Przestępczość w Polsce z roku na rok spada. Jednak liczba tymczasowych aresztowań rośnie i to lawinowo. Co więcej, aresztowani - choć bez wyroków - siedzą za kratami coraz dłużej. Dlaczego? Odpowiedzi szuka reporterka "Czarno na białym" Marta Gordziewicz.
W ostatnich latach w Polsce systematycznie spada przestępczość. Potwierdzają to dane policji. - W tych szczególnych kategoriach, bardzo uciążliwych dla obywateli, a więc kradzieże, kradzieże z włamaniem, kradzieże samochodów, pobicia, bójki (…) są znaczne spadki - mówi insp. Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji. Według policyjnych danych, od 2005 roku liczba przestępstw spadła o ponad jedną trzecią. A od pięciu lat utrzymuje się mniej więcej na stałym poziomie.
Tymi statystykami chwalą się także politycy Zjednoczonej Prawicy. - Każdego roku przestępczość w Polsce spada, we wszystkich siedmiu najważniejszych kategoriach, a poczucie bezpieczeństwa rośnie - mówił w czerwcu eurodeputowany Patryk Jaki. Rośnie jednak także liczba tymczasowych aresztowań, i to lawinowo.
Październik 2019: w areszcie ponad 8,6 tysiąca osób
Według danych fundacji Court Watch, obserwującej stan praworządności w Polsce, do końca 2015 roku liczba aresztowanych systematycznie malała. Osiągnęła wtedy liczbę 4162. Potem ten trend odwrócił się i do aresztów zaczęło trafiać coraz więcej ludzi. W październiku 2019 roku przebywających w aresztach było już dwa razy więcej niż cztery lata wcześniej - 8617. W tym samym roku prokuratorzy złożyli ponad 22 tysiące wniosków o tymczasowe aresztowanie.
Tymczasowe aresztowanie to nie kara, a środek zapobiegawczy. Na wniosek prokuratury sąd decyduje, że jeszcze przed wyrokiem podejrzany trafia pod klucz po to, żeby nie uciekł, nie niszczył dowodów, nie wpływał na świadków. Zgodnie z przepisami tymczasowy areszt powinno się stosować w ostateczności, gdy inne środki zapobiegawcze, takie jak dozór policyjny, poręczenie majątkowe czy zakaz opuszczania kraju, nie gwarantują sprawnego przeprowadzenia prokuratorskiego śledztwa.
Dr Dominik Zając, karnista i współautor raportu Court Watch, zwraca uwagę, że aresztowanych jest coraz więcej, bo prokuratorzy coraz częściej wnioskują o areszt tymczasowy. W 2015 roku złożyli 14 tysięcy wniosków o zastosowanie i przedłużenie takiego środka zapobiegawczego. W kolejnych latach liczba wniosków rosła i już w 2019 roku przekroczyła 22 tysiące. Sądy niezmiennie akceptują te wnioski w 90 procentach. - Sądy są na tę zmianę trochę jakby ślepe - mówi dr Zając. - To (wzrost liczby wniosków - red.) nie jest dla nich lampka ostrzegawcza, która im mówi: "coś się tutaj niedobrego dzieje" - komentuje dr Dominik Zając i dodaje, że "w jakiś sposób prokuratura działa, który być może jest nie do końca zgodny ze standardem konstytucyjnym".
- To nie jest rutyna sędziów, to nie jest lenistwo sędziów - mówi sędzia Tomasz Krawczyk ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Jego zdaniem sędziom towarzyszy obawa o konsekwencje decyzji o pozostawieniu podejrzanego na wolności. - Jeżeli bowiem nie zastosujemy tymczasowego aresztowania w sprawie, gdzie teoretycznie są podstawy do zastosowania tymczasowego aresztowania, ale uznajemy, że są łagodniejsze środki, i potem coś się stanie, to w tym momencie pretensje będą i do prokuratora, jeżeli nie wnosił o tymczasowe aresztowanie, i do sądu, jeżeli tego tymczasowego aresztowania potem nie zastosuje - tłumaczy.
"Przestępstwo gospodarcze mieliśmy jedno"
Z pytaniem, jak wytłumaczyć rosnącą liczbę prokuratorskich wniosków o areszt, zwróciliśmy się do Prokuratury Krajowej. Jednak ani prokurator krajowy, ani żaden z jego zastępców nie zgodzili się na wypowiedź przed kamerą. Odpowiedź na zadane pytania otrzymaliśmy mailem. Dział prasowy Prokuratury Krajowej odpisał, że liczba prokuratorskich zatrzymań wynika z "faktu wydania przez prokuraturę wojny przestępstwom gospodarczym, a w szczególności mafiom vatowskim" oraz że "innym przykładem spraw, w których bardzo często stosowany jest areszt tymczasowy, są postępowania przeciwko handlarzom 'dopalaczy'. Również tu nastąpił skokowy wzrost aktywności prokuratury". Fundacja Court Watch zbadała jednak również to, w jakich sprawach sądy orzekają areszty. Zofia Branicka, specjalistka do spraw badań i edukacji prawnej w fundacji, zaznacza, że "o ile przestępstwa narkotykowe spotykaliśmy dość często, przestępstwo gospodarcze w losowej próbie 310 spraw (...) mieliśmy jedno". Z analizy sądowych akt przeprowadzonej między innymi przez Branicką wynika, że do aresztów trafiają podejrzani o przestępstwa pospolite, czyli te, których w Polsce jest coraz mniej.
"Sprawiedliwość natychmiast"
Sędzia Tomasz Krawczyk wskazuje też uwagę na fakt, że i sąd, i prokuratura mają "wspólnego szefa", co "na pewno sądownictwu nie pomaga". Jego zdaniem, polityka prowadzona przez Zbigniewa Ziobrę, który łączy funkcje prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, jest odpowiedzią na pytanie o to, dlaczego w aresztach jest coraz więcej ludzi. - Jeżeli mamy sygnał ze strony władzy politycznej, żeby ścigać przestępców surowo, żeby skazywać do zakładów karnych, żeby te areszty były stosowane, a takich sygnałów mamy mnóstwo w życiu politycznym, jeżeli chodzi o ostatnie pięć lat, to z tym oczekiwaniem, że sądy mają się do tego jakoś stosować, czyli mają orzekać tych aresztów więcej - tłumaczy. I dodaje: - Im więcej polityków w sądach, tym większe zagrożenie systemowe, że będą mieli wpływ również na takie decyzje jak decyzje aresztowe.
Dr Dominik Zając zwraca także uwagę, że "z perspektywy polityka areszt może być traktowany trochę jak sprawiedliwość natychmiast. Jako coś, co pozwoli na uzyskanie szybkiego efektu, na pokazanie efektywności państwa, na przeprowadzenie konferencji prasowej. Kiedy my o godzinie 6 rano ujawniamy informację o tym, że jest zatrzymany przestępca, o godzinie 10 ujawniamy informację o tym, że poszedł wniosek aresztowy, a 24 godziny później mamy informację, że sąd ten areszt uwzględnił, to może dać taki pozór pewnego zwycięstwa państwa". Ten schemat zauważa też adwokat, dr Wojciech Górowski. Jednak do sytuacji "dyscyplinarno-politycznej" dodaje też presję społeczną i "brak zrozumienia tego, że tymczasowy areszt to nie jest kara". W teorii aresztowanie podejrzanego powinno być ostatecznością. Praktyka pokazuje, że czasami wystarczy zeznanie jednego świadka. - Przedstawiono mi zarzuty na komendzie, świadek naoczny jednoznacznie powiedział, że to podobna osoba do mnie. Doszło do konfrontacji między nim a mną - opowiada Łukasz Rudnik, który trafił do aresztu pod zarzutem zabójstwa i to na kilka dni przed ślubem. Spędził tam miesiąc - do momentu, gdy prokuratura zatrzymała rzeczywistego sprawcę zabójstwa. Jak opowiada pan Łukasz, podczas konfrontacji ze świadkiem, ten zareagował zdziwieniem i powiedział "Łukasz, przecież to nie ty". -To już powinno dać sądowi do myślenia, że coś jest nie tak - mówi.
Ta historia nie jest wyjątkiem. Dr Dominik Zając z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego wskazuje na szerszą skalę tego zjawiska. - W 2018 roku było ponad sto osób, które zostały uniewinnione po tym, jak został zastosowany wobec nich areszt - komentuje.
Problemem w Polsce jest też przedłużanie tymczasowego aresztowania. Nie ma żadnych górnych limitów dla sądów. W związku z tym można być aresztowanym tymczasowo nawet kilka lat, dlatego Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar zwrócił się do premiera z żądaniem stworzenia nowych przepisów, które wprowadzą limit przedłużania tymczasowego aresztowania.
Chcieliśmy porozmawiać ze Zbigniewem Ziobrą, prokuratorem generalnym i jednocześnie ministrem sprawiedliwości, na temat ewentualnego związku między spadającą przestępczością i jednocześnie rosnącą liczbą aresztowanych. Do czasu emisji reportażu nie otrzymaliśmy odpowiedzi na zaproszenie do nagrania rozmowy.
Źródło: "Czarno na białym" TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock