"Biała Europa braterskich narodów", "Europa będzie biała albo bezludna" - to jedne z wielu kontrowersyjnych haseł, jakie pojawiły się 11 listopada na marszu narodowców w Warszawie. Politycy partii rządzącej odcinają się od nich, ale jednocześnie twierdzą, że to prowokacja i zjawiska incydentalne. Postanowiliśmy więc przeanalizować nagrania z marszu, by to sprawdzić.
Kamery TVN24 rejestrowały marsz z kilku miejsc. Uczestnicy przeszli z ronda Dmowskiego na błonia Stadionu Narodowego. Dla porównania odtworzyliśmy obraz z różnych lokalizacji. Szyk marszu we wszystkich wyglądał tak samo.
Na początku flagi
Na czele marszu szła delegacja, która niosła wieniec, flagi oraz dwa banery: "My chcemy Boga" oraz "Marsz Niepodległości".
Tuż za nią poruszała się pierwsza kolumna uczestników. W większości byli to ludzie z biało-czerwonymi flagami. Niektórzy trzymali odpalone race, a z tłumu wyłaniały się transparenty z hasłami "Bóg, honor, ojczyzna".
Kilkaset metrów dalej utworzono odstęp, który rozdzielał uczestników marszu. Na czele tej grupy pojawiło się hasło "Młodzież Wszechpolska", a za nim szli uczestnicy z flagami oraz plakatami zawierającymi treści odwołujące się do religii i narodu. Kamera zarejestrowała też osoby niosące banery antyaborcyjne, a także obrazy religijne.
"Biała Europa"
Za banerem "Młodzież Wszechpolska" szła kolejna grupa oddzielona kilkumetrowym odstępem. To na jej początku znajdowali się uczestnicy niosący transparent, na którym widniały sformułowania rasistowskie, ksenofobiczne i obraźliwe: "Europa będzie biała albo bezludna", "Biała Europa braterskich narodów", "Czysta krew trzeźwy umysł". Wśród tej grupy byli ludzie, którzy mieli twarze zasłonięte szalikami. Wśród idących w tej kolumnie widać także osobę, która trzymała tabliczkę z hasłem "Nie dla islamu w Polsce".
Jeszcze przed startem marszu, na rondzie Dmowskiego pojawiła się ciężarówka z logo Młodzieży Wszechpolskiej, do której przyczepiono plakat z napisem "All Different. All White" (z ang. "Wszyscy różni. Wszyscy biali"). Uwiecznił go fotoreporter Chris Niedenthal.
Fotoreporterzy różnych agencji przed startem marszu sfotografowali też osoby z banerami: "Wolimy kotleta od Mahometa. Tradycyjny polski rodzinny obiad w niedziele po kościele", czy "Śmierć wrogom ojczyzny" oraz "Polska dla Polaków. Polacy dla Polski".
Nie widać ich jednak na nagraniach TVN24 z przemarszu.
Celowe działania
Te kilka z kilkudziesięciu haseł, które pojawiały się na banerach, obiegły cały świat. Głos w sprawie zabrał prezydent Andrzej Duda, który stwierdził, że "nie ma w Polsce zgody na ksenofobię, nacjonalizm i antysemityzm". Politycy partii rządzącej potępili obraźliwe hasła, jednak wielu z nich uznało je prowokację.
Mówił o tym między innymi prezes PiS-u Jarosław Kaczyński, który w telewizji państwowej zwrócił uwagę na to, że "bardzo prawdopodobna jest prowokacja, gdyż ci, którzy chcą Polsce zaszkodzić, wiedzą, w jaki sposób to zrobić". Z kolei wicepremier Mateusz Morawiecki mówił, że "robione są z igły widły". – Widziałem wielki marsz, który był bardzo pięknym, niepodległościowym marszem – mówił wicepremier. Wtórowała mu rzeczniczka PiS, która twierdziła że "w demokratycznym państwie nikt nie jest w stanie w tłumie 60 tysięcy ludzi kontrolować transparentów".
Ale jedno ze skrajnie prawicowych i radykalnych ugrupowań pochwaliło się na swojej stronie działaniami jej członków podczas marszu. "Kolumna wyróżniała się nie tylko jednolitymi czarnymi strojami, lecz także wyrazistymi hasłami na banerach oraz tarczami z symbolem Szturmowców – błyskawicą. Wspomniane hasła, wśród których czołowymi były 'Biała Europa braterskich narodów' czy 'Europa będzie biała albo bezludna', podziałały na liberałów i lewicowców niczym przysłowiowa czerwona płachta na byka" – można przeczytać w ich oświadczeniu.
Śledztwo prokuratury
Sprawą rasistowskich haseł na transparentach zajęła się policja, która we wtorek przekazała do prokuratury pierwszą partię materiału dowodowego zgromadzonego podczas marszu.
Tego samego dnia szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Błaszczak poinformował, że zobowiązał policję do jak najszybszej analizy treści propagowanych podczas wszystkich zgromadzeń, które odbyły się 11 listopada, pod kątem ścigania z urzędu sprawców z art. 256 Kodeksu karnego, między innymi propagowania faszyzmu lub totalitaryzmu.
Głos RPO
Rasistowskimi komentarzami, które pojawiły się podczas marszu narodowców, zajął się też Rzecznik Praw Obywatelskich. Zapytał komendanta stołecznego policji, o to ile osób zatrzymano, wylegitymowano lub ukarano za zachowanie, które mogło stanowić przestępstwo lub wykroczenie podczas tego zgromadzenia.
Ponadto rzecznik chce wiedzieć "czy działania mające na celu identyfikację i przeprowadzenie stosownych postępowań zostały podjęte przez Policję po zakończeniu Marszu, ewentualnie ile jest takich postępowań i wobec ilu osób są prowadzone, jaki jest stan tych postępowań".
Autor: md/sk / Źródło: tvn24.pl