W upał lepiej nie biegać wcale - powiedzą niektórzy. Ale przecież trenować trzeba! Na szczęście są sposoby, żeby poradzić sobie z wysokimi temperaturami.
No bo przecież jakoś do zawodów przygotować się trzeba, prawda? I pogody na start wybrać się nie da - czasem jest upalnie. Dlatego lepiej przystosować się do warunków niż z nimi walczyć.
Niecierpliwy powrót
Ostatnio wybrałam się na krótką przebieżkę do Lasu Kabackiego. Mam do niego kilometr i od przejścia przez ulicę pod domem nie muszę już dotykać asfaltu. "Fajnie, rozruszam gnaty po dwutygodniowej przerwie na urlop" - myślę. I już wieczorem przebieram nóżkami. Na urodziny dostałam nowe buty, koszulkę i skarpetki, jak dotąd nie było kiedy tego wszystkiego dobrze wypróbować.
Wstaję bez budzika, bez pośpiechu. Gdy ogarniam się ze śniadaniem i poranną kawą, jest po godz. 11. Późno, ale mam wolne, mogę biegać, kiedy chcę - myślę.
Pierwsze chwile? Bardzo spokojnie i pogodnie. Pies Łysek jest bezgranicznie szczęśliwy - ostatnio okazję do biegania miał przy moim ostatnim starcie na początku lipca, potem już tylko chodzenie po górach i krótkie spacery w Warszawie. Jest mocno głodny biegania. Lecimy naszymi znanymi ścieżkami - wybieram te najspokojniejsze, gdzie nie ma zbyt wielu spacerowiczów. Wspominam momenty, gdy przebiegałam tam zimą i mijałam ośnieżone gałęzie. Działa ochładzająco.
Jedyne, co przeszkadza, to komary - przez kilka tygodni zapomniałam już, jak potrafią dokuczyć. Każde zatrzymanie się to kilka ugryzień. Wystarczy jednak poruszać się z prędkością min. 7 km/h i krwiopijcy nie nadążają. Wniosek: nie wolno przestać biec!
Zgubić się na swoim terenie
Po czterech kilometrach postanawiam powoli zacząć wracać. "Jak teraz zawrócę, będzie osiem - w sam raz na rozruch" - myślę. Wybieram ścieżkę i tnę przez las. Prosto, jedna w lewo, potem lekko w prawo... i... ups! To niemożliwe! Zgubiłam się we własnym lesie! Ze wstydem postanawiam zastosować najbardziej skuteczną metodę, jaką znam z zawodów na orientację: biec przed siebie prosto i w końcu dokądś się doleci i rozpozna teren. Tak robię. W końcu, z kłębiącymi się w głowie myślami ("ale przecież słońce nie z tej strony, może jednak skręcę", "coś za daleko", "coś tu nie pasuje"), trafiam na znajome miejsce. W międzyczasie mija południe i robi się naprawdę gorąco. Łysek ma dobrze - zanurza się (i w ten sposób chłodzi) w każdej napotkanej kałuży i sadzawce. W końcu zziajani docieramy do domu.
Tak, potwierdzam: w południe biegają tylko szaleńcy albo ci, którzy przygotowują się do ekstremalnych, pustynnych biegów (czyli też szaleńcy:) ). Popełniłam wszystkie błędy, jakie tylko mogłam. Teraz przyznam się do wszystkich.
7 zasad na lato
O tym staram się pamiętać, biegając latem:
1. Biorę wodę - doświadczenie z ostatniego biegania pokazuje, że nie zawsze wiadomo, gdzie się wyląduje i jak długo potrwa trening (moje raczej nie są krótsze niż 10 km).
2. Nie biegam w samo południe - zwykle z politowaniem patrzę na tych, którzy tak się katują. A tym razem sama sobie zafundowałam piekiełko.
3. Mam ze sobą coś do jedzenia - baton albo banana. Nigdy nie wiadomo, kiedy zrobi się słabo i trzeba będzie pilnie się posilić.
4. Biorę telefon - na wypadek, gdyby coś złego się wydarzyło i trzeba było wezwać pomoc.
5. Mam ze sobą kilka złotych - w razie, gdyby z drugiego końca lasu trzeba było wrócić autobusem.
6. Na dłuższe wybiegania umawiam się z biegowymi znajomymi albo z mamą, która jedzie obok na rowerze. Dzięki temu nie muszę wszystkiego dźwigać (bierze mi rzeczy do koszyka), a w razie potrzeby zawsze pomoże.
7. Gdy jest bardzo ciepło, nie robię ciężkich treningów - wybieram raczej długie wybiegania niż intensywne interwały.
Trudno w to uwierzyć, ale na ostatnim treningu nie zastosowałam ŻADNEJ z nich (to na pewno przez przerwę). Jaki był efekt? Kilka razy musiałam zwalniać, bo nie miałam już siły (przydałby się banan), strasznie chciało mi się pić (wodyyyy!), gdy się zgubiłam, nie mogłam użyć nawigacji (telefon!), nie mogłam też podbiec do sklepu po picie (forsa?) i dużo za szybko zaczęłam bieg (złamana zasada nr 7). Nie próbujcie tego sami!
Autor: Katarzyna Karpa
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock