Kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki przez prawie 200 dni miał zajmować luksusowy apartament w muzealnym kompleksie hotelowym oddalonym o pięć kilometrów od jego domu. Według posła PiS Kazimierza Smolińskiego jego pobyt mógł być spowodowany utrudnioną komunikacją po mieście. - W Gdańsku pięć kilometrów to podobnie jak w Warszawie, jest duży ruch przecież - powiedział w "Kropce nad i". - Nigdy bym nie wpadł na to, żeby wynająć hotel pięć kilometrów od swojego miejsca zamieszkania i żeby Sejm za ten hotel zapłacił - mówił z kolei Tomasz Trela (Nowa Lewica).
"Gazeta Wyborcza" napisała w poniedziałek, że Karol Nawrocki, kandydat PiS na prezydenta, jako dyrektor Muzeum II Wojny Światowej przez ponad pół roku korzystał z luksusowego apartamentu Deluxe w muzealnym kompleksie hotelowym.
Według gazety Nawrocki nigdy nie zapłacił za pobyt, a jego dom znajduje się około pięciu kilometrów od tego miejsca. Pobyt - nawet przy zastosowaniu najwyższych dopłat pracowniczych - wymagałby zapłacenia za ten okres kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Apartament pięć kilometrów od domu. "Jest duży ruch przecież"
Posłowie Kazimierz Smoliński (PiS) - wiceprzewodniczący sejmowej komisji regulaminowej - i Tomasz Trela (Nowa Lewica) - członek komisji ds. Pegasusa - byli gośćmi Moniki Olejnik w "Kropce nad i", gdzie komentowali doniesienia "GW".
Poseł PiS przekonywał, że "Karol Nawrocki nie ma nic wspólnego z Prawem i Sprawiedliwością". - Nie jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości. Jest popierany przez nas, ale nie jest aparatczykiem naszej partii - powiedział.
Poseł PiS uznał, że Nawrocki "być może wykorzystywał ten apartament do tego, żeby nie jechać do domu" po spotkaniach służbowych. - Ta komunikacja między domem a pracą w czasie pandemii była utrudniona, więc stwierdził, że może tam przebywać po to, żeby szybciej być w domu - powiedział Smoliński.
Na uwagę, że Nawrocki mieszkał pięć kilometrów od apartamentu, poseł PiS odpowiedział: - W Gdańsku pięć kilometrów to podobnie jak w Warszawie, jest duży ruch przecież.
Trela: to nie jest noclegownia
Na ten komentarz zareagował Tomasz Trela. - Pan naprawdę nie wierzy sam w to, co mówi. Pan Karol Nawrocki - jak taki aparatczyk Prawa i Sprawiedliwości - jak mógł skorzystać, to skorzystał. Ja mieszkam w Łodzi. W Łodzi też są hotele, też byłem chory na covid. Nigdy bym nie wpadł na to, żeby wynająć hotel pięć kilometrów od swojego miejsca zamieszkania i żeby Sejm za ten hotel zapłacił - powiedział poseł Nowej Lewicy.
- Hotel w instytucji, którą zarządza dana osoba, to nie jest noclegownia dla tej osoby. (...) Ten hotel jest po to, żeby przyjąć ewentualnie gościa, a w drugiej kolejności, żeby on na siebie zarabiał. Pięć kilometrów od swojego miejsca zamieszkania pan Nawrocki wynajmował apartament. To jest nieetyczne, niemoralne i w moim przekonaniu powinno być sprawdzone, czy nie nadużył swojej funkcji, jeżeli chodzi o gospodarkę finansową. Hotel mógł zarobić 150 tysięcy złotych, a nie zarobił nic, bo pan Nawrocki wpadł na pomysł, że on nie będzie płacił - mówił Trela.
197 dni w apartamencie
Obecna dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku napisała 10 stycznia 2025 roku w odpowiedzi na pytania "Gazety Wyborczej": "Dyrektor Karol Nawrocki korzystał z apartamentu DELUX (116 m2) i w trzech wypadkach z pokoju dwuosobowego. Z posiadanej przez Muzeum dokumentacji nie wynika cel ani charakter pobytu. Dyrektor Karol Nawrocki nie płacił za pobyt w hotelu".
Według ustaleń gazety "w sumie w latach 2018-2020 Nawrocki zarezerwował 19 pobytów, a w latach 2020-2021 - aż 182". "Razem to 201 dni, w tym 197 w apartamencie" - podsumowano.
Z artykułu wynika, że Nawrocki w czasach, gdy był dyrektorem, nie zapłacił za pobyt w hotelu "ani grosza". "Przy maksymalnej zniżce (80 proc.) cena 'pracownicza' wyniosłaby dla niego za wszystkie rezerwacje ok. 25,6 tys. zł, a przy zniżce 40 proc. - 51,2 tys. zł. Komercyjnie - ponad 120 tys. zł" - wyliczono. "GW" dodała, że dom Nawrockiego znajduje się około pięciu kilometrów od Muzeum.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Wojtasik/PAP/EPA