Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego podejrzewa, że doktorant Uniwersytetu Jagiellońskiego Ameer Alkhawlany zataił swoje kontakty ze zradykalizowanymi znajomymi mieszkającymi na zachodzie Europy - dowiedział się tvn24.pl. Sprawę, która grozi Irakijczykowi deportacją, ma dziś prześwietlać sejmowa komisja do spraw służb specjalnych. Została ona zwołana przez jej przewodniczącego Marka Opiołę (PiS).
Głośną sprawą zatrzymania doktoranta UJ i umieszczenia go w zamkniętym ośrodku dla cudzoziemców omówi dziś posłom szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego prof. Piotr Pogonowski.
- Irakijczyk zataił swoje kontakty z bliskimi, których nasze partnerskie służby specjalne uważają za islamskich radykałów - mówi nasz rozmówca, który poznał już dowody zgromadzone przez ABW.
Według naszego źródła kontakty "były liczne". Służby nie mają dowodów, że Ameer angażował się w działalność terrorystyczną, jednak mają dowody na to, że zatajał przed oficerami sam fakt regularnych kontaktów.
Groźba deportacji
To właśnie na podstawie tych materiałów funkcjonariusze Służby Granicznej zatrzymali na początku października Ameera. Sąd zdecydował, że trafi do strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców w Przemyślu. W obronie wzorowego doktoranta stanęli natychmiast jego naukowi opiekunowie.
- Dla mnie to wszystko jest niepojęte. Był jednym z moich najlepszych studentów - mówi profesor January Weiner, wykładający w Instytucie Nauk o Środowisku UJ.
Ameer przebywał w Polsce od dwóch lat, legalnie. Właśnie miał się zwrócić o przedłużenie pozwolenia.
- Dla mojego klienta to dramat. Przyjechał do Krakowa, dostał nieprawdopodobną szansę i z dnia na dzień jest mu wszystko zabierane - mówi mecenas Marek Śliz, który jest pełnomocnikiem Ameera.
Adwokat wskazuje, że jego klient dopiero od czwartego dnia po zatrzymaniu, już po umieszczeniu w ośrodku, ma obrońcę. Grozi mu deportacja na podstawie utajonej opinii szefa ABW, że "zagraża on bezpieczeństwu państwa". I na tej podstawie służby chcą uzyskać sądową decyzję o deportacji Irakijczyka. Tego co jest w opinii, nie poznali dotąd ani mecenas, ani sam doktorant.
Proces Kafki?
Według mecenasa Śliza, a także Fundacji "Panoptykon", która zaangażowała się w pomoc, to sytuacja jak ze słynnej książki "Proces" Frantza Kafki. Przyrównują sytuację Irakijczyka do bohatera powieści Józefa K., który trafia w młyny wymiaru sprawiedliwości nie wiedząc nawet o tym, o co jest podejrzany.
- Ameer nie wie, dlaczego ABW uznaje jego dalszy pobyt w Polsce za zagrażający bezpieczeństwu państwa i przez to nie może odeprzeć stawianych mu zarzutów - napisała do posłów "speckomisji" prezeska Fundacji Panoptykon Katarzyna Szymielewicz.
Podobnie w sprawę zaangażował się Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar deklarujący, że jego urząd zbada sprawę.
Służby: ujawnimy wiele
Dlatego według naszych informacji ABW, które odpowiada za zwalczanie zagrożeń terrorystycznych, zamierza odsłonić dziś posłom szczegóły swoich działań w sprawie Irakijczyka. Co więcej - szef ABW prof. Piotr Pogonowski podejmie rzadką decyzję w dotychczasowej praktyce, aby materiały poznały również władze Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Z daleka ta sprawa wygląda tak: służby pewnie chciały zwerbować młodego, inteligentnego Irakijczyka. I pewnie nie ABW tylko nasza Agencja Wywiadu. Gdy odmówił, postanowili pokazać mu czerwoną kartkę. Zamierzam zadać wiele pytań, może moje podejrzenia okażą się nieprawdziwe - mówi nam jeden z posłów, który zasiada w "speckomisji".
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24