Minister zdrowia Adam Niedzielski odpowiedział wiceministrowi sprawiedliwości Marcinowi Warchołowi na jego list dotyczący stosowania amantadyny w leczeniu COVID-19. "Opacznie pan zrozumiał wyniki badań i niewłaściwie je cytuje. Krajowe badania trwają. Na dziś nie ma odpowiedzi co do ewentualnej skuteczności" - napisał Niedzielski.
Wiceminister sprawiedliwości i pełnomocnik rządu do spraw praw człowieka w liście do szefa resortu zdrowia z 4 grudnia zwrócił się z prośbą o podjęcie zdecydowanych działań, by przyspieszyć badania nad skutecznością amantadyny w leczeniu COVID-19. "Z informacji, które otrzymuję, wynika, że są zablokowane. Tymczasem kolejne doniesienia naukowe świadczą o tym, że amantadyna może mieć pozytywne skutki dla zakażonych" - napisał wiceminister.
Niedzielski odpowiedział Warchołowi: niestety, opacznie pan zrozumiał wyniki badań
Minister zdrowia Adam Niedzielski odpowiedział mu w liście datowanym na 9 grudnia. Jego treść opublikowała w poniedziałek Polska Agencja Prasowa.
"W odpowiedzi na Pana pismo pragnę poinformować, że wspomniane przez Pana wyniki badań nad amantadyną opublikowane w piśmie 'Communications Biology' (które błędnie wskazał Pan jako pismo 'Nature') niestety opacznie Pan zrozumiał i z tego powodu niewłaściwie cytuje. Wyniki, o których Pan pisze, stanowią jedynie przesłankę do realizacji badań klinicznych toczących się obecnie w ramach finansowania Agencji Badań Medycznych" - napisał szef resortu.
"Wskazana praca jest analizą potencjału molekularnego zastosowania amantadyny w warunkach in vitro i nie jest potwierdzeniem skuteczności stosowania klinicznego" - zaznaczył minister.
"Podkreślam, co mogło umknąć w natłoku informacji, że badania nad możliwością wykorzystania amantadyny w leczeniu COVID-19 zostały uruchomione natychmiast po zleceniu ich przez Ministerstwo Zdrowia, to jest po pojawieniu się pierwszych przesłanek, mogących sugerować, że ten lek może być skuteczny w walce z COVID-19" - dodał.
Badania kliniczne nad amantadyną prowadzone są obecnie w Polsce przez dwa podmioty: Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny nr 4 w Lublinie oraz Górnośląskie Centrum Medyczne im. prof. Leszka Gieca w Katowicach.
"Mimo szeregu ponagleń ze strony MZ i Agencji Badań Medycznych nie ma niestety reakcji prowadzących badania i oznak zwiększonej rekrutacji. Pragnę pana ministra zapewnić, że projekty nie są blokowane przez żadne środowiska mogące zaburzyć ich realizację. (…) Mam nadzieję, że trwające badania wkrótce dadzą nam odpowiedź kliniczną, co do ewentualnej skuteczności wykorzystania amantadyny w leczeniu COVID-19. Na dziś takiej odpowiedzi nie mamy" - napisał minister.
"Liczymy, że obie grupy badawcze wkrótce takiej odpowiedzi nam dostarczą, o czym zostanie poinformowana opinia publiczna, z panem ministrem włącznie" - dodał.
Rzecznik resortu powiedział, że odpowiedź ministra kończy ze strony resortu dyskusje o stosowaniu amantadyny w leczeniu COVID-19. - Wrócimy do rozmowy po zakończeniu badań, dyskutujemy wyłącznie o faktach - zaznaczył.
Resort reguluje wydawanie amantadyny
W minionym tygodniu Ministerstwo Zdrowia wprowadziło ograniczenia dotyczące ordynowania i wydawania amantadyny. Ilość wydawanego na jednego pacjenta w aptece ogólnodostępnej lub punkcie aptecznym produktu leczniczego viregyt-K (mmantadini hydrochloridum) została ograniczona do nie więcej niż 3 opakowań po 50 kapsułek na 30 dni. Zdecydowano też, że viregyt-K, może być ordynowany i wydawany wyłącznie w następujących wskazaniach objętych refundacją: choroba i zespół Parkinsona oraz dyskineza późna u osób dorosłych - leczenie.
Rzecznik resortu pytany o uzasadnienie tych działań wyjaśnił, że chodzi o ograniczenie dostępności amantadyny poza wskazaniami medycznymi do jej stosowania. - Chcemy w pełni zabezpieczyć produkt dla pacjentów ze wskazaniami, czyli chorobą Parkinsona i dyskinezą późną u osób dorosłych. Niestety, w ostatnim czasie zbyt dużo tego produktu było sprzedawane poza wskazaniami medycznymi - powiedział.
Źródło: PAP