Od wyborów prezydenckich minęły trzy tygodnie, jednak medialna dyskusja na temat nieprawidłowości w wybranych komisjach nadal nie cichnie. Do Sądu Najwyższego wpłynęło kilkadziesiąt tysięcy protestów wyborczych. Błędy w większości miały polegać na zmianie liczby głosów oddanych na poszczególnych kandydatów w protokołach przekazywanych do Państwowej Komisji Wyborczej.
Anomalie w komisjach wyborczych. "Problemem mogą być dalekosiężne skutki"
Na temat tego, czy należy i czy warto ponownie przeliczyć wszystkie głosy z drugiej tury wyborów prezydenckich, dyskutowali w "Debacie+" w TVN24+ prowadzonej przez Agatę Adamek dziennikarze: Ewa Siedlecka z "Polityki", Mariusz Jałoszewski z OKO.press, Roman Imielski z "Gazety Wyborczej" i Marek Tejchman z "Dziennika Gazety Prawnej".
Według Jałoszewskiego odpowiedź "nie jest prosta". - Samo przeliczenie głosów to nie jest żaden problem. Problemem mogą być dalekosiężne skutki społeczno-polityczne - dodał. Wskazał, że oznaczałoby to po raz pierwszy podważenie wyników ogólnokrajowych wyborów.
Publicysta powiedział, że "trochę przekonuję się do tego, żeby przeliczyć" głosy w skali całego kraju, bo są "nieprawidłowości, o których nie wiedzieliśmy w poprzednich latach".
- Nie widzę podstawy prawnej do ogłoszenia przeliczania wszystkich głosów w skali kraju - powiedziała z kolei Ewa Siedlecka. Dodała, że prawo nie przewiduje, kto miałby dokonać takiego przeliczenia oraz podała w wątpliwość, czy miałoby to "jakąkolwiek wartość oprócz informacyjnej", skoro byłoby "pozaprawne".
"Wiemy, że to nie są zwykłe anomalie wyborcze"
Jak wskazał Imielski, "dziś wiemy, że to nie są zwykłe anomalie wyborcze, że tych nieprawidłowości jest więcej niż wcześniej". Dodał, że po przeliczeniu głosów w niektórych komisjach "wiemy, że część tych rzeczy, które się działy, były intencjonalne".
Redaktor powiedział, że nie sądzi, aby po ponownym przeliczeniu głosów Karol Nawrocki nie okazał się zwycięzcą wyborów, ale "byłaby pewność tego wyniku". Dodał, że przemawia za tym kilka przesłanek. - Po pierwsze różnica między Karolem Nawrockim a Rafałem Trzaskowskim jest najmniejsza w historii III RP. Po drugie tych anomalii jest bardzo dużo. Po trzecie mówimy tutaj o modelach matematycznych (...). Pokazują, że w dużo większej liczbie komisji mogło dojść również do - nazwijmy to - pomyłek - zaznaczył.
Marek Tejchman przewiduje, że ponowne przeliczenie wszystkich głosów się nie odbędzie i byłoby "nieprzekonujące" dla żadnej ze stron sporu politycznego. - Wyborcy ani jednej, ani drugiej strony według mnie nie będą przekonani, że to liczenie było wiarygodne - dodał.
"Legenda, że prezydentem nie jest"
Goście Agaty Adamek zastanawiali się też nad tym, co należy zrobić, aby do podobnych nieprawidłowości nie dochodziło. Według Imielskiego, należy zmienić zasady liczenia głosów. - Musi być procedura wprowadzona, że każdy głos (...) jest liczony przez wszystkich członków komisji - zaproponował publicysta, zaznaczając przy tym, że wydłużyłoby to prace komisji.
Jałoszewski ocenił, że "powinniśmy doprowadzić do profesjonalizacji systemu wyborczego". Jego zdaniem przewodniczącymi obwodowych komisji wyborczych powinny być osoby zaufania publicznego.
Mówiąc o tym, co się stanie dalej, Tejchman ocenił, że "będziemy mieli 6 sierpnia zaprzysiężenie Karola Nawrockiego na prezydenta i przez lata legendę o tym, że on tak naprawdę prezydentem nie jest". Dodał, że "przez lata ta legenda będzie się za nami ciągnęła". - Być może zablokuje nam możliwość wprowadzenia tych zmian, o których mówimy - uzupełnił.
Siedlecka wyraziła nadzieję, że marszałek Sejmu Szymon Hołownia zwoła Zgromadzenie Narodowe, na którym Nawrocki zostanie zaprzysiężony. Dodała, że w przeciwnym wypadku "wchodzimy w chaos i czas antykonstytucyjny". - I trudno przewidzieć, co by się dalej działo - stwierdziła publicystka.
Roman Imielski przewiduje, że zaprzysiężenie się odbędzie i będą na nim obecni politycy wszystkich partii. - Czekają nas nieprawdopodobnie trudne co najmniej dwa lata do wyborów parlamentarnych w 2027 roku i będziemy świadkami kohabitacji, jakiej nie widzieliśmy - ocenił.
- To będzie prezydentura zwarcia i to takiego, przy którym Andrzej Duda to był zawodnik wagi lekkiej - powiedział Imielski.
Autorka/Autor: sz/ft
Źródło: TVN24+