Pilot Jaka-40: przy lądowaniu w Smoleńsku nie dysponowaliśmy aktualnymi kartami podejścia

W sprawie Tomasza Arabskiego zeznawał między innymi Donald Tusk (materiał magazynu "Polska i świat" z 23 kwietnia)
Donald Tusk w roli świadka
Źródło: tvn24
Przygotowując się do lotu do Smoleńska, dysponowałem kartami podejścia sprzed kilku lat. Nowych kart nie było, otrzymaliśmy je dopiero po katastrofie - zeznał we wtorek przed sądem Artur Wosztyl, pilot Jaka-40, który lądował w Smoleńsku krótko przed katastrofą Tu-154M w kwietniu 2010 roku.

Wosztyl został wezwany na świadka w procesie byłego szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z lat 2007-2013 Tomasza Arabskiego. We wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie kontynuuje ten proces toczący się z oskarżenia prywatnego i dotyczący organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r.

Oskarżeni to - poza Arabskim - dwoje urzędników kancelarii premiera - Monika B. i Miłosław K. oraz dwoje pracowników polskiej ambasady w Moskwie - Justyna G. i Grzegorz C. Grozi im do 3 lat więzienia. Proces rozpoczął się w marcu 2016 roku.

"Nie posiadaliśmy aktualnych kart"

Wosztyl był dowódcą załogi i pilotem Jaka-40, który z dziennikarzami na pokładzie 10 kwietnia 2010 roku lądował w Smoleńsku przed Tu-154M. Jak zeznał, o tym, iż został wyznaczony do składu załóg w związku z wizytami w Katyniu - zarówno premiera Donalda Tuska 7 kwietnia 2010 roku oraz prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia - dowiedział się pod koniec marca 2010 roku.

Jak mówił, karty podejścia do smoleńskiego lotniska przekazał mu szef sekcji planowania i ewidencji w 36. specpułku, który przeprowadzał transport najważniejszych osób w państwie. Były to karty z poprzednich lat, gdyż - jak dodał Wosztyl - "nie posiadaliśmy aktualnych kart".

- Zostałem poinformowany, że jeśli aktualne dotrą do jednostki, to zostaną nam przekazane - zaznaczył. Przyznał, że "niektóre karty były w fatalnym stanie, mało czytelne".Mówił też, że po przelocie 7 kwietnia na posiadanych kartach starał się w Smoleńsku zweryfikować informacje z tych kart i "dane się pokrywały".

- Aktualne karty dotarły post factum, dowiedziałem się o tym po tragedii i już nie dokonywałem analizy w celu porównania - zeznał. Jak dodał - odpowiadając na pytania pełnomocników oskarżycieli prywatnych - nowe karty były już dobrej jakości i "bardzo ładnie wydrukowane".

Akt oskarżenia

Podstawą złożonego w 2014 roku prywatnego aktu oskarżenia jest artykuł 231 Kodeksu karnego, który przewiduje do 3 lat więzienia za niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego.

Akt oskarżenia wniesiono po tym, gdy Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła prawomocnie śledztwo w sprawie organizacji lotów premiera i prezydenta do Smoleńska z 7 i 10 kwietnia 2010 roku.

Oskarżycielami prywatnymi są bliscy kilkunastu ofiar katastrofy - m.in. Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Andrzeja Przewoźnika, Władysława Stasiaka, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna. Do procesu - jako "rzecznik praworządności" - przyłączyła się prokuratura.

Autor: ads//kg / Źródło: PAP

Czytaj także: