Chcieliśmy wejść w XXI wiek, niestety ci, którzy zarządzają Senatem w tej chwili cofnęli się do XX wieku - tak w "Jeden na jeden" w TVN24 były marszałek Senatu Stanisław Karczewski mówił o wydatkach Kancelarii Senatu, gdy kierował izbą wyższą. Prowadząca program Agata Adamek pokazała kilka gadżetów, które zostały wówczas zamówione. - Dzieci szalały za tymi bransoletkami. To nie jest dla pani redaktor, to jest dla dzieci - mówił. O pelerynie przeciwdeszczowej mówił, że "to jest praktyczny gadżet, który wręczało się wycieczkom, które przychodziły w czasie deszczu".
Onet napisał w poniedziałek o audycie wydatków Kancelarii Senatu, gdy izbą wyższą kierował Stanisław Karczewski z Prawa i Sprawiedliwości. Dziennikarze podali, że z raportu kontrolerów wynika, że prawie pół miliona złotych wydano z naruszeniem zasad. Prace nad sprawozdaniem trwały od lutego do lipca tego roku.
Portal wymienia, że wątpliwości kontrolerów budzą między innymi wydatki na modernizację strony internetowej Senatu. Opisano, że kierownictwo Kancelarii Senatu zleciło projekt w "niejasny sposób i nierzetelnie go udokumentowało". Strona internetowa miała kosztować ponad 80 tysięcy złotych. Audytorzy opisali także koszty jednorazowego pokazu 3D z okazji 30. rocznicy pierwszych wolnych wyborów do Senatu. Jak wynika z ich raportu, kancelaria zapłaciła za pokaz ponad 160 tysięcy złotych.
"Chcieliśmy wejść w XXI wiek"
Senator PiS Stanisław Karczewski był pytany o te wydatki Senatu w "Jeden na jeden" w TVN24. - Chcieliśmy wejść w 21. wiek. Niestety ci, którzy zarządzają w tej chwili, cofnęli się do 20. wieku - ocenił.
Jego zdaniem, "to są pieniądze niestracone". - Chcieliśmy, żeby było bardzo nowocześnie również w Senacie. Bardzo żałuję, że obecne władze Senatu cofnęły się o 20 lat - mówił.
"To nie jest dla pani redaktor, to jest dla dzieci"
Prowadząca program Agata Adamek pokazała też Stanisławowi Karczewskiemu kilka gadżetów, materiałów promocyjnych, które zostały zamówione, między innymi mrugającą bransoletkę. Karczewski odpowiedział, że ta bransoletka "cieszy się bardzo dużym powodzeniem".
- Ja się w ogóle tym nie zajmowałem i nie chcę zajmować, dlatego że to nie leży w gestii marszałka. To, że marszałek zajmuje się gadżetami, jest po prostu śmieszne - stwierdził.
- Dzieci szalały za tymi bransoletkami. Dzieci, które odwiedzały Senat, bardzo chciały mieć takie bransoletki. To nie jest dla pani redaktor, to jest dla dzieci i dzieci były zachwycone tym gadżetem - powiedział.
"Gadżet, który wręczało się wycieczkom w czasie deszczu"
Wśród gadżetów zakupionych przez Senat jest także peleryna przeciwdeszczowa. - Dzieci, które przychodziły bardzo chętnie je brały ze sobą, bardzo się interesowały. To jest praktyczny gadżet, który wręczało się wycieczkom, które przychodziły w czasie deszczu - mówił Karczewski, śmiejąc się. Według niego, jeżeli gadżety "są śmieszne i wzbudzają zainteresowanie to dobrze".
- To nie jest dla osób dorosłych, to jest dla dzieci. Masa dzieci przychodzi do Senatu. Chcemy edukować, chcemy mówić, nad czym Senat pracuje, jaką ma funkcję, jaką ma rolę. Jak przychodziły dzieci, przychodziła młodzież, to z przyjemnością coś zabierała ze sobą. Pokazywała w domu, mówiła o Senacie. Ja jestem z tego bardzo zadowolony - zaznaczył. Dodał, że "co roku były wymyślane inne gadżety i były wszystkie bardzo chętnie przyjmowane".
"Ten audyt jest wydmuszką, kapiszonem politycznym"
Zdaniem byłego marszałka Senatu, "ten audyt jest wydmuszką, kapiszonem politycznym". - Z tego audytu to wniosek jest taki: bardzo źle, że Prawo i Sprawiedliwość rządziło w Senacie, a jeszcze gorzej, że jak rządziło to wydawało pieniądze - ocenił.
Jednym z gadżetów jest także książka "Hej, Orle Biały. Pieśni dla Niepodległej". W środku książki znajduje się zdjęcie byłego już marszałka Stanisława Karczewskiego.
We wtorek niektóre z opisywanych przedmiotów pokazała reporterowi TVN24 Radomirowi Witowi wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka z Lewicy. Za książeczkę z płytą kancelaria miała zapłacić 200 tysięcy złotych. - Chętnie bym to rozdała. W szkole, czy na spotkaniu, ale jak mogę to rozdać, kiedy jest tu podobizna marszałka Karczewskiego? Tego w magazynie są cztery tysiące - powiedziała o książce.
- To proszę, żeby te cztery tysiące książek przekazali mnie, ja przekażę dzieciom, młodzieży z przyjemnością - odpowiedział Karczewski. - Nie mnie, nie do domu, przecież nie będę tego magazynował. Tylko będę rozdawał młodzieży, dzieciom. Jeżdżę do szkół, spotykam się z dziećmi, tu są patriotyczne pieśni - mówił.
Na uwagę, że będzie wprowadzał tych ludzi w błąd, bo już nie jest marszałkiem Senatu, odpowiedział, że to nie ma żadnego znaczenia. - To niech sobie wyrwą tę kartkę, jeżeli tacy są małostkowi, mogą tak zrobić - powiedział. Przyznał jednak, że "może to źle", że zostało umieszczone w książce jego zdjęcie.
"Sztab przygotowuje się na ewentualną drugą falę epidemii"
Stanisław Karczewski odniósł się również do skali epidemii w Polsce. Ministerstwo Zdrowia poinformowało we wtorek o 502 nowych, potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 oraz o śmierci sześciu osób. To więcej niż w poniedziałek, kiedy resort donosił o 337 nowych infekcjach. Łącznie w Polsce od początku epidemii do wtorku 28 lipca potwierdzono infekcję u 43 904 osób, spośród których 1682 zmarły.
Karczewski pytany, czy powinniśmy wrócić do obostrzeń, odpowiedział: - Myślimy o tym. Jest też sztab, który tym się zajmuje. Sztab zastanawia się i przygotowuje się przede wszystkim na ewentualną drugą falę epidemii. Ja nie jestem w tym zespole, ale często rozmawiam z członkami.
- Sam osobiście noszę maseczkę. Uważam, że należy nosić maseczkę. Tym bardziej, że sam spotykam się z bardzo dużą ilością osób, z pacjentami, z interesantami, którzy przychodzą do biura - mówił.
Jego zdaniem, jeśli chodzi o dużą ilość zakażeń, "to na szczęście widać, że to są pewne punkty, pewne obszary, pewne województwa, które są większe". - W innych województwach ta ilość nowych zakażeń jest minimalna - powiedział.
- W mojej ocenie dajemy sobie radę. Takim wskaźnikiem tego, jak sobie dajemy radę, to jest to, ilu pacjentów znajduje się w szpitalach, ilu pacjentów jest podłączonych do respiratorów. Tu sobie absolutnie dajemy radę - ocenił.
"Musimy obserwować trendy"
Pytany, czy jest taka perspektywa na najbliższe miesiące, kiedy trzeba będzie zaostrzyć reżim sanitarny, odpowiedział, że "być może tak będzie, ale nie wie". - Musimy obserwować bardzo wnikliwie trendy i to, co dzieje się na świecie - zaznaczył.
Przyznał, że zauważył, że "poczucie zagrożenia w społeczeństwie maleje". - Widzę, że nonszalancko w sklepach bardzo wiele osób nie nosi maseczek - powiedział. - Trzeba przestrzegać tych zaleceń, które są aktualne - zaapelował.
Karczewski jako czynny lekarz został również zapytany jak odróżnić pacjenta chorego na COVID-19 od tego chorego na grypę. - Nie jest to takie proste. Mamy specyficzne objawy dla koronawirusa, a inne objawy przy grypie. Będziemy poruszać się trochę intuicyjnie i oczywiście testować osoby, które mają objawy - odpowiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24