- Sprawa taśm PSL przypomina aferę Rywina: wszyscy wiedzieli, że nagranie istnieje, ale premier Tusk nie powiadomił prokuratury - powiedział na konferencji prasowej Adam Hofman z PiS. Zaprezentował też amatorski spot sprzed kilku lat, opowiadający o nepotyzmie w szeregach ludowców.
We wtorek PiS zwołał konferencję na temat tzw. "taśm PSL". Na początku posłowie zaprezentowali krótki filmik, zamieszczony w internecie. Wypowiedziom polityków na temat nepotyzmu i zatrudniania towarzyszy muzyka z filmu "Ojciec chrzestny".
Adam Hofman zaznaczył jednak, że sytuacja nie jest zabawna, lecz śmiertelnie poważna. - Ma cechy afery Rywina: przez długi czas mówiono, że coś jest na rzeczy, wiedziano, że taśmy istnieją. Ale Donald Tusk to zatrzymał z powodu Euro. Wówczas aferę zatrzymał Michnik, teraz Tusk. Nie powiadomił policji ani prokuratury, a to, że CBA wszczyna postępowanie po publikacji prasowej, to groteskowe - ocenił Hofman.
Dlatego, jak zaznaczył, PiS chce przedstawić propozcycje naprawy sytuacji. Posłowie chcą zajrzeć do dokumentów spółki ELEWARR. - Chcemy wykorzystać to narzędzie, bo inne zawodzą - mówił poseł Prawa i Sprawiedliwości, Dawid Jackiewicz. Poskarżył się też na utrudnianie opozycji pracy w Sejmie, m.in. bardzo długim czasie oczekiwania na interpelacje, brak posiedzeń komisji Skarbu Państwa i ograniczanie możliwości zadawania pytań.
Żelichowski: w domu wisielca nie mówi się o sznurku
Do konferencji PiS odniósł się Stanisław Żelichowski z PSL. Według niego, to Prawo i Sprawiedliwość zapoczątkowało politykę nagrywania ukrytą kamerą rozmów.- PiS-owi mogę zadedykować polskie przysłowie, które mówi, że "w domu wisielca nie mówi się o sznurku". Praprzyczyna nagrań była w PiS-ie: gwóźdź do trumny pokazywał działacz PiS-u, więc poszliśmy w takim kierunku i to niestety przełożyło na działaczy PSL-u - uważa Żelichowski.
Autor: jk/fac / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24