Urząd Miasta w Gliwicach odmówił w zeszły piątek wydania zezwolenia na imprezę American Rodeo Polska, która miała odbyć się 13 września w PreZero Arenie Gliwice.
Organizator natychmiast odwołał się od tej decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Katowicach. Ale w poniedziałek wniósł o umorzenie tego postępowania. Mimo to sprawa trafiła już do SKO i to tam ma zapaść ostateczna decyzja. W piątek, dzień przed imprezą.
Dla organizatora to zbyt mało czasu, by się przygotować. Jak poinformował w mediach społecznościowych, część uczestników już się wycofała. Rozpoczął więc procedurę zwracania kosztów biletów. "Jesteśmy zmuszeni odwołać American Rodeo Polska 2025" - oświadczył.
Prezes Kaczyński: bywają złe rodea
O imprezę pytany był we wtorek przez dziennikarzy na sejmowym korytarzu Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości.
- Odwołano rodeo w Gliwicach, słyszał pan o tym? - padło pytanie
- No to bardzo dobrze - odparł Kaczyński.
- Dlaczego dobrze? Przecież pan uwielbia rodeo.
- Może nie uwielbiam - powiedział Kaczyński - i nie wiem jakie to rodeo jest, czy to jest takie klasyczne, to wtedy nie wiem, dlaczego to zrobiono. Ale bywają takie złe rodea i w ogóle te wszystkie sporty ze zwierzętami są, powiedzmy sobie - z punktu widzenia sympatii do zwierząt, empatii wobec zwierząt - wątpliwe.
"Zabierz dzieci" na "najniebezpieczniejszy sport na świecie"
O imprezie głośno było już w lutym. "American Rodeo Polska – Mistrzostwa Europy. Największe wydarzenie w Europie!" - w ten sposób zapraszała do siebie na 13 września PreZero Arena Gliwice. Hala widowiskowo-sportowa należy do miasta, ale prowadzi ją zewnętrzna firma.
"Pragnę stanowczo i jednoznacznie podkreślić, że Miasto Gliwice nie jest organizatorem wydarzenia o nazwie 'American Rodeo Polska'. Miasto w żaden sposób nie wspiera tego przedsięwzięcia i jest jego jednoznacznym przeciwnikiem" - zaznaczała w lutym prezydentka Gliwic Katarzyna Kuczyńska-Budka. Można było o tym przeczytać w jej oświadczeniu na stronie magistratu. "Jako prezydent Gliwic, a także jako osoba zaangażowana w ochronę praw zwierząt zdecydowanie sprzeciwiam się wszelkim formom wykorzystywania zwierząt do celów rozrywkowych, szczególnie wówczas, gdy może to narażać je na stres, cierpienie, bądź krzywdę" - wyjaśniała.
"Gliwice są miastem, które stawia na wartości, wśród których jest odpowiedzialność i empatia - zarówno wobec ludzi, jak i zwierząt. Program planowanego wydarzenia nie daje gwarancji wystarczającej dbałości o dobrostan zwierząt" - czytamy w oświadczeniu.
Kuczyńska-Budka zapewniała, że przekonywała do rezygnacji z imprezy zarządcę gliwickiej hali.
- W maju organizator miał już akceptację scenariusza imprezy, wydaną przez głównego inspektora weterynarii. Nic nie stało na przeszkodzie, żeby wystąpił wtedy do nas o zezwolenie na imprezę masową. Ale zrobił to w ostatniej chwili, dopiero 25 lipca - mówi Mariusz Kopeć, rzecznik gliwickiego urzędu miasta.
Tymczasem już w lutym sprzedawane były bilety na rodeo. Ceny od 209 do 450 złotych. "Najniebezpieczniejszy sport na świecie", "Tu rządzi siła. Przyjdź, jeśli masz odwagę. Patrz, jeśli wytrzymasz. Poczuj strach i ekscytację – na własnej skórze!" - takimi hasłami zachęcał do kupna organizator.
- Od jakiego wieku dzieci lub młodzież mogą wziąć udział? - dopytywali w mediach społecznościowych chętni.
- Nie ma ograniczeń wiekowych - odpowiadał organizator.
"Zabierz dzieci, przyjaciół i całą rodzinę" - zapraszał.
Byki "są traktowane jak zwykli sportowcy", ostrogami
Przeciwko imprezie protestowali aktywiści z Akcja Demokracja - na ulicy i w internecie.
W opublikowanym apelu wskazywali, że "rodeo może naruszać art. 6 ust. 2 pkt 2 i 4 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt, który zabrania zmuszania zwierząt do działań powodujących ból w celach rozrywkowych oraz bicia ich przedmiotami sprawiającymi szczególny ból".
"Rodeo to nie widowisko sportowe, lecz pokaz okrucieństwa człowieka wobec zwierząt. Zwierzęta nie rodzą się po to, by służyć ludziom jako narzędzia do zabawy, a właśnie do tego sprowadza się ich rola w tego typu wydarzeniach" - wyjaśniali w apelu.
Według aktywistów, "aby byki podczas występu gwałtownie zrzucały jeźdźców, są wcześniej celowo poddawane bolesnym i stresującym bodźcom. Używa się ostróg, pasków uciskowych, elektrycznych poganiaczy, ostrych narzędzi, zdarza się, że także substancji drażniących skórę. Przed wejściem na arenę zwierzęta są bite, kopane, drażnione i prowokowane, by reagowały agresją wynikającą z paniki, lęku i bólu, a nie z naturalnych instynktów".
To nie koniec przemocy w czasie rodeo, bo " zwierzęta wystawiane są na działanie głośnej muzyki, huku materiałów pirotechnicznych i krzyków widowni. Dla ludzi to efekt robiący wrażenie, ale dla zwierząt oznacza ogromny stres i cierpienie. Zachowania byków nie są wyrazem siły czy dzikości. To reakcja obronna istoty przerażonej i skrzywdzonej przez człowieka".
Próbowaliśmy zapytać o to organizatora, ale nie odbiera telefonu.
Na swojej stronie zapewniał, że pracuje "z doświadczonymi weterynarzami i profesjonalnymi opiekunami, aby zapewnić im (bykom - red.) najlepsze warunki oraz bezpieczeństwo".
"Rodeo to sport z tradycjami, w którym zwierzęta są traktowane z szacunkiem" - zapewniał.
Twierdził, że byki wykorzystywane w rodeo "to specjalnie hodowane rasy, które mają naturalne instynkty do skakania i rywalizacji".
"Nikt ich do tego nie zmusza - ich zachowanie wynika z ich natury. Są traktowane tak jak zwykli sportowcy i są przyzwyczajone do ludzi i tłumu. Zawodnicy posiadają ostrogi, które mają być owinięte specjalną taśmą, aby nie ranić byków. W ciągu roku tylko parę razy biorą udział w zawodach i treningach i nie idą na rzeź, tylko cieszą się długą emeryturą - są traktowane jak gwiazdy".
Hala to nie cyrk
Zgodnie z wnioskiem o zezwolenie na imprezę masową, rodeo miało oglądać 11 600 widzów. Gdy wniosek został złożony, miasto kilka razy wzywało organizatora do "uzupełnienia dokumentacji oraz wyjaśnienia kwestii budzących wątpliwości".
Chodziło głównie o zgodność z ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych, a także ustawą o ochronie zwierząt.
"Na podstawie zgromadzonych dowodów ustalono, że sposób organizacji wydarzenia nie jest zgodny z obowiązującymi przepisami i nie zapewnia bezpieczeństwa wszystkich jego uczestników. W szczególności stanowi naruszenie art. 18 ust. 1 ustawy o ochronie zwierząt w związku z art. 6 ust. 1 pkt 1 ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych" - stwierdził magistrat..
Przepis, na który powołali się urzędnicy, mówi o tym, że zwierzęta wykorzystywane do celów rozrywkowych, widowiskowych, filmowych, sportowych i specjalnych mogą być przetrzymywane, hodowane i prezentowane jedynie w stadninach, cyrkach lub bazach cyrkowych oraz w miejscach przeznaczonych dla zwierząt wykorzystywanych do celów specjalnych, pod nadzorem Inspekcji Weterynaryjnej.
Jak zauważył magistrat, "PreZero Arena Gliwice nie mieści się w powyższym katalogu". Według urzędników, na imprezie "nie przewidziano rozwiązań, które zapewniłyby bezpieczeństwo zawodników konkurencji „Bull riding” oraz osób, które w czasie jej trwania będą znajdowały się na płycie Areny. Organizator nie zapewnia opiekunom, zawodnikom i członkom służby technicznej wystarczającego poziomu bezpieczeństwa, narażając te osoby na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia, a nawet śmierci wskutek nie dających się przewidzieć i opanować zachowań spłoszonych byków".
Autorka/Autor: mag/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Jackson Stock Photography/Shutterstock