Szymon Jadczak i Paweł Buczkowski z Wirtualnej Polski dotarli do akt sprawy aresztowej Edgara K., który usłyszał zarzuty dotyczące afery wizowej. W dokumentach opisana jest operacja CBA pod kryptonimem "Rinnat", która doprowadziła do zatrzymania K. Pomimo tego, że prokuratura wskazywała na wykorzystywanie przez Edgara K. znajomości w MSZ, do dzisiaj żaden pracownik resortu nie został zatrzymany.
Dziennikarze ustalili, jak wyglądał proceder łapówek za załatwianie wiz, który prowadził Edgar K. Z akt wynika, że pierwszy raz wykorzystał swoje powiązania z urzędnikami MSZ, by ściągnąć pracowników na gospodarstwo rolne prowadzone przez jego rodziców.
Już wiosną 2021 roku K. podjął "pierwsze działania zmierzające do rozkręcenia wizowego biznesu" i "przedstawił swoje możliwości Beacie W., właścicielce sieci salonów z azjatyckimi masażami". W czerwcu 2022 roku Edgar K. "załatwił" wizy dla dwóch kobiet z Nepalu. Przyjął za to łącznie 30 tysięcy złotych. Transakcję prowadzili z nim Beata W. i biznesmen hinduskiego pochodzenia Saikat B.
Niedługo później, w październiku, "Edgar K. podjął się załatwienia wiz dla 47 obywateli Indii". Zarobił na tym 329 tysięcy złotych - po siedem tysięcy złotych za jedną wizę. Część z tych osób to "filmowcy Wawrzyka", o których pisał niedawno Onet.
Jeszcze w 2022 roku Edgar K. przyjął kolejne zlecenie i miał załatwić wizy dla 101 obywateli Indii za łącznie 707 tysięcy złotych. Ta transakcja ostatecznie nie doszła do skutku.
Operacja "Rinnat"
Jak podaje WP, "polskie służby twierdzą, że o sprawie z wizami dowiedziały się same i już w 2022 roku podjęły czynności operacyjne". Oficjalne śledztwo w tej sprawie prokuratura wszczęła na początku marca 2023 roku.
Niedługo później wpadł Edgar K. Stało się to po akcji działającego pod przykrywką agenta CBA, który zaoferował Edgarowi K. 800 tysięcy złotych za załatwienie wiz dla 18 Hindusów. 27 kwietnia, podczas trzeciego spotkania, K. przyjął od agenta 160 tysięcy złotych zaliczki. Chwilę później został zatrzymany, a później aresztowany na trzy miesiące.
Prokuratura: Edgar K. wykorzystywał znajomości w MSZ
Początkowo Edgar K. odmówił składania wyjaśnień. Prokurator jednak - pisze WP - "miał w ręku mocne karty: wyjaśnienia Beaty W. i Saikata B., obciążające Edgara K., telefon Beaty W. z wiadomościami wymienianymi z Edgarem K. i w końcu udokumentowane wręczenie łapówki w ramach operacji CBA". K. usłyszał zarzut płatnej protekcji przy załatwianiu wiz w MSZ. Jest podejrzany o załatwienie 268 wiz dla obcokrajowców.
Prokurator napisał we wniosku o aresztowanie: "Ustalenia śledztwa jednoznacznie świadczą, że podejrzany posiada faktycznie znajomości w MSZ, utrzymując kontakty z osobami tam zatrudnionymi, które wykorzystywał, wpływając na tok postępowań prowadzonych w placówkach konsularnych dotyczących wydawania wiz. Istnieje prawdopodobieństwo, że osoby z MSZ, być może również z placówek dyplomatycznych, współdziałały z Edgarem K., ułatwiając mu uzyskanie pozytywnych decyzji wizowych".
K. wyszedł na wolność w sierpniu za poręczeniem majątkowym. "Z informacji zgromadzonych przez dziennikarzy wynika, że Edgar K. zmienił taktykę procesową: zaczął składać wyjaśnienia i obciążać kolejne osoby" - czytamy w WP.
Portal przypomina, że od ponad pięciu miesięcy, które minęły od zatrzymania Edgara K. i posiedzenia aresztowego, nie zatrzymano w tej sprawie żadnego pracownika MSZ. Pomimo tego, że prokurator jasno mówił o wykorzystywanych przez K. znajomościach w resorcie.
Zapytaliśmy w Prokuraturze Krajowej, czy śledczy prowadzą jakieś działania wobec pracowników MSZ, którzy mieli kontakt z Edgarem K. i mieli z nim "współdziałać, ułatwiając uzyskanie pozytywnych decyzji". Do czasu publikacji tekstu nie dostaliśmy odpowiedzi.
CBA nie odpowiedziało dziennikarzom WP, czy Edgar K. powoływał się na wpływy w MSZ i jakie konkretnie obietnice złożył działającemu pod przykrywką agentowi. Prokuratura nie udzieliła dziennikarzom informacji, ilu osobom, w jakich dniach i jakie postawiono zarzuty w śledztwie dotyczącym afery wizowej.
Dziennikarz spotkał się z Edgarem K.
Dziennikarzowi WP udało się jednak osobiście spotkać z Edgarem K. Sytuację opisał tak: "19 września 2023 r. spotykamy Edgara K. w szklarni w gospodarstwie jego rodziców. Zarośnięty, w wyciągniętej koszulce i porwanych spodenkach. Zdąży tylko powiedzieć, że to nie od niego tak naprawdę zaczęła się afera wizowa. Gdy pytamy, od kogo, wybucha śmiechem. Rozmowę szybko przerywa jego matka. Edgarowi K. nakazuje wrócić do pracy przy warzywach, a dziennikarza WP wyprasza z posesji".
"Wygląda to tak, jakby chłopak ze wsi pod Kielcami sam załatwiał wizy w MSZ"
Współautor artykułu Szymon Jadczak, który był gościem TVN24, ocenił, że "to, co w tej sprawie zrobiło CBA, jest bardzo dziwne".
Jak mówił, "agent pod przykrywką wie, że Edgar K. obiecuje wizy w zamian za pieniądze, spotyka się z nim dwukrotnie, na trzecim spotkaniu dochodzi do przekazania korzyści w wysokości 160 tysięcy złotych właśnie za załatwienie wiz". - To się dzieje 27 kwietnia. Dzisiaj mamy początek października i niestety nie ma informacji o żadnym innym zatrzymanym urzędniku MSZ-u - kontynuował
- Wygląda to tak, jakby chłopak ze wsi pod Kielcami sam załatwiał wizy w MSZ, bo jakoś nikt, kto z nim współpracował, nie ma żadnych zarzutów - dodał.
- Przypomnijmy, że Edgar K. to jest 25-latek, który formalnie nie pracował w ogóle w MSZ-cie. To jest człowiek, który nie miał właściwie żadnego związku z MSZ-tem - na papierze przynajmniej - i do niego trafiały pieniądze za załatwianie wiz. Więc teoretycznie logicznym jest, że w śledztwie powinni śledczy skupić się na tym, żeby ustalić, w jaki sposób Edgar te pieniądze załatwiał, do kogo te pieniądze trafiały i jak to wszystko się działo - mówił Jadczak.
Źródło: Wirtualna Polska, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tymon Markowski/MSZ