Grażyna Gęsicka, która po emisji nowych spotów PiS nazywana jest w kuluarach "jednym z aniołków Kaczyńskiego", będzie opowiadać studentom ojca Rydzyka o unijnych funduszach. Była minister w najbliższą sobotę będzie gwiazdą konferencji, organizowanej przez Wyższą Szkołę Komunikacji Społecznej.
- Cenię występy w "Radiu Maryja", bo tam można powiedzieć, co się myśli, w sposób spokojniejszy, a nie w ciągu półtorej minuty - nie szczędzi pochwał rozgłośni ojca Rydzyka posłanka PiS.
Jak dodaje, do Torunia jedzie mówić o roli funduszy unijnych, bo "to bardzo ważne".
Cenię występy w "Radiu Maryja", bo tam można powiedzieć, co się myśli, w sposób spokojniejszy, a nie w ciągu półtorej minuty. Grażyna Gęsicka, PiS
W sobotę, w szkole ojca Rydzyka, przemówi jako gwiazda, tuż po otwarciu konferencji przez samego redemptorystę. Wtajemniczeni twierdzą, że posłanka ceni sobie jego osobę za to, że jest świetnie zorientowany w kwestiach gospodarczych - pisze "Dziennik". Sama Gęsicka zaprzecza. - Nie ma między nami żadnego metafizycznego porozumienia. To jakieś bzdury. W ogóle nie pamiętam, byśmy ostatnio rozmawiali - tłumaczy.
O co zapytają?
Wątpliwe jednak, by wystąpienie posłanki PiS skończyło się tylko na opowieści o unijnych funduszach. Kiedy Gęsicka była ministrem, założona przez ojca Rydzyka Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej znalazła się na liście projektów unijnych tzw. kluczowych dla państwa. - Ale Komisja Europejska ze względów czysto politycznych zażądała usunięcia go z listy i projekt niesłusznie został wykreślony. Było to zaprzeczenie zasad przydzielania pieniędzy przez UE - mówi dziś była minister.
Kolejną trudną kwestią jest projekt odwiertów geotermalnych, na który duchowny próbował uzyskać dotację. - Rząd, który ma wspierać alternatywne źródła energii, nie dał na niego pieniędzy, a zarazem wykorzystanie pieniędzy na ten cel jest zerowe - zaznacza Gęsicka. I choć zapewnia, że o tym nie chciałaby akurat rozmawiać ze studentami, to pewności, że temat w ogóle się nie pojawi, nie ma. Po wykładzie przewidziana jest bowiem dyskusja.
Źródło: "Dziennik"