Legalna aborcja do 12. tygodnia ciąży to nowe prawo, które 12 lutego wejdzie w życie w Tajlandii. Argentyna zalegalizowała aborcję do 14. tygodnia ciąży. W Salwadorze za poronienie można trafić do więzienia. Patryk Rabiega ustalił, gdzie od środy jest Polska na aborcyjnej mapie świata i dlaczego bliżej nam do Kolumbii. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Legalna aborcja do 12. tygodnia ciąży to nowe prawo, które 12 lutego wejdzie w życie w Tajlandii. To liberalizacja dotychczasowych przepisów, które pozwalały na przerywanie ciąży jedynie w przypadku gwałtu, zagrożenia życia matki lub gdy płód był uszkodzony. Łagodząc prawo, Tajlandczycy chcą położyć kres aborcyjnemu podziemiu.
Według ONZ co roku nawet 80 tysięcy kobiet przerywa ciążę "pokątnie" i w niebezpiecznych warunkach. - Nie ma żadnych dowodów na to, że liczba aborcji maleje w związku z zakazami wprowadzanymi w niektórych krajach – zwraca uwagę Draginja Nadażdin z Amnesty International Polska.
Z podobnego założenia niedawno wyszła także Argentyna. Zalegalizowano tu aborcję do 14. tygodnia ciąży. Jest refundowana i wykonywana w publicznych szpitalach. Do zmiany prawa doprowadziły wieloletnie masowe protesty organizacji kobiecych. - To sprzyjało tworzeniu wrażliwości, zmianie społecznej, bo zaczęło się o aborcji mówić. Nagle okazywało się, że to sąsiadka, a nie nie wiadomo kto z opowieści konserwatywnej. Aborcja trochę tak wychodziła z cienia – mówi latynoamerykanistka i dziennikarka OKO.press Marta Nowak.
"Stosowanie aborcji jest zaniechane, bo lekarze boją się konsekwencji"
Z cienia próbują ją także wydobyć kobiety w Kolumbii. O złagodzeniu prawa, na wniosek organizacji proaborcyjnych, niedługo będzie decydować Trybunał Konstytucyjny. Przerywanie ciąży poza wyjątkami jak uszkodzenie płodu, jest nadal karane trzyletnim więzieniem. - W Kolumbii kobieta, która spełnia warunki aborcji, napotyka mnóstwo barier, od biurokratycznych po te związane z wiarą i sumieniem – podkreśla prawniczka Mariana Ardila.
Aborcja na życzenie możliwa jest w wielu krajach na całym świecie. Polska, niektóre meksykańskie stany, Kamerun, Mali, Etiopia, Kenia, Wybrzeże Kości Słoniowej - tu przerwanie ciąży możliwe jest jedynie w przypadku zagrożenia zdrowia i życia kobiety lub gwałtu. W ponad 30 krajach między innymi na Malcie czy w Wenezueli aborcja jest nielegalna, a wyjątek stanowi zagrożenie życia kobiety. - De facto stosowanie aborcji w tych wyjątkowych okolicznościach jest zaniechane, bo lekarze się boją konsekwencji – mówi Draginja Nadażdin.
"Kobiety po naturalnym poronieniu zabierane do więzienia"
W krajach afrykańskich nielegalnie dokonywane aborcje są czwartą najczęstszą przyczyną śmierci kobiet. Najbardziej restrykcyjne przepisy obowiązują między innymi w Kamerunie czy Mali, kobiety trafiają tam do więzień.
Jednak nigdzie aborcyjne prawo nie jest tak surowe jak w Salwadorze. Obowiązuje tu całkowity zakaz przerywania ciąży, kobiety do więzienia mogą trafić nawet na 50 lat. - Są udokumentowane liczne przypadki, gdy kobiety w Salwadorze po naturalnym poronieniu znajdują się w szpitalu i tam spotykają się z represjami, są przesłuchiwane i bardzo często zabierane od razu do więzienia – mówi latynoamerykanistka dr Joanna Gocłowska-Bolek.
Na wprowadzenie restrykcyjnych przepisów naciskał Kościół. Podobnie jak w sąsiednim Hondurasie, gdzie ewentualną przyszłą legalizację aborcji właśnie postanowiono utrudnić. - Tamtejszy parlament przyjął ustawę, która zakłada możliwość liberalizacji prawa aborcyjnego tylko przy 75-procentowym poparciu parlamentu – informuje latynoamerykanista Mateusz Mazzini. To polityczny próg wyjątkowo trudny do osiągnięcia.
Źródło: TVN24