Prokuratura Okręgowa w Płocku (Mazowieckie) umorzyła śledztwo dotyczące ujawnienia przez dziennikarzy w publikacjach prasowych informacji z postępowania w sprawie afery podsłuchowej. Prokurator uznał, że ujawnienie materiałów w mediach "nie miało negatywnego wpływu na przebieg śledztwa". Decyzja jest prawomocna.
Śledztwo dotyczyło publikowanych w tym samym czasie artykułów na temat afery podsłuchowej we „Wprost”, „Gazecie Wyborczej” oraz „Do Rzeczy” i „Gazecie Polskiej”. Decyzja o umorzeniu jest prawomocna.
Prokuratura w Płocku wszczęła postępowanie na podstawie art. 241 kodeksu karnego, według którego za publiczne rozpowszechnianie bez zezwolenia materiałów z postępowania przygotowawczego grozi grzywna, kara ograniczenia wolności lub jej pozbawienia do lat 2.
Rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej Iwona Śmigielska-Kowalska poinformowała, że śledztwo w sprawie okoliczności ujawnienia materiałów dowodowych z postępowania w tzw. aferze podsłuchowej umorzono w czterech wątkach, dotyczących artykułów prasowych, z powodu znikomej szkodliwości społecznej czynu, a w piątym wątku, obejmującym ułatwienie dostępu do akt śledczych i przekazania ich fotokopii dziennikarzom, z powodu niewykrycia sprawców.
Prokuratura: publikacje nie wpływały negatywnie na przebieg śledztwa
Śmigielska-Kowalska podkreśliła, że udostępnione dziennikarzom materiały z postępowania w sprawie afery podsłuchowej, w tym fotokopie fragmentów wyjaśnień oraz zeznań osób przesłuchiwanych, „niewątpliwie pochodziły z prowadzonego postępowania, czyli stanowiły materiał dowodowy, podlegający ochronie”. Podkreśliła też, że przesłuchiwani dziennikarze uzasadniali swe publikacje wyższością konstytucyjnej wolności słowa nad przepisami chroniącymi tajemnicę śledztwa oraz powoływali się na prawo społeczeństwa do informacji, zwłaszcza w tak ważnej sprawie jak afera podsłuchowa.
- Prokurator uznał, że ujawnienie materiałów dowodowych w artykułach prasowych, które miało uwiarygodnić relacje dziennikarzy, dotyczące tematu tych publikacji, nie miało negatywnego wpływu na przebieg śledztwa. Ocenił też, że żadna z osób wymienionych w tych artykułach nie poniosła wymiernej szkody. Przepisy mówią, że jeżeli społeczna szkodliwość czynu jest znikoma, to można umorzyć postępowanie – powiedziała Śmigielska-Kowalska.
Przypomniała jednocześnie, że w wątku udostępnienia dziennikarzom materiałów dowodowych z postępowania dotyczącego afery podsłuchowej prokurator złożył do sądu wnioski o zwolnienie z tajemnicy zawodowej dziennikarzy i adwokatów.
Umorzenie z powodu nie wykrycia sprawców przestępstwa
- Wnioski te, dotyczące zarówno tajemnicy adwokackiej, jak i dziennikarskiej, zostały uwzględnione przez sąd pierwszej instancji, ale na skutek zażaleń złożonych przez jednego z dziennikarzy i jednego z adwokatów, wcześniejsze postanowienia zostały uchylone. Prokurator stanął na stanowisku, że w takim przypadku, gdy pozostali adwokaci i dziennikarze będą mogli korzystać z argumentacji zawartej w uzasadnieniu sądu wyższej instancji, wyczerpała się już inicjatywa dowodowa. Stąd umorzenie w tym zakresie, z powodu niewykrycia sprawców przestępstwa – uzasadniła rzecznik.
W głównym śledztwie dotyczącym podsłuchiwania od lipca 2013 r. w dwóch restauracjach w Warszawie w sumie kilkudziesięciu osób, w tym polityków i biznesmenów, Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga postawiła wcześniej 81 zarzutów, w tym współudziału w nieuprawnionym zakładaniu i posługiwaniu się urządzeniem nagrywającym oraz ujawnieniu utrwalonych rozmów innym osobom, dwóm biznesmenom: Markowi F. i Krzysztofowi R., a także dwóm pracownikom restauracji, gdzie dokonano podsłuchów: Łukaszowi N. i Konradowi L.
Motywy nagrywających o charakterze biznesowo-finansowym
Kiedy we wrześniu prokuratura przesłała do sądu akt oskarżenia w sprawie afery podsłuchowej, śledczy poinformowali, że nie ma dowodów, by objęci nim Marek F., Krzysztof R. i dwaj kelnerzy z warszawskich restauracji działali w zorganizowanej grupie przestępczej. Według prokuratury motywy ich działania były biznesowo-finansowe. Marek F. miał zlecić wykonanie nagrań dwóm pracownikom restauracji - Łukaszowi N. i Konradowi L. Sam Marek F. nie przyznaje się do zarzutów.
W aferze podsłuchowej nagrani zostali m.in. politycy Platformy Obywatelskiej: b. szef MSZ i b. marszałek Sejmu Radosław Sikorski, b. wicepremier i minister finansów Jacek Rostowski, b. minister transportu Sławomir Nowak, b. minister sportu Andrzej Biernat, b. minister zdrowia Bartosz Arłukowicz i b. minister skarbu Włodzimierz Karpiński, b. wicepremier i minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska oraz b. szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz.
Część podsłuchanych w warszawskich restauracjach rozmów prowadzonych przez polityków i biznesmenów opisał jeszcze w 2014 r. tygodnik „Wprost”.
Autor: mw//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24