Gdyby proces Mariusza Trynkiewicza odbywał się dzisiaj, to najprawdopodobniej uznano by go za niepoczytalnego i zamiast do więzienia trafiłby na terapię do zakładu psychiatrycznego - uważa prof. Zbigniew Lew-Starowicz, seksuolog i biegły sądowy. Gość "Piaskiem po oczach" podkreślił, że pedofil nie był poddany dotychczas żadnej terapii. - Podjąłbym się jego leczenia - oznajmił.
Trynkiewicz - pedofil skazany w 1989 r. za zabójstwo czterech chłopców na karę śmierci, zamienioną potem na 25 lat więzienia - może 11 lutego wyjść na wolność. Nie stanie się tak, jeśli sąd, na mocy ustawy o nadzorze nad groźnymi przestępcami, orzeknie o umieszczeniu go w specjalnym ośrodku terapeutycznym.
Skierowanie wniosku o uznanie Mariusza Trynkiewicza za osobę stwarzającą zagrożenie dla innych umożliwiła ustawa o nadzorze nad groźnymi przestępcami, która zaczęła obowiązywać 22 stycznia.
"Nie urodził się od razu zły"
Profesor oznajmił, że zgodnie z obowiązującym pod koniec lat 80. systemem prawnym, "kara śmierci nie była błędem". Wtedy jednak - jak podkreślił - nie było ośrodków terapeutycznych. - Teraz jest ta pomoc, wtedy nic nie mogliśmy zrobić - powiedział.
Lew-Starowicz stwierdził, że żaden przestępca "nie urodził się od razu zły z ukierunkowaniem na zabójstwo", ale na jego ukształtowanie ma wpływ wiele czynników. W przypadku Trynkiewicza - jak powiedział - był to m.in. problem z orientacją seksualną, różnymi doświadczeniami, osobowością. Lew-Starowicz, który w latach 90. badał Trynkiewicza, powiedział, że ten nie zrobił na nim wrażenia bestii.
Podkreślił jednak, że "teraz go nie badał".
Psychoza wokół Trynkiewicza
Seksuolog potwierdził, że wokół Trynkiewicza wytworzyła się psychoza.
- Boję się tego, bo nie wiem jak on wykorzysta tę psychozę. Z jednej strony ta psychoza może doprowadzić do tego, że go rozpoznają i może być lincz. A z drugiej strony obawiam się tego, że może się poczuć bohaterem medialnym w tym złym tego słowa znaczeniu - powiedział prof. Lew-Starowicz. - Nie wiadomo, co może wymyślić, żeby podtrzymać swoje istnienie w mediach.
Pedofil może "wyzdrowieć"?
Lew-Starowicz podkreślił, że dzięki obserwacji przez zespół biegłych na oddziale psychiatrycznym można byłoby ustalić, czy Trynkiewicz nadal stanowi zagrożenie i jakie jest ryzyko recydywy, czyli możliwość powrotu do popełniania przestępstw.
Przytoczył dane, według których wobec osób osadzonych w więzieniu, ale nieleczonych istnieje 70-procentowe prawdopodobieństwo, że popełnią przestępstwo ponownie. Z kolei wobec osadzonych i leczonych także po zakończeniu kary takie prawdopodobieństwo spada o połowę.
Powiedział, że znane są mu przypadki skutecznej terapii, kiedy byli skazani kończyli studia, robili doktoraty, zakładali rodziny.
Podkreślił jednak, że Trynkiewicz nigdy nie był poddany terapii.
Co zrobić z Trynkiewiczem?
- Jest oferta terapeutyczna, z której może skorzystać. Wtedy, jeżeli będzie miał potrzebę zmienić się, skorzysta z tej oferty, to również jest możliwość (jego funkcjonowania - red.) w warunkach wolnościowych - podkreślił. - Podjąłbym się leczenia. Jeśli by mnie poproszono prowadzić terapię, to bym się podjął. Czy by mi się udało uzyskać efekt, to już druga rzecz. Jako terapeuta ja nie mam oporów powiedział Lew-Starowicz.
Autor: pk/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24