Biała Podlaska od dawna miała w centrum nieoficjalny parking, jednak miasto spierało się o ten teren z dawnym właścicielem, dlatego nikt go nie remontował. Póki sprawa była niewyjaśniona, z tego "niby parkingu" korzystali wszyscy. Choć był kiepski i dziurawy, to zaparkować się dało. W końcu miasto sprawę przegrało – plac zwrócono dawnym właścicielom, a ci od razu wydzierżawili go prywatnej firmie, która postawiła tabliczkę: wjazd płatny 3 złote. Niestety dziury jak były, tak są. Kierowcy są wściekli, a prezydent oficjalnie nawołuje do bojkotu „parkingu''.