Trzeba ulżyć kobietom na tyle, na ile jest to możliwe przy tym składzie parlamentu i przy tym prezydencie - powiedział w "Faktach po Faktach" Marek Borowski, senator Koalicji Obywatelskiej pytany o koalicyjny klincz w pracy nad zmianą ustawy o aborcji. Zaznaczył, że zapowiadane przez Lewicę zgłaszanie tego samego projektu do skutku nie jest dobrym rozwiązaniem.
- Jak jest czterech koalicjantów, to będą próby przeciągania liny. Grunt, żeby każdemu liderowi starczyło odpowiedzialności, żeby nie ciągnąć jej za mocno, bo wtedy tę linę można urwać - mówił senator Borowski w studiu TVN24 w rozmowie z Dianą Rudnik. Pytany o to, czy kobiety powinny wystawić rządzącej koalicji rachunek za niespełnienie obietnicy o zmianie prawa aborcyjnego, podkreślił, że "wystawiać rachunek powinno się tym, którzy ten wóz (ze zmianami - red.) zatrzymywali", czyli politykom Polskiego Stronnictwa Ludowego.
- Jak słyszę, że jest to wina (Donalda - red.) Tuska, to jest nieporozumienie. Od początku, jeszcze przed wyborami było wiadomo, że PSL nie zgadza się na przerywanie ciąży do 12. tygodnia ciąży. Podkreślił jednak, że winą za zamieszanie związane z nieudaną zmianą przepisów nie powinno się obarczać tylko ludowców. Zaznaczył bowiem, że błędem było "wrzucanie projektu bez dogadania się". - Jaki jest tego efekt? Wszyscy są niezadowoleni - podkreślił.
"Wybrać to, co możliwe przy tym rządzie i prezydencie"
Stwierdził, że lepiej by było stworzyć projekt, który miałby szanse na poparcie wszystkich członków rządzącej koalicji. Jego zdaniem, na tym etapie zrezygnować trzeba z aborcji do 12. tygodnia, bo "PSL się na to nie zgodzi i nie będzie większości".
- Można wybrać ten drugi punkt, mianowicie tak zwana pomocniczość. Czyli kwestia rodziny, krewnych, znajomych i organizacji pozarządowych, które pomagają kobiecie, która chce przerwać ciążę - powiedział senator.
- Czy zatem to był błąd Lewicy? - pytała Diana Rudnik. Jej gość stwierdził, że tak, bo to był jej projekt. - Lewica powinna pilnować, żeby wszystko było uzgodnione. Tymczasem cały czas słyszałem, że będzie "na żyletki", że "nie wiadomo, jak wyjdzie" - podkreślił Marek Borowski.
Zaznaczył, że deklarowana przez Lewicę chęć zgłaszania tego samego projektu do skutku jest złym pomysłem. - Naprawdę (trzeba - red.) wyciągnąć z tego projektu to, co się da i ulżyć kobietom na tyle, na ile to jest możliwe przy tym składzie parlamentu i przy tym prezydencie. Są tacy, którzy mówią, że jak nie będzie jakieś ustawy w pełnym kształcie - ze związkami partnerskimi i zgodą na przysposobienie dzieci i tak dalej - to niech lepiej w ogóle żadnej ustawy nie będzie. Tak nie wolno. Jak chce się tym ludziom pomóc to wybierajmy to, co jest teraz możliwe - zaznaczył.
Utrata części subwencji? "Przykra, ale nie zabójcza"
W czasie rozmowy w studiu TVN24 senator Koalicji Obywatelskiej był też pytany o to, czy - jego zdaniem - Prawo i Sprawiedliwość może stracić subwencję w związku z niezgodnym z przepisami wykorzystywaniem środków publicznych.
Zobacz też: "Mam nadzieję, że znajdzie się w PSL większa grupa, która zagłosuje z nami, a nie z opozycją"
- Trzeba wziąć pod uwagę następujące rzeczy: po pierwsze, Państwowa Komisja Wyborcza może zajmować się tylko tymi pieniędzmi, które były wydatkowane w okresie kampanii wyborczej, czyli od 8 sierpnia do 15 października (2023 roku - red.). Fundusz Sprawiedliwości był nieprawidłowo wydawany znacznie dłużej, ten dłuższy okres podlega śledztwu prokuratorskiemu. (...) Po drugie, impreza, czy aktywność, która angażowała publiczne środki, musiała by mieć charakter wyborczy. To znaczy, musiałyby być wydawane ulotki, musiałyby być jednoznaczne wezwania do popierania danej siły politycznej, czyli robienie pieniędzy za pieniądze publiczne - zaznaczył senator.
Przypomniał, że obecnie obowiązujące przepisy zakładają między innymi częściową odpowiedzialność.
- Jeśli Państwowa Komisja Wyborcza ustali jakąś kwotę, która była nielegalnie pozyskana lub wydana, to potrąca trzykrotność tej kwoty (...) Moim zdaniem PiS może stracić kilka milionów. Subwencja dla PiS to ponad 20 milionów złotych, więc strata jakiejś części będzie przykra, ale nie zabójcza dla PiS - skomentował Marek Borowski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP