Może to być kwestia logistyki dostaw. Może to być kwestia jakaś techniczna - powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 prezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR) Paweł Borys, odnosząc się do komunikatów o "awarii" dystrybutorów, jakie pojawiły się na stacjach Orlenu. Jak mówił, "jeździ dużo i jeszcze ani razu mu się nie zdarzyło, żeby nie mógł gdzieś zatankować".
W ostatnich dniach września na dystrybutorach na stacjach Orlenu pojawiły się komunikaty o "awarii", które uniemożliwiały kupowanie paliwa po atrakcyjnej cenie. Wcześniej, w pierwszych dniach września, Orlen wysłał do stacji komunikat z "nowym standardem" oznaczania dystrybutorów w sytuacjach braku paliwa. "Jeżeli brakuje wszystkich rodzajów paliw, wszystkie oznaczenia/naklejki paliwowe należy zakleić komunikatem formatu A4 z "Awaria dystrybutora. Przepraszamy za utrudnienia" - czytamy w wiadomości.
Orlen w przesłanej TVN24 Biznes odpowiedzi podkreślił, że "obecnie dostawy paliw na stacje Orlen są realizowane na bieżąco". "Firma zapewnia stabilność podaży i dysponuje odpowiednią ilością paliw, aby zaspokoić potrzeby swoich klientów" - przekazano.
Szef PFR: może to być kwestia logistyki dostaw, może to być kwestia techniczna
Szef PFR Paweł Borys został zapytany w piątek w "Jeden na jeden" w TVN24, skąd się biorą "awarie" na stacjach benzynowych.
- Jeżeli zabraknie gotówki w bankomacie, czy widziała pani kiedykolwiek komunikat brak gotówki? Chodzi o to, że to jest kwestia zawsze techniczna czy logistyczna. Nawet jak pójdziemy do bankomatu, na chwilę zabraknie gotówki, to przyjeżdża ekipa serwisowa i tą gotówkę tam (dostarcza-red.) - powiedział.
Na uwagę, że jest "pandemia awarii dystrybutorów", powiedział, że "jeździ dużo i jeszcze ani razu mu się nie zdarzyło, żeby nie mógł gdzieś zatankować".
- Może to być kwestia logistyki tych dostaw. Może to być kwestia rzeczywiście jakaś techniczna - mówił Borys.
Szef PFR powiedział również, że "nie tylko na stacjach Orlenu paliwa mają niską cenę". Na uwagę, że "paliwa są kupowane od Orlenu i rynkowe prawidła działają tak, że nie może być tak, że na jednej stacji jest dwa złote mniej, a na drugiej dwa złote więcej", powiedział, że "nie wszystkie, bo 20 procent oleju napędowego importujemy".
- Najważniejsze jest to, że ceny ropy się stabilizują na świecie. W ostatnich dwóch tygodniach się naprawdę załamało ponad 15 procent. I ja nie widzę przestrzeni do tego, aby one musiały wzrosnąć po wyborach - mówił.
Benzynę i olej napędowy na Orlenie można zatankować w cenie około 6 zł za litr. Ta niska cena stoi w sprzeczności z rynkowymi realiami, o czym mówią zarówno politycy opozycji, jak i eksperci.
Borys: teraz pewnie wracamy do rynkowych marż
Borys był również pytany o to, "czy na wszystkich etapach kształtowania cen przez Orlen w ostatnim miesiącu to były decyzje rynkowe".
- Będziemy mogli to oceniać, jak zobaczymy wyniki Orlenu za trzeci kwartał. Jeżeli się okaże, że ta spółka miała kupione tańsze zapasy, teraz je wykorzystywała, a wyniki cały czas są dobre, to nie mamy do czynienia z nierynkowym działaniem, więc ja dzisiaj tego nie potrafię ocenić - powiedział.
- Chociaż odbieram raczej to, co się teraz dzieje, jako normalizację sytuacji względem czegoś, co było bardzo niepożądane w 2022 roku, kiedy mieliśmy bardzo wysokie ceny paliw, dosyć wysokie marże firm paliwowych. Teraz pewnie wracamy do takich rynkowych marż - dodał.
Na pytanie, o ile inflacja byłaby wyższa w tej chwili, gdyby nie ceny paliwa w Polsce, Borys odpowiedział, że "inflacja bazowa, która nie zawiera cen paliw, ani energii, tych najbardziej zmiennych, spadła na koniec września do 8,5 procent, więc różnica jest prawie żadna, bo ta raportowana główna inflacja zawierająca wszystkie kategorie cenowe wyniosła 8,2 procent".
Borys: skala spadku inflacji jest duża, złoty się umocnił
Szef PFR odniósł się także do kwestii obniżenia stóp procentowych w Polsce. Rada Polityki Pieniężnej (RPP) w środę zdecydowała się obniżyć stopy procentowe NBP o 25 punktów bazowych. Stopa referencyjna spadnie do poziomu 5,75 procent. To druga z rzędu obniżka stóp procentowych. We wrześniu RPP zdecydowała się obniżyć stopy procentowe NBP o 75 punktów bazowych.
Borys powiedział, że "decyzja o obcięciu stóp procentowych o 75 punktów bazowych zaskoczyła inwestorów". Pytany, czy była błędna, odpowiedział, że "teraz się wydaje, że nie, bo skala spadku inflacji jest naprawdę duża".
- Widać, że złoty już w tych ostatnich dwóch tygodniach też się umacnia. I po dalszej obniżce stóp procentowych o kolejne 25 punktów bazowych, czyli łącznie stopy spadły już o 1 procent, złoty się umocnił - dodał.
Jego zdaniem "Rada Polityki Pieniężnej, bank centralny podejmował dobre decyzje dotyczące tego, do jakiego poziomu wzrosły stopy procentowe, do tego 6,5 procent i teraz związane z tym, że rozpoczął cykl obniżek stóp procentowych".
- Jestem przekonany, że rzeczywiście, tak jak mówi prezes (Adam) Glapiński, inflacja do połowy przyszłego roku spadnie do około 5 procent. Natomiast rzeczywiście niektóre te decyzje zaskakiwały inwestorów, co powodowało jednorazowe osłabienie złotego, ale od dwóch tygodni złoty już się ustabilizował - mówił Borys.
Pytany, czy to nie jest w jakimś sensie sztuczne ustabilizowanie się złotego, chociażby w kontekście tego, co dzieje się na stacjach Orlenu, odparł, że oddzielałby te tematy.
- Jeżeli chodzi o politykę stóp procentowych, wydaje mi się, że dobrze, że ten cykl się rozpoczął. Inflacja we wrześniu, według tych danych, spadała we wszystkich jej elementach, to znaczy spadały ceny żywności, spadały ceny energii, spadały cen paliw i spadała tak zwana inflacja bazowa, która nie zawiera w ogóle cen paliw do około 8,5 procent - mówił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl/ Artur Węgrzynowicz