Łódzka prokuratura umorzyła śledztwo, które od grudnia ubiegłego roku prowadziła z doniesienia Bartłomieja Misiewicza. Były rzecznik MON powiadomił śledczych, że dwaj posłowie PO fałszywie oskarżyli go o korupcję.
Prokuratura od grudnia sprawdzała, czy posłowie PO Cezary Tomczyk i Jan Grabiec fałszywie oskarżyli Misiewicza.
- Śledztwo zostało umorzone wobec braku znamion czynu zabronionego – tłumaczy Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Zawiadomienie za zawiadomieniem
Doniesienie ws. podanych przez tygodnik informacji o obietnicach składanych przez Misiewicza złożyli posłowie PO Cezary Tomczyk i Jan Grabiec. Prokuratura w Piotrkowie Tryb. pod koniec października 2016 r. wszczęła śledztwo; na początku grudnia je umorzyła uznając, że w zachowaniu Misiewicza brak jest znamion przestępstwa.
W tej sytuacji to Misiewicz złożył do prokuratury zawiadomienie o fałszywym oskarżeniu go przez Tomczyka i Grabca
Czarne chmury nad Misiewiczem
Bartłomiej Misiewicz do wczoraj był zatrudniony w zarządzie państwowej Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Jak podały w środę "Rzeczpospolita" i "Fakt", były rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej miałby tam zarabiać 50 tys. zł. Do tego mógłby liczyć na służbowy samochód i wysoką premię.
W reakcji na te informacje prezes PiS, Jarosław Kaczyński zawiesił Misiewicza w prawach członka PiS i powołał komisję, która ma wyjaśnić zarzuty formułowanych wobec Misiewicza i zbadanie okoliczności jego zatrudnienia.
Autor: bż/kv / Źródło: TVN24, PAP