Decyzja już niedługo, nie będziemy państwa bardzo długo trzymać w niepewności - zapewniał w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 jeden z liderów Lewicy Razem i przyszły poseł Adrian Zandberg, pytany, czy rozważa start w wyborach prezydenckich. Dodał, że lewica wystawi własnego kandydata na prezydenta i nie weźmie udziału w ewentualnych prawyborach, które miałyby wyłonić wspólnego kandydata całej opozycji. - To byłoby pod wieloma względami bez sensu - ocenił.
W niedzielę w "Kawie na ławę" w TVN24 przedstawicielka Lewicy Razem Marcelina Zawisza mówiła, że na lewicy wymieniane są dwie osoby, które mogłyby zostać kandydatem na prezydenta tego środowiska politycznego - przewodniczący Wiosny Robert Biedroń i jeden z liderów partii Lewica Razem Adrian Zandberg.
"Ta decyzja już niedługo"
W poniedziałek w "Rozmowie Piaseckiego" Adrian Zandberg zapytany, czy rozważa start w wyborach prezydenckich, odpowiedział: - Decyzje na ten temat jeszcze nie dzisiaj.
- Ta decyzja już niedługo, nie będziemy państwa bardzo długo trzymać w niepewności - podkreślił.
- Decyzje, które podejmiemy, a będziemy je podejmować wspólnie, będą miały na celu to, żeby lewicowy blok był jak najsilniejszy w tych wyborach. Ale jakie to będą decyzje, tej odpowiedzi po prostu dzisiaj nie udzielę - przekonywał.
- Adrian Zandberg jest częścią lewicowego bloku, Adrian Zandberg myśli o tym, żeby lewica odzyskała tę rolę, która jest naturalna na scenie politycznej, czyli tak naprawdę jednej z dwóch głównych formacji - kontynuował. - To, co nam pomaga, to różnorodność. Ta różnorodność lewicy jest moim zdaniem jej siłą, bo dzięki temu lewica może iść po różnych wyborców. Adrian Zandberg i Razem idą po trochę innych wyborców, SLD idzie po trochę innych wyborców, środowisko Roberta Biedronia idzie po trochę innych wyborców - przekonywał.
- Od momentu, kiedy zbudowaliśmy ten koalicyjny projekt, mamy plan, który sięga dalej niż wybory prezydenckie. Ale umówiliśmy się, że elementy tego planu odsłaniamy po pierwsze razem, a po drugie - wtedy, kiedy to zaplanowaliśmy - tłumaczył.
Zandberg: będzie kandydat lewicy
Zapytany, czy może zagwarantować, że w wyborach prezydenckich wystartuje kandydat lewicy, Zandberg odpowiedział twierdząco. Jednocześnie zaznaczył, że lewica nie weźmie udziału w ewentualnych prawyborach, które miałyby wyłonić wspólnego kandydata całej opozycji. - To byłoby pod wieloma względami bez sensu, przede wszystkim dlatego, że w Polsce mamy dwie tury wyborów - ocenił.
Gość TVN24 stwierdził również, że "próba zmuszenia różnych środowisk, żeby zrezygnowały ze swoich kandydatur prezydenckich, służyłaby w polskiej polityce tylko jednej osobie - Andrzejowi Dudzie".
- Nie wyobrażam sobie tego, że miałbym w drugiej turze poprzeć kandydata Konfederacji, na przykład Janusza Korwina-Mikkego - podkreślił.
Dopytywany, czy w drugiej turze byłby skłonny poprzeć na przykład lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza czy Małgorzatę Kidawę-Błońską z PO, mówił, że jego celem jest to, "żeby w drugiej turze dla kandydata lewicy swoje poparcie mogli przedstawić przedstawiciele tych formacji, które do drugiej tury nie wejdą".
Pakt prezydencki z KO i PSL? "Moment na tę rozmowę będzie wtedy, kiedy będziemy wiedzieli, kim są kandydaci"
Zandberg mówił również o tym, czy jest możliwość, aby stworzyć pakt z Koalicją Obywatelską i PSL-em w sprawie wspólnego kandydata na prezydenta. Stwierdził, że "dopóki nie mam kandydatur, dopóki nie ma programów tych kandydatur, do tego momentu rozmawianie o tego typu paktach jest przedwczesne". Wskazywał przy tym na różnice między ewentualnym paktem prezydenckim, a paktem senackim.
- [Wówczas - przyp.red.] zbliżały się nieubłaganie wybory [parlamentarne - przyp.red.] i było jasne, że jeśli tego typu pakt nie zostanie zawarty, to układ sił w Senacie będzie konserwować dotychczasową większość PiS – stwierdził gość TVN24. - W przypadku Senatu wybieramy sto senatorek i senatorów, natomiast w przypadku prezydenta wybieramy jedną osobę, w której skupia się bardzo wielka władza w Polsce i w związku z tym bardzo wiele zależy od tego, z jakim programem idzie ta konkretna osoba, w jaki sposób ta konkretna osoba chce wypełniać swoje obowiązki - zwracał uwagę.
Zapytany, czy lewica jest gotowa zawrzeć pakt prezydencki z KO i PSL, Zandberg tłumaczył , że "moment na tę rozmowę będzie wtedy, kiedy będziemy wiedzieli, kim są kandydaci i co sobą reprezentują".
"Obydwa te rozwiązania mają swoje plusy i minusy"
Zandberg mówił również o tym, jak będzie wyglądała organizacja pracy w Lewicy Razem w nowej kadencji parlamentu. Zapytany, czy posłanki i posłowie tej partii stworzą własne koło parlamentarne, czy powstanie jeden wspólny klub lewicowy złożony z przedstawicieli Lewicy Razem, SLD i Wiosny, odparł, że "obydwa te rozwiązania mają swoje plusy i minusy".
Poinformował, że we wtorek odbędzie się posiedzenie władz krajowych Lewicy Razem, które będzie decydowało w tej sprawie. - Rozmawiamy z naszymi partnerami o tym, jak można organizować naszą współpracę w parlamencie - mówił. Tłumaczył, że rekomendacja, jaką przedstawi władzom krajowym w tej sprawie, "będzie zależała od finalnego kształtu możliwych form współpracy".
- A my jeszcze mamy w dniu dzisiejszym [poniedziałek - przyp. red.] spotkanie, na którym o nim rozmawiamy - dodał gość "Rozmowy Piaseckiego".
Jednocześnie mówił, że współpraca w ramach wspólnego klubu parlamentarnego lewicy czy utworzenie własnego koła "to są techniczne aspekty współpracy".
- To, co jest kluczowe, to, że dogadaliśmy się, jeżeli chodzi o wspólne projekty ustaw, które zagwarantują wprowadzenie w Polsce nowych zasad refundacji, czyli żeby leki w Polsce były wykupowane za 5 złotych (...), żeby skończyć ze zjawiskiem nadużywania umów śmieciowych. Te nowe projekty ustaw dotyczą stuprocentowego chorobowego, zwiększenia inwestycji publicznych w naukę, badania i rozwój - wyliczał.
- My przyjdziemy do parlamentu z konkretnymi projektami [ustaw - przyp. red.], położymy te projekty na stole i powiemy Prawu i Sprawiedliwości: sprawdzam. Jeżeli Prawo i Sprawiedliwość mówi, że jest prospołeczne, to oczekujemy, że przyjmie złożone przez nas propozycje dotyczące ochrony zdrowia, leków, pracy - zaznaczył lider Lewicy Razem.
"Z tego, co wiem, Wiosna faktycznie ma takie plany, żeby się połączyć z Sojuszem"
Gość "Rozmowy Piaseckiego" mówił również o dalszym funkcjonowaniu wspólnego bloku lewicowego tworzonego przez SLD, Wiosnę i Lewicę Razem.
Zapytany, czy w przyszłości wszystkie trzy ugrupowania połączą się w jedną partię, stwierdził, że takie rozwiązanie byłoby "bardzo niemądre". - Z tego, co wiem, Wiosna faktycznie ma takie plany, żeby się połączyć z Sojuszem, ale my jesteśmy różni. To, co pokazaliśmy w polskiej polityce, to to, że można być różnorodnym. To nie znaczy, że ktoś musi kogoś pożreć, że można się różnić, a my się różnimy w wielu sprawach - przekonywał.
- Pokazaliśmy, że można współpracować inaczej, że można współpracować i budować podmiotową koalicję. Myślę, że to jest coś nowego w polskiej polityce, która przyzwyczaiła się raczej do takiego modelu uprawiania polityki w stylu Jarosława Kaczyńskiego czy także Grzegorza Schetyny - ocenił.
Autor: mjz//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24