Łódzka prokuratura oskarżyła o zabójstwo byłego policjanta Janusza T. Mężczyzna udusił dwójkę swoich dzieci - 4,5-letnią dziewczynkę i 7-letniego chłopca. Do tragedii doszło w grudniu ubiegłego roku w Łodzi. Mężczyzna zabił dzieci - bo jak mówił - chciał zemścić się na żonie. Grozi mu dożywocie.
- Do czwartego wydziału karnego Sądu Okręgowego w Łodzi wpłynął akt oskarżenia. Będą podjęte decyzje przede wszystkim dotyczące tymczasowego aresztowania. Są postawione dwa zarzuty - ten najpoważniejszy z art. 148, a więc dotyczący zabójstwa dwóch małoletnich dzieci, za co grozi kara pozbawienia wolności od ośmiu do 25 lat, albo kara dożywotniego pozbawienia wolności - Powiedział Janusz Papis z Sądu Okręgowego w Łodzi.
Zabijał systematycznie
Tragedia rozegrała się w grudniu ub. r. w mieszkaniu w bloku przy ul. Szpitalnej w Łodzi, które wynajmowała czteroosobowa rodzina. Policjantów zaalarmował znajomy rodziny, który dostał od swojego kolegi niepokojące sms-y; ich treść wskazywała, że mógł on zrobić krzywdę swoim dzieciom.
W mieszkaniu - w dużym pokoju - znaleziono ciała dwójki dzieci: 4,5-letniej dziewczynki i siedmioletniego chłopca. Oględziny i sekcja zwłok wykazały, że przyczyną ich śmierci było uduszenie. 31-letniej matki, która jest policjantką, nie było w chwili tragedii w domu.
Na miejscu zatrzymano 43-letniego ojca dzieci Janusza T., byłego policjanta. Był pijany, miał dwa promile alkoholu w organizmie. Z jego wyjaśnień wynikało, że w przeddzień zbrodni podjął decyzję, że zabije swoje dzieci; zamierzał także popełnić samobójstwo. Zabójstw dokonywał systematycznie. Najpierw odebrał ze szkoły 7-letniego syna, zaprowadził go do domu i tam udusił. Później odebrał córkę z przedszkola i ją również zamordował w mieszkaniu. Zrezygnował z próby samobójczej.
Był poczytalny
Prokuratura przedstawiła Januszowi T. dwa zarzuty zabójstwa; mężczyzna przyznał się do winy, przebywa w areszcie. W śledztwie mówił, że chciał w ten sposób zemścić się na żonie, ponieważ był przekonany, że zamierza go opuścić i wyjechać za granicę. Według nieoficjalnych informacji ze źródeł zbliżonych do sprawy, małżonkowie mieli problemy finansowe, a oskarżony nadużywał alkoholu.
Mężczyzna został poddany obserwacji sądowo-psychiatrycznej, ponieważ biegli nie potrafili w oparciu o jednorazowe badanie ustalić, czy był poczytalny w chwili zbrodni. Po kilkutygodniowej obserwacji wydali opinię, z której wynika, że w czasie dokonywania zabójstw był poczytalny i może odpowiadać przed sądem.
Mężczyzna od kilku lat jest na policyjnej emeryturze. 11 lat temu został odznaczony Krzyżem Zasługi m.in. za uratowanie dwójki małych dzieci z pożaru kamienicy przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24