Kiedy dochodziło do podejrzeń dotyczących polityków PiS, służby stawały się bezbronne - powiedział w piątek minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak, przekonując, że dochodziło do zaniechań badania wpływów rosyjskich. Jego zdaniem przykładem jest sprawa afery mailowej i wiadomości, które miały wyciec ze skrzynki Michała Dworczyka. - Wracamy do takich śledztw. Tego będą dotyczyły różne wnioski do prokuratury - zapowiedział Siemoniak.
W czwartek premier Donald Tusk z mównicy sejmowej zapowiedział, że komisja ds. rosyjskich wpływów zostanie znów powołana, "już w zgodzie z konstytucją", i "zbada bardzo dokładnie wpływy rosyjskie, białoruskie na rządy Zjednoczonej Prawicy".
Minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak został w piątek zapytany w Polsat News, które śledztwa były przykładem na zaniechanie zbadania wpływów rosyjskich. - Przykładem tego jest choćby afera mailowa. Chodzi o wyciek i publikowanie maili ze skrzynki ministra Michała Dworczyka i innych polityków PiS - odpowiedział.
Siemoniak: wracamy do takich śledztw
Zwrócił uwagę, że po ujawnieniu pierwszych maili ówcześnie rządzący twierdzili, iż "to jest wielka akcja służb rosyjskich, białoruskich".
- Zwołano nadzwyczajne, tajne posiedzenie Sejmu, natomiast śledztwa w tej sprawie energicznie nie prowadzono. Minęło kilka lat od tego czasu i opinia publiczna niczego nie wie. Dlaczego? Dotyczyło to najważniejszych polityków PiS, więc nawet ten podany przez PiS wątek wschodni nie był w ogóle wyeksploatowany - dodał.
Jak zaznaczył, "wracamy do takich śledztw". - Tego będą dotyczyły różne wnioski do prokuratury. Są też nowe sprawy, o których szefowie służb informowali premiera przedwczoraj - mówił minister. Pytany, jakie nowe sprawy, odparł, że "dotyczące różnych zaniechań służb".
- Kiedy dochodziło do jakichś podejrzeń dotyczących polityków PiS, to służby stawały się absolutnie bezzębne, bezbronne - dodał.
Afera mailowa rządu PiS
Od połowy 2021 roku na anonimowych kanałach i stronach w internecie publikowana jest korespondencja mailowa, która ma pochodzić między innymi z prywatnej poczty byłego szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka. Rząd Zjednoczonej Prawicy kwestionował prawdziwość tych maili, ale nie pokazał przykładu nieprawdziwej wiadomości. Z drugiej strony, autentyczność kilku z nich została publicznie potwierdzona przez osoby uczestniczące w korespondencji.
Za rządów PiS Centrum Informacyjne Rządu konsekwentnie oświadczało, że "Polska doświadczyła ataku cybernetycznego i dezinformacyjnego prowadzonego z terenu Federacji Rosyjskiej", w związku z czym "Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie będzie komentować treści materiałów".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24