Andruszkiewicz urodził się w 1990 roku w Grajewie w województwie podlaskim. Na Uniwersytecie w Białymstoku studiował stosunki międzynarodowe i uzyskał tytuł magistra.
Zanim jeszcze został posłem, mocno zaangażował się w działalność Młodzieży Wszechpolskiej i Ruchu Narodowego. Był wiceprezesem MW, kierował jej okręgiem podlaskim. W marcu 2015 roku został jej szefem. Sprawował tę funkcję do lipca 2016 roku. W tym samym roku wystąpił też z Ruchu Narodowego.
W wyborach parlamentarnych w 2015 roku wystartował z list Kukiz'15 jako "jedynka" na Podlasiu. Zdobył 15 688 głosów, co zapewniło mu mandat posła.
W ugrupowaniu Pawła Kukiza pozostał do listopada 2017 roku. Przeszedł wtedy do koła Wolni i Solidarni, którego przewodniczącym jest Kornel Morawiecki. Wraz z przyjęciem funkcji wiceministra pod koniec grudnia 2018 roku wystąpił z tej formacji i obecnie jest posłem niezrzeszonym.
W wywiadzie z Polską Agencją Prasową opublikowanym 31 grudnia Andruszkiewicz mówił, że wystąpił z Wolnych i Solidarnych, "bo przecież poseł opozycji nie mógłby być wiceministrem".
Pytany o swoje obecne relacje z narodowcami Andruszkiewicz przyznał, że ma "bardzo złe relacje" z partią Ruch Narodowy oraz z szefem RN posłem Robertem Winnickim. - Wynika to z tego, że ja uważam, że prawica musi się dzisiaj jednoczyć, natomiast Ruch Narodowy mnie bardzo mocno atakuje i krytykuje – wyjaśnił. Dodał, że "to jest ich prawo", a jemu "nie jest z nimi politycznie 'po drodze'". - Wolałbym się skupić na swojej merytorycznej pracy, a nie na rozważaniu o tym środowisku – zaznaczył.
Dopytywany, dlaczego uważa, że prawica zwłaszcza teraz musi się jednoczyć, Andruszkiewicz podkreślił, że w przyszłym roku są "kluczowe w historii Polski wybory parlamentarne". - Jeśli chcemy dokończyć proces modernizacji państwa polskiego, to dobrze by było, aby Zjednoczona Prawica wygrała te wybory, a na pewno bardzo zły dla Polski byłby powrót Donalda Tuska do władzy – powiedział.
Pytany, czy ma wystarczające kompetencje do sprawowania funkcji wiceministra cyfryzacji Andruszkiewicz zwrócił uwagę, że jest to "funkcja zarządzająca". - Natomiast od pisania konkretnych programów cyfrowych są specjaliści i eksperci w tej materii. Minister i wiceminister są osobami, które koordynują prace ministerstwa cyfryzacji, a także pośredniczą w kontaktach pomiędzy ministerstwem i parlamentem - zaznaczył.
W ocenie Andruszkiewicza "jest naturalne, że w ministerstwie są zarówno ściśli eksperci, jak na przykład programiści i informatycy, ale są też politycy, którzy muszą się uzupełniać swoją wiedzą i pracą". - Natomiast również dziś zaapelowałbym, o to, aby dać mi sto dni, a po tych stu dniach myślę, że będzie można ocenić moją pracę i na pewno będą mówić o niej dobrze, a polski rząd też będzie zadowolony – powiedział nowy wiceminister cyfryzacji.
- Jest to wielka duma i zobowiązanie, aby pracować w polskim rządzie na rzecz polskiego społeczeństwa. Nie ukrywam, że jestem zaszczycony tą decyzją i będę starał się ze wszystkich sił tak pracować, aby usprawnić działania Ministerstwa Cyfryzacji, aby polski rząd wdrażał reformy, które realizuje w zakresie e-usług w roku 2019 - mówił też w wywiadzie.
"Orban jest dla mnie wzorem polityka"
W maju 2016 powstało stowarzyszenie Endecja, które Andruszkiewicz stworzył między innymi z publicystą Rafałem Ziemkiewiczem i posłem Markiem Jakubiakiem. W grudniu tego samego roku Andruszkiewicz objął funkcję prezesa Endecji. Po dwóch latach opuścił stowarzyszenie.
W maju 2018 roku wraz z nowym wiceministrem i posłem Jarosławem Porwichem z WiS założył Stowarzyszenie dla Polski, którego celem miało być "umocnienie pozycji młodego pokolenia, wymiana elit, postawienie (Donalda - przyp. red.) Tuska przed Trybunałem Stanu i szerokie rozliczenia". Mówił wtedy o "mobilizowaniu społeczeństwa, by zablokować powrót Platformy Obywatelskiej do władzy".
- Ten raj wyglądał tak, że po zakończeniu szkoły moje pokolenie mogło najwyżej do Londynu albo do Berlina wyjechać do pracy. A młodzi Polacy 11 listopada, kiedy chcieli czcić polską niepodległość, byli bici i kopani przez policję. Tak wyglądał raj za rządów Platformy Obywatelskiej - grzmiał z mównicy sejmowej w grudniu 2018 roku.
Andruszkiewicz mówił też w maju ubiegłego roku w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", że "chce iść drogą węgierską Viktora Orbana", premiera rządu w Budapeszcie.
- Jest dla mnie wzorem polityka w Europie. Pokazuje, jak powinno się uprawiać politykę. To jest zdrowa prawica, mocno patriotyczna. Na pierwszym miejscu stawia interes węgierski. Ja także chciałbym, aby interes polski był na pierwszym miejscu - powiedział.
- W polskim parlamencie mamy zaledwie niespełna cztery procent posłów poniżej 30. roku życia. Chcemy bardzo poważnie rozważyć wprowadzenie parytetów w zatrudnieniu w administracji publicznej dla młodych ludzi tak, aby urzędy samorządowe oraz rządowe miały obowiązek zatrudniania ludzi poniżej 30. roku życia. Również być może na stanowiskach kierowniczych - proponował Andruszkiewicz w maju 2018 roku.
Przeciwnik imigrantów i osób LGBT
Andruszkiewicz znany jest ze swoich antyimigranckich poglądów. W styczniu 2016 roku uczestniczył w proteście przeciwko przyjmowaniu uchodźców w Białymstoku. Uczestnicy manifestacji mieli ze sobą transparenty, na których wypisano między innymi "Imigranci stop". Skandowali hasło "Białystok wolny od imigrantów".
- Jako Młodzież Wszechpolska wyprowadzimy Polaków na ulice. Apelujemy do Polaków, żeby wyszli na ulice, żeby pokazali wprost, że domagamy się bezpiecznego państwa, nie chcemy islamskich imigrantów w naszym kraju, a domagamy się sprowadzenia repatriantów, którzy są nam bliscy cywilizacyjnie - mówił kilka miesięcy wcześniej, w listopadzie 2015 roku.
- Może kiedyś dojdzie do takiej sytuacji w Polsce, w której zaczniemy produkować w Polsce restauracje, które będą adresowane tylko dla danych grup wyznaniowych, politycznych, co doprowadzi do ogólnej wojny wewnętrznej w Polsce, a tego sobie jako narodowcy tutaj w naszym kraju nie życzymy - stwierdzał z kolei w listopadzie 2016 roku.
Dał się również poznać jako przeciwnik środowiska LGBT. W sieci krąży nagranie z parady równości z 2009 roku, na którym 19-letni wtedy Andruszkiewicz krzyczy wraz z tłumem: "Sodomici precz z ulicy".
Na młodego polskiego polityka zwrócono również uwagę na Węgrzech. Dokładnie - zwrócili na niego uwagę eksperci węgierskiego think tanku Political Capital Institute.
Instytut opublikował w 2016 roku raport, w którym przeanalizował rosyjskie wpływy w Europie centralnej. W rozdziale dotyczącym Polski autorzy wymienili nazwiska polskich polityków znajdujących się ich zdaniem pod bezpośrednim lub pośrednim wpływem Kremla. Pojawiają się tam takie nazwiska, jak europoseł i szef partii Wolność Janusz Korwin-Mikke, działacz i członek władz Ruchu Narodowego Witold Tumanowicz czy Robert Winnicki - były szef Młodzieży Wszechpolskiej i obecny poseł na Sejm oraz prezes Ruchu Narodowego.
Andruszkiewicz został sklasyfikowany jako pozostający pod "pośrednim wpływem" Rosji.
Śledztwo w sprawie fałszywych podpisów
Nazwisko Andruszkiewicza pojawiło się również w śledztwie dotyczącym podejrzeń masowego fałszowania podpisów pod listami poparcia dla kandydatów Młodzieży Wszechpolskiej. Chodzi o wybory samorządowe na Podlasiu w 2014 roku. Śledztwo od dłuższego czasu koncentruje się na badaniu odpowiedzialności posła Andruszkiewicza, który wtedy kierował Młodzieżą Wszechpolską.
We wrześniu 2018 roku portal tvn24.pl informował, że w Prokuraturze Regionalnej w Białymstoku zaginął tom akt z tej sprawy zawierający protokoły zeznań 12 świadków, których prokuratorzy przesłuchiwali w śledztwie. Okoliczności zaginięcia akt ma wyjaśnić śledztwo.
"Kilometrówki"
Poseł w rozmowie z "SE" twierdził, że postępuje zgodnie z prawem. - Ryczałt (na paliwo - przyp. red.) pobieram legalnie i jest znacznie niższy niż wielu innych posłów. I już rok temu wyjaśniłem, że ryczałt na paliwo przysługuje mi legalnie jak każdemu posłowi, że posiadam umowę użyczenia samochodu, a Kancelaria Sejmu przyjęła moje rozliczenia - tłumaczył.
W dokumentach za 2016 roku Andruszkiewicz zadeklarował wydanie około 40 tysięcy złotych na paliwo. Wówczas także nie miał samochodu.
Autor: ads, tmw//now, adso / Źródło: tvn24.pl, Gazeta Wyborcza