGE z Lublina.
Chodzi o hodowlę psów rasy pekińczyk, która była prowadzona w miejscowości Barki w powiecie łęczyńskim. Jej właścicielka usłyszała właśnie prawomocny wyrok sześciu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Oskarżona - wyrokiem sądu - dostała też ośmioletni zakaz posiadania zwierząt. Ma również zapłacić grzywnę w wysokości pięciu tysięcy złotych.
Sąd: rażące zaniedbania i niechlujstwo
- Ponadto sąd zarządził podanie wyroku do publicznej wiadomości poprzez zamieszczenie jego treści na stronie internetowej Fundacji Na Rzecz Ochrony Zwierząt EX LEGE przez okres 30 dni - mówi Barbara Markowska, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.
Jak wynika z treści wyroku, właścicielka hodowli została skazana m.in. za utrzymywanie zwierząt w "niewłaściwych warunkach bytowania, w tym w stanie rażącego zaniedbania i niechlujstwa". Natomiast dwa inne psy - jak ustalili śledczy i co potwierdził sąd - "doprowadziła do stanu bezpośrednio zagrażającego ich życiu".
Wcześniej sąd pierwszej instancji skazał właścicielkę pseudohodowli na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.
Interwencja trwała dwa dni. Uratowali 18 psów i cztery koty
- Nasza interwencja trwała dwa dni. Na miejscu znaleźliśmy 18 psów i cztery koty. Zwierzęta były zaniedbane, z widocznymi zmianami chorobowymi, zakołtunione i zapchlone. Miały też trudności w oddychaniu i wzdęte brzuchy od pasożytów wewnętrznych. Nawet laik zauważyłby problemy okulistyczne i dermatologiczne. Wśród zwierząt nie było nawet jednego, które nie wymagałoby wdrożenia zabiegów medycznych, nie wspominając o pielęgnacyjnych. Dwa z nich wymagały pilnej reakcji chirurgicznej w związku z bezpośrednim zagrożeniem życia – wylicza Włosek.
Dodaje, że część psów została zamknięta w szczelnie wymurowanych konstrukcjach z drewnianymi wiekami bez dostępu do światła dziennego.
Zwierzęta mają już swoich nowych właścicieli
- W "miskach" widniała zamarznięta breja ze śruty (to produkt otrzymany poprzez rozdrobnienie nasion roślin uprawnych – przyp. red.) zmieszanej między innymi z chlebem - relacjonuje prezes fundacji.
Wszystkie zabrane z hodowli psy i koty trafiły do domów tymczasowych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja Na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt EX LEGE