Wiedząc, że twórczość Kazika nie jest ostatnio szczególnie popularna w obozie władzy, powiem po prostu, panie prezydencie, pan się nie boi. My jesteśmy naprawdę gotowi ustalić wszystkie możliwe zasady, żeby ta debata była fair - mówił na antenie TVN24 Andrzej Stankiewicz, publicysta Onetu.
- Nie chcemy nikogo kopać po kostkach, chcemy po prostu porozmawiać. Podobnie, jak pan (Andrzej Duda - red.) rozliczał Bronisława Komorowskiego pięć lat temu, tak samo my dzisiaj chcemy rozliczyć pana, ale także Rafała Trzaskowskiego, który rządzi w Warszawie, a wcześniej był ministrem cyfryzacji i ministrem do spraw europejskich - podkreślił Andrzej Stankiewicz.
- Jest kogo rozliczać i po to jesteśmy. Po raz pierwszy w tej debacie taką rolę mają odegrać dwa polskie czołowe portale internetowe – onet.pl i Wirtualna Polska. Wraz z telewizją TVN docieramy do dziesiątków milionów ludzi dziennie - dodał dziennikarz.
"O to toczy się gra"
TVN, TVN24, Onet oraz WP zaprosiły Andrzeja Dudę i Rafała Trzaskowskiego do wspólnej debaty prezydenckiej przed drugą turą wyborów. Planowana jest na czwartek 2 lipca. Na udział w niej zgodził się już kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski.
Andrzej Stankiewicz mówił, że organizatorzy są gotowi do przeprowadzenia debaty gdziekolwiek i przypomniał, że za redakcjami, które ją organizują, stoi potężne milionowe audytorium.
- Wydaje mi się, że przede wszystkim prezydent nie powinien lekceważyć naszych odbiorców, bo o to toczy się gra - podkreślił.
Stankiewicz wspomniał, że "prezydent, rozumiejąc rozmaite uwarunkowania polityczne i patrząc na słupki, ocenia, czy opłaca mu się stanąć do realnej dyskusji na temat jego prezydentury, czy opłaca mu się ryzykować, że może coś z tym kontrkandydatem, Rafałem Trzaskowskim, pójdzie nie tak, podobnie jak było w sytuacji byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, który (w czasie debaty - red.) był w wyraźniej defensywie".
- Zawsze łatwiej jest atakować, łatwiej jest kandydatowi, który ubiega się o urząd atakować tego, który ten urząd zajmuje, ja takie ryzyka prezydenta rozumiem, ale poza polityczną kalkulacją jest jakaś odpowiedzialność wobec nas wszystkich, to są niebywale ważne wybory, które zdecydują i o dalszym ciągu rządów PiS, ale także o tym, jak Polska będzie wyglądała przez lata. Odpowiedzialnością wobec milionów naszych odbiorców i naszych widzów jest udzielenie odpowiedzi na pytanie, jak to będzie wyglądać w przyszłości – dodał Stankiewicz, przypominając jednocześnie, że chodzi także o rozliczenie kandydatów z ich dotychczasowej działalności.
Pytany o to, jakie aspekty dziennikarze chcieliby poruszyć w czasie debaty, Stankiewicz odpowiedział.
- Jest kilka obszarów, które są logicznymi tematami, wielkimi bryłami tematów, które będziemy musieli poruszyć. Różnica będzie taka, że w tej debacie będziemy chcieli realnie rozmawiać i dopytywać kandydatów nie o ogólne formułki i hasła, co pan zrobi z koronawirusem, co pan zrobi z gospodarką po koronawirusie, co pan zrobi ze służba zdrowia czy edukacją. Będziemy chcieli dowiedzieć się konkretów.
Dziennikarz Onetu mówił, że w czasie debaty padną także pytania dotyczące polskiej polityki wobec Unii Europejskiej, polityki obronnej, a także kwestie rzadko spotykane w Polsce i dotyczące nowej geopolityki, tego, co po pandemii COVID-19, konfliktu USA z Chinami, wycofywania się (militarnego - red.) USA z Europy.
"Nie będzie pytań ustawionych, nie będzie pytań zakazanych"
- Jest dużo bardzo poważnych tematów, które stoją trochę obok tego doraźnego konfliktu Platformy z PiS i nie są na co dzień wyjaśniane przez polityków. Chcemy, by raz na pięć lat prezydent na takie pytania odpowiedział. Będą też sprawy dotyczące nas konkretnie – wszystko, co jest związane z koronawirusem, ze strachem, z bezrobociem, ze służbą zdrowia, edukacją. Jest masa pytań, na które należy odpowiedzieć - podkreślił Stankiewicz.
Dziennikarz wspomniał, że zarówno Duda, jak i Trzaskowski mogą odpowiedzieć, że to nie są ich kompetencje. – Przypominam, że każdy z tych kandydatów tymi sprawami gra w kampanii wyborczej, wiec będziemy o te konkretne kwestie pytać. Nie będzie pytań ustawionych, nie będzie pytań zakazanych, o elokwencji, wiedzy i kompetencji kandydatów, ważne będzie to, jak w tej debacie wypadną – stwierdził.
Publicysta przypomniał, że w tegorocznych wyborach nie było ani jednej debaty, w której główni kandydaci bezpośrednio ze sobą rozmawiali. – Najwyższy czas - podsumował.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24