Tir, którym zamachowiec wjechał w tłum podczas jarmarku przed Bożym Narodzeniem w Berlinie, jest już w Polsce. Ciężarówka wraz z materiałami przekazanymi przez niemiecką oraz włoską prokuraturę ma pomóc w polskim śledztwie. W zamachu zginęło 12 osób, w tym kierowca Łukasz Urban.
Ciężarówka trafiła na parking policyjny przy ul. Wernyhory około godz. 15. Transport został zorganizowany przez ABW. Została przywieziona z Niemiec na lawecie. Teraz zajmą się nią polscy śledczy, którzy planują zabezpieczenie na pojeździe śladów, aby zweryfikować ustalenia śledztwa prowadzonego przez stronę niemiecką. Działania śledczych mogą potrwać ok. 2 tygodni.
- Będą sprawdzane konkretne systemy. Na pewno będziemy poszukiwali śladów biologicznych, na które zwrócił uwagę prokurator podczas przeprowadzonej w Polsce sekcji zwłok. Mają one dla nas istotne znacznie, pozwolą na ocenę przebiegu zdarzenia w samej kabinie tira – powiedziała podczas konferencji Aldona Lema z Prokuratury Krajowej.
Do szczecińskiej prokuratury trafiły również materiały mediolańskiej dotyczące Anisa Armiego, Tunezyjczyka, który miał stać za zamachem na berlińskim jarmarku. Swoje ustalenia opublikowali również niemieccy śledczy. Jak potwierdziła prokuratura, materiały zostały już przetłumaczone.
Samotny wilk
Tunezyjczyk Anis Amri 19 grudnia ubiegłego roku dokonał zamachu w Berlinie, wjeżdżając w tłum ludzi ukradzioną ciężarówką. Przedtem strzałem w głowę zabił polskiego kierowcę ciężarówki - w szoferce nie doszło do walki. Działał w pojedynkę – takie są ustalenia Prokuratury Federalnej w Karlsruhe.
Generalny prokurator Niemiec Peter Frank opublikował w środę komunikat z wynikami śledztwa. Z dokumentu wynika, że 24-letni Tunezyjczyk nie miał wspólników, którzy uczestniczyliby w przygotowaniu i przeprowadzeniu zamachu.
19 grudnia 2016 roku Amri porwał ciężarówkę i po zastrzeleniu polskiego kierowcy Łukasza Urbana wjechał nią w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym w centrum Berlina. W zamachu zginęło łącznie 12 osób, a ponad 50 zostało rannych. Terrorystę, który zbiegł z miejsca przestępstwa, zastrzelili cztery dni później pod Mediolanem włoscy policjanci.
Niemieckie śledztwo
"Na ciele (Łukasza Urbana) nie stwierdzono obrażeń, które wskazywałyby na walkę" - czytamy w komunikacie prokuratury opublikowanym na jej stronie internetowej. Niektóre niemieckie media sugerowały krótko po zamachu, że polski kierowca stoczył w szoferce walkę z napastnikiem.
Prokuratura Federalna w Karlsruhe oświadczyła, że badanie wraku ciężarówki zostało ostatecznie zakończone. "Pojazd zostanie przekazany w najbliższym czasie polskiemu wymiarowi ścigania" - zapowiedziano. Według szczecińskiej Prokuratury Krajowej niemieccy śledczy przekażą ciężarówkę stronie polskiej w najbliższy czwartek.
Badania toksykologiczne wykazały, że terrorysta nie brał narkotyków ani bezpośrednio przed śmiercią, ani w dniach ją poprzedzających. Z badań wynika natomiast, że w przeszłości spożywał duże ilości kokainy i w mniejszych dawkach marihuanę.
Zniecierpliwiony właściciel
Śledczym nie udało się ustalić, w jaki sposób Amriemu udało się uciec z Berlina. Pierwszy raz po zamachu widziano go 21 grudnia w autokarze z Emmerich do Kleve w Nadrenii Północnej-Westfalii na Zachodzie Niemiec.
Właściciel polskiej ciężarówki, która posłużyła tunezyjskiemu terroryście, zapowiedział w zeszłym tygodniu, że będzie się domagał odszkodowania od Niemiec.
"To trwa zbyt długo" - powiedział w rozmowie z "Passauer Neue Presse" (PNP) Ariel Żurawski, właściciel firmy transportowej spod Gryfina, do którego należy samochód.
Chce odszkodowania
Żurawski zaznaczył, że odczuwa ulgę z powodu decyzji o zwrocie ciężarówki. "Niemiecki rząd jest jednak odpowiedzialny za zamach. Mam nadzieję, że pokryje wszystkie szkody, które poniosłem" - powiedział spedytor.
Raport Prokuratury Federalnej nie oznacza definitywnego zakończenia badań nad zamachem. Władze landu Berlin powołały w tym tygodniu byłego prokuratora federalnego Bruno Josta na "nadzwyczajnego pełnomocnika", w celu wyjaśnienia wszelkich okoliczności zamachu.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa//PAP//aa//ec / Źródło: TVN24 Pomorze/PAP